Obudziło go rżenie koni i głosy towarzyszące przybywającemu dyliżansowi. Zerwał się z miejsca swojego noclegu i otrzepał dokładnie. Zaraz też cichcem podążył w kierunku pojazdu. Rubaszne okrzyki przybysza sugerowały człowieka conajmniej nieubogiego. Domysły Alkusa szybko zostały potwierdzone przez słowa samego nowoprzybyłego:
- ...cena nie gra roli! Doskonale. Podkradł się pod sam dyliżans. Woźnica właśnie dostał dzban piwa i wyglądał na całkiem nim zajętego. Alkus zajrzał do środka, czy przypadkiem nie trzeba się czymś zaopiekować.
[???]
Jego niezbyt chwalebne poczynania przerwał głośny krzyk podróżnika dyliżansem dobiegający z domu. Mocno zaskoczony chłopak oddalił się dyskretnie od powozu. Zaraz też rozległ się drugi, tym razem żeński krzyk, jeszcze głośniejszy i bardziej przeraźliwy. Trup? Ktoś lutnął bogacza i kobieta właśnie znalazła jego ciało - ta myśl jak błyskawica przeszyła umysł młodego złodzieja. Cholera. Teraz jeśli się pokażę w gospodzie jestem podejrzanym numer jeden! Ta myśl nastąpiła zaraz po pierwszej z równą siłą. Trzeba coś z tym zrobić. Alkus ruszył dookoła domu najszybciej i najciszej jak potrafił. Zmierzał w kierunku, w którym jak mu się wydawało musiało być okno pokoju skąd doszły krzyki. Wyjął sztylet i trzymał go gotowy do walki. Nie wiedział do końca co ma zrobić, jeśli zobaczy kogoś uciekającego z domu. Zacząć krzyczeć? Ale co by to dało... Zaatakować go? Miał tylko sztylet, a geniuszem walki tym orężem nie był. Kusza leżała w worku, tam gdzie spał. Jeśli zdoła zajść zabójcę od tyłu to może go ogłuszyć ciosem rękojeści w głowę. Jeśli nie? Dobrze chociaż byłoby zobaczyć dokąd napastnik ucieknie. Móc rano wskazać trop. O ile był jakiś napastnik... |