– A temu co się stało? – mruknął Temujin do Ganorska, obracając głowę w stronę nadchodzącego Dresdena.
– Hej, wesołku, ciszej! – syknął do detektywa, gdy ten, w towarzystwie Bereniki, zbliżył się do studni. Zastrzygł spiczastym uchem i skrzywił się, gdy echo – na szczęście dość ciche – poniosło ostatnie słowa piosenki w głąb studni. – W tej dziurze raczej nie znajdziemy szczęścia. Ktoś przed nami już tam czegoś szuka. I lepiej by o nas nie wiedział, zanim tam zejdziemy. A jak wasze poszukiwania? Znaleźliście jakieś coś ciekawego w tej kupie gruzów? – ciągnął przyciszonym głosem, grzebiąc równocześnie w plecaku i upychając do podręcznej torby wyjmowane z niego przedmioty. – Schodzicie z nami? – rzucił kolejne pytanie, nie czekając na odpowiedź. - Trzeba się przygotować. |