Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2021, 10:43   #225
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

Bretończyk zrobił kroku do tyłu, widząc leśnego “trolla” w pełnej okazałości. Ale nie mógł przecież stchórzyć, kiedy Amazońskie wojowniczki ratowały swoją towarzyszkę… drżącymi dłońmi podniósł więc do góry pistolet i wystrzelił w potwora.

Huk wystrzału przeszył dżunglę i uszy Bretończyka. W nozdrza zaś uderzył go ostry zapach spalonego prochu. Mgła dymu jaka buchnęła z lufy nieco przysłoniła mu widzenie na moment. Ale i tak widział, że chyba trafił. Chociaż nie widział jakiegoś większego efektu. Stwór jednak był duży i nie było szans aby pojedyncze trafienie go obaliło. Już bardziej widoczne były oszczepy jakie cisnęły obie Amazonki bo te uktwiły w biodrze i barku dwunoga. Czy to mu jakoś zaszkodziło trudno było powiedzieć. Odwrócił łeb w stronę Bertranda zagulgotało mu coś w gardle jakimś niezrozumiałym pomrukiem ale dalej szedł w stronę powalonej przed chwilą wojowniczki.

- Uhlasea! - krzynęła Maanena wydobywając swoją drugą, ostatnią włócznię. Druga z Amazonek zamachnęła się i po raz kolejny cisnęła w potwora oszczepem.

Bertrand widząc że potwór nie wydaje się być spowolniony, przeładował pistolet i wystrzelił ponownie.

Broni palnej wcale nie ładowało się tak łatwo. Ale pistolet i tak chyba najszybciej z wszystkich innych tego rodzaju. Jak Bertrand wyjmował nową kulę z woreczka widział jak potwór dopada do ciężko ranionej Amazonki. A Maanena rusza w pościg krzycząc dziko i chyba mając straceńczą nadzieję, że odwróci jego uwagę od swojej towarzyszki. Druga z wojowniczek sięgnęła do nosidełka po kolejny oszczep. Gdy Bretończyk wrzucał kulę do lufy stwór zamachnął się swoimi wielkimi łapami chcąc rozgnieść zranioną tarczowniczkę. Ta krzyknęła desperacko i uniosła włócznię do góry schylając się jednocześnie. I wielkie łapy świsnęły tuż nad nią. Zaś blondwłosa Amazonka już była bardzo blisko potwora. Ten jednak był skoncentrowany na prawie pewnej zdobyczy. Kawaler de Truville wbijał kulę do środka lufy gdy dopełnił się los zaatakowanej. Maanena wbiła włócznię w udo poczwary zajętej jej siostrą. Tej jednak nie udało się uniknąć kolejnego ataku. I przez okolicę przeszedł mlaszczący odgłos miażdżaonego mięsa. Stwór swoją wielką łapą wbił ją w ziemię jakby to była jakaś dziecieca lalka. Zaryczał triumfalnie nad tym zwycięstwem co zlało się z okrzykiem złości i gniewu Maaneny. Zadała mu cios włócznią właśnie w tym momencie. Co przerwało ryk potwora i rozzłościło jego. Odwrócił się ku niej i właśnie w tym momencie Bertrand skończył ładować pistolet, wycelował i wystrzelił. Huknął kolejny strzał. Podobnie jak świsnął kolejny oszczep piranii. Jednak nie czynił nikomu krzywdy mijając potwora o spory kawałek. Widząc co się święci obaj elficcy włócznicy ruszyli w sukurs Amazonce walczącej z poczwarą. Ostatnia z nich nie mając już chyba oszczepów też ścisnęła ten ostatni i ruszyła do ataku na potwora.

Bertrand patrzył ze zgrozą jak bestia miażdy Amazońską wojowniczkę. Jednak opanował swój lęk, miał pozwolić by kobiety walczyły za niego, mężczyznę i szlachcica? Stwierdził, że wystarczy już tego strzelania, kule nie wydawały się wywierać większego efektu. Wyciągnął swój wierny rapier i z bojowym okrzykiem ruszył za elfami stawić czoło potworowi w zwarciu.

Bretończyk schował pistolet za pas i dobył rapiera. Widział więc jak elficcy włócznicy dołączają do Maaneny i jednej z wojowniczek jaguara jaka dobiegła z innej strony. Przez chwilę więc zrobiła ich się czwórka walczących przeciwko poczwarze. Kawalera de Truville poprzedzała oszczepniczka Amazonek jaka biegła przed nim. Elfy i Amazonki próbowały dżgać to krzaczaste monstrum. I sądząc po rykach to coś musieli trafiać i mu robić. Jednak to było za mało aby powalić czy odgonić bestię tych rozmiarów i wściekłości. Przekonał się o tym jeden z elfów jaki nie zdążył wycofać się po ataku włócznią i potężne kopnięcie odrzuciło go na kilka kroków do tyłu. Upadł jęcząc boleśnie. Potwór jednak nadal skupiał się na blondwłodej liderce wojowniczek. I tak jak ona dźgnęła go włócznią tak on owdzięczył jej się potężnym machnięciem z góry na dół. Wojowniczka wrzasnęła boleśnie gdy smuga szkarłatu rozorała jej ciało. Ale zacisnęła zęby i włócznię nie ustępując z pola walki.

Do walki dołączyła oszczepniczka piranii zastępując powalonego elfa. Jego minął biegnący szermierz. Elf miał chyba dość bo co prawda wstał przy pomocy drzewa ale kulejąc i pomagając sobie włócznią odchodził zgięty z dala od walki. Bertrand dołączył do walki z potworem. Grupka wojowników osaczała bestię z każdej strony. Ludzie, elfy i dzikuski krzyczały a stwór ryczał gromkim głosem. Tratowali trawę i potykali się o wystające korzenie, nogi plątały się w lianach, krzakach i paprociach. Ale walka trwała dalej.

Bertrandowi udało się prawie od razu wrażyć rapier w udo monstrum. Ale jakoś wielkiego efektu na nim to nie wywołało. Była jednak nadzieja, że wiele drobniejszych ataków przyniesie w końcu kumulacyjny efekt. Maanena już była poważnie ranna, chwiała się a jej ruchy straciły sprężystość jaką zdradzała na początku walkę. A wciąż ona najbardziej absorbowała potwora. Na niej koncentrował swoje ataki resztę najwyżej traktując jakimś ciosem na odlew czy próbą kopnięcia. Ale w końcu na blondynkę spadł żywy młot z pięści potwora i krzyknęła przypadając na kolano. To było już zbyt wiele jak na nią i kulejąc starała się odsunąć od walczących.

Wówczas potwór zabrał się za oszczepniczkę walczącą swoją bronią w zwarciu. Z początku udało jej się unikać jego ciosów a nawet sama go trafiała. Jednak i ją monstrum zdzieliło raz, potem drugi, że ciemnowłosa wojowniczka zachwiała się i upadła. Ale i potwór już zdradzał oznaki osłabienia. Chociaż wydawało się, że żaden z ciosów drobniejszych wojowników nie był decydujący i w pojedynkę nie robił mu wielkiej krzywdy. To jednak trafiali go raz za razem. A w końcu był to całkiem spory cel co ułatwiało to trafienie. Okryty krzakami i lianami stwór zdradzał już oznaki dekoncentracji i osłabienia. Ruchy miał już wolniejsze i niezbyt precyzyjne. Jego ostatnim sukcesem było zdzielenie Amazonki z oszczepem. Ona upadła na kolano ale i stwór zwalił się wreszcie na plecy. Upadł jak przewalone drzewo i z podobnym łoskotem.

Ostatnia ze sprawnych Amazonek, ta z tym dziwnym ni to toporem ni pałką, wskoczyła na powalone ciało i z iście dziką furią zaczęła okładać umierające ciało. Ostatni z elfich włóczników otarł czoło z krwi i potu i ciężko dyszał rozglądając się dookoła. Z Bertrandem została ich trójka mniej więcej całych. Oszczepniczka i Maanena ledwo stały na nogach opierając się o drzewa aby nie upaść i brocząc z potężnych ran. Elfi włócznik jaki oberwał w środku walki nie był w aż tak kiepskim stanie jak one ale też oberwał mocno. Opatrywał go trzeci z włóczników jakich Bertrand zabrał ze sobą.

Bertrand dyszał, dochodząc do siebie po brutalnym starciu z nieznaną mu bestią. No ale przynajmniej on wyszedł z tego cało. Podszedł do Maaneny, której waleczność zrobiła na nim wrażenie i spróbował udzielić jej jakiejś podstawowej pomocy, chociaż niestety na medycynie się zbytnio nie znał. Na szczęście po chwili pojawili się ludzie z ich głównych sił i pomogli rannym dojść do obozu. Szlachcic odciał łęb potwora, stwierdzając że będzie on imponującym trofeum. Następnie trzeba było jak najszybciej dostać się do wioski Amazonek żeby pomóc rannym i pogrzebać zmarłych. Miał też zamiar zapytać się Majo o tego leśnego giganta którego ubili i pogratulować Maanenie udanej misji jak tamta dojdzie do siebie.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 04-12-2021 o 10:46.
Lord Melkor jest offline