Wątek: WFRP 2ed - III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2021, 14:43   #150
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
„Ale jak to , nie będzie deseru??” … Zdziwienie Tupika po przebudzeniu przypominało to z dzieciństwa , gdy usłyszał tę jakże zatrważającą wiadomość.

Oniemiały , zaspany, ledwo przytomny wodził wzrokiem po otoczeniu, wzrokiem który bardzo dobrze radził sobie w ciemnościach, a co dopiero w takich które rozświetlane były blaskiem ogniska. Blaskiem… pana mordu? Gdy Theo wspomniał o śnie, halflinga oblepił zimny pot, szybko przypomniał sobie mglistą przerażająca zjawę senną tą sama która zobaczył w mieście. „przeklęci czarodzieje” – pomyślał, dobrze wiedząc że obwiniać powinien w zasadzie cała ekipę która przystała na ten poroniony pomysł z przywoływaniem demona do pomocy. Kto w ogóle wpadł na taki genialny plan że jakiś demon będzie im służył? Tupik zdenerwował się tym bardziej iż sam się na ów plan nie pisał. Nie uczestniczył w nim. Teraz wychodziło na to że miał cierpieć nie mniej niż inni, nawet jeśli jego samego nie opęta żądza mordu to nikt już mu nie dawał gwarancji, że reszty z ekipy nie dopadnie efekt zawartych paktów i że nie poderżną gardła niziołkowi.

Cofnął się odruchowo w głąb lasu , nie chcąc , nie zamierzając tym razem stawać po żadnej ze stron. Rację miał Theo że trzeba im było pewnikiem do kapłana jakiegoś, niemniej czy kapłan mógł coś poradzić? Czy też ogniem na stosie zażegna niebezpieczeństwo wraz z przybyłymi ofiarami?

Tupik dość się naprzelewał krwi w swym życiu by stojąc przed wyborem przelać następną czy spłonąć miał się długo zastanawiać. Niemniej wcale nie miał pewności czy sam kiedykolwiek będzie narzędziem demona – no bo jak to ? Inni paktowali niech się martwią. On był zresztą halflingiem jego takie rzeczy się nie tykały… gdyby nie te sny , zapewne sam by sobie w pełni uwierzył.

Miał nadzieje że krew nie poleje się bardziej – czyż nie o to chodziłoby demonowi? Z drugiej strony nie podobał mu się ani pomysł walki z kislevickim rzeźnikiem – który bądź co bądź wciąż był jego kompanionem, ani pomysł walki z rycerzami – którzy mieli swoje realne powody by pomstować za utratę towarzysza. W tej chwili nie widział już żadnych dobrych wyborów. Same złe. Broń i tarczę miał pod ręką jednak nie wystawione do walki, raczej gotowe na szybką obronę gdyby ktoś jego zamierzał zaatakować. Od stały odruch obronny. Czekał na rozwój sytuacji gotów do niej wkroczyć w każdej chwili


K100 29, 95, 55, 19, 09

 
Eliasz jest offline