Tupik
Śledzenie grupy nie sprawiło niziołkowi żadnych problemów. W ramach przygotowania do nadchodzących dni targowych chaos na wąskich ulicach Bechafen wzmagał się z każdą godziną. Wiecznie spiesząca się, głośna ciżba przetaczająca się w tę i z powrotem przez miasto skutecznie utrudniała dojrzenie kogokolwiek w tłumie. Oczywiście, jeśli i jego ktoś chciałby śledzić, to miałby równie ułatwione zadanie, ale przecież poza Krzywnosem, chyba nikt nie miałby w tym interesu, a nie wiadomo było, czy ten nawet wiedział o jego obecności w mieście...
Jakby jednak nie było, do zdobionych murów kanclerskiego urzędu dotarli, gdy na ulicach zrobiło się już naprawdę ciemno. Pochód miast jednak przekroczyć główną bramę skierował się w stronę zaplecza i tylnych drzwi dla służby. Tam czekał już na nich chudawy służący o szlachetnym profilu. Sądząc po szykownym odzieniu, raczej zajmował wyższe stanowisko, być może usługiwał nawet samemu Kanclerzowi... Cóż, a pod jego tajemniczą nieobecność pewnie jego rodzinie, w tym pełniącemu obowiązki Matteusowi. Jakby jednak nie było, Mistrz przekazany został służbie, a sami strażnicy odetchnęli z ulgą.
- Tośmy skończyli na dzisiaj, późno już, a dzisiaj mieliśmy ino w jedną stronę... - usłyszał z uliczki.
- Ano i ulga, jeśli mnie pytacie, bo dziwne są te wizyty, to już chyba piąta w tym miesiącu i zawsze tak, o, cichaczem...
Następnie dało się usłyszeć jakieś mniej donośne ciche marudzenie. A potem:
- A ty Hohlhaus, nim do żonki uderzysz, może byś z nami wąs w pianie umoczył? Pod Czarnym Piórem znów koncertować ma Piękna Dalia, rynsztunek ino szybko zdamy i byśmy mogli się tam spotkać, pogaworzyć trochę po służbie, co?
Wyglądało na to, że kompan przystał na propozycję i pospiesznie ruszyli w stronę przyzamkowych koszarów.
Piegus przekonywanie d20(+2 łatwy)=18 porażka
Piegus
Coś w głosie niziołka nie do końca przekonało nadbiegających strażników, a może po prostu byli już wcześniej do niego uprzedzeni i spodziewali się, że coś będzie kombinował. W każdym razie nie wszczęli wielkiego rabanu i nikt nie poleciał w stronę zarośli, w których obecnie nie było już nic widać. Ale poważnej rany mężczyzny nie mogli zignorować.
- Odsuń się od niego! - warknął jeden z nich. Wzięli go pod ramiona i półprzytomnego zawlekli w stronę posterunku. Piegus widział, że w tym samym czasie Gustav próbuje wytłumaczyć coś pospiesznie dowódcy straży, pokazując to na rannego to na siebie.
Gustav przekonywanie d20=7 sukces
O dziwo ten przytaknął i wskazał swoim ludziom, by go przepuścili. Minutę później jego drugi towarzysz zniknął w głębi miasta, a on nadal pozostał na zewnątrz. Robiło się już ciemno, więc jeśli obecnie ktoś nie ruszyłby za dziewczyną, to bez tropiciela albo psów pewnie nie udałoby się już jej znaleźć. O ile była w ogóle sama i nikt nie "pomógł" w jej zniknięciu. Ale strażnicy wydawali się zupełnie niezainteresowani tym wątkiem. Położyli rannego na stole, na którym wcześniej sprawdzali dokumenty i coraz to gorączkowo spoglądali wgłąb bramy, zapewne zastanawiając się, czy Gustav zaraz wróci z jakimś medykiem. W końcu jeden z nich machnął ręką w stronę Piegusa.
- Ty, sługo! Na leczeniu się aby wyznajesz?!