Eliksir życia...
Nazwa brzmiała dobrze, a ze śledcza nie padła trupem. to i Karl zdecydował się na wypicie zawartości jednej z fiolek. Smak był paskudny, ale Karl miał wrażenie, że specyfik zadziałał zgodnie z przeznaczeniem. Trzy kolejne trafiły do jego kieszeni, a następną podał Allif, która poszła w jego ślady, wypijając zawartość do dna.
- Ale świństwo.... - Elfka się skrzywiła. - Ale chyba działa...
* * *
Bomba została rzucona, a efekt jej działania był mniej więcej taki, jak by sobie tego Karl życzył - w kłębach dymu nikt go nie widział, a to, że on również nikogo nie widział, było mniej ważne. Ważne było to, że wszystko słyszał i mógł omijać przeciwników.
Widok, jaki ukazał się jego oczom po opuszczeniu strefy dymu, był bardziej niż zadowalający - skryta za filarem postać nie mogła być nikim innym, jak nekromantą. Główny wróg był o parę kroków, a na dodatek atakowały go i elfka, i śledcza.
Co prawda atakowanie w kilku na jednego było działaniem mało honorowym, ale Karl nie zamierzał się przejmować takimi drobiazgami, podobnie jak i nie przejmował się tym, że zmierza w jego kierunku jakiś szkielet.
Zaszarżował w stronę nekromanty.