Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2021, 13:52   #14
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
– "Zawsze siem coś spierdoli" – pomyślał Kasztaniak – "Za każdym jebanym razem".

Tym razem na drodze bezproblemowego wykonania roboty stanęło wiadro ze szczynami. Jak na ironię okazało się ono większym zagrożeniem niż tutejsze luźne hultajstwo wynajęte przez Profesora do ochrony. Nic to, Kasztaniak miał już w czubie i zamierzał się bawić.

- AAAA! MOŻECIE MI WSZYSCY POSSAĆ CHUJA! – krzyknął do wrogów i zaszarżował na jednego ze strażników, siekąc na oślep swoim toporem.

Zbir zawył, na Kasztaniaka buchnęła krew, zdobiąc brodę na czerwono. Wtem zobaczył Korina, który wskakiwał po grzbiecie jakiegoś głupka na antresolę. Khazad ruszył jego śladem. Skoczył na grzbiet zbója, coś chrupnęło i ten zakwilił boleśnie. Kasztaniak odbił się zręcznie od jego pleców i podskoczył, by chwycić się brzegu antresoli, ale… zabrakło mu kilkunastu centymetrów.

- Kurważ – stwierdził, lądując na plecach nieszczęśnika, który znów zawył.

Jak dobrze, że Kasztaniak dysponował lepszym niż reszta, bo khazadzkim, wzrokiem, ponieważ zauważył, że kislevita biegnie w kierunku schodów na antresolę. Ruszył za nim, wywijając na lewo i prawo toporem. Nie zważał na to, czy i kogo usieknie, liczył się tylko Profesor. Zamierzał wsadzić mu topór w dupę i nikt i nic nie mogło go już powstrzymać.
 
MrKroffin jest offline