Cytat:
Napisał Asmodian Przyznanie się do winy było najważniejszym dowodem. |
I prawidłowo. Zgodnie z regułą "chcącemu nie dzieje się krzywda". Oczywiście w przypadku "chcącego", a nie "zmuszonego torturami". Teraz to nie jest najważniejsza zasada i pomimo pełnej współpracy złapanego na gorącym uczynku przeprowadzane jest, czasem dość długie, postępowanie dowodowe, które ani niczemu ani nikomu nie służy i tylko marnuje czas i pieniądze.
Cytat:
Napisał Asmodian Z tymi sedziami to na bank Polska i na bank XVIw. Tysiąc pięćset ktorystam, nie pamiętam dokładnie. |
Mam dwa egzemplarze książki, która o tym dość szczegółowo opowiada. Niestety nie mogę zlokalizować żadnego z nich. Daty nie pamiętam. Było to w Polsce, a dokładniej w Krakowie. Grupka młodych szlachciców awanturowała się w nocy i chciała dostać się do burdelu (okej, to sobie chyba wywnioskowałem z ich zachowania - z pewnością nie dobijali się do karczmy, a to przecież nie ameryka czasów prohibicji, żeby były potajemne karczmy - za to burdele to co innego), ale albo pomylili budynki albo burdel akurat był nieczynny. Złapano ich i zlikwidowano. Potem ich rodziny skrzyknęły szlachtę i najechali na mieszczan, bodajże dwóch radnych (sędziów) stracono i żeby takie sytuacje nie powtarzały się od tamtego czasu działał specjalny sąd dla szlachty (o ile pamiętam sędzią lub sędziami mogli tam być tylko szlachcice). Tyle pamiętam. Tytuł książki to
Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie, więc jakbym coś poprzekręcał albo źle pamiętał to odsyłam do tego źródła. Książka bardzo ciekawa, wiele historyjek.