Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2021, 19:39   #61
obce
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację

Zwinęła się w miejscu Wrona na timoryty słowa na podobieństwo żmii zielonej, co zagrożenie wyczuła i do ataku jest gotowa. Obróciła na stopach bosych, poderwała płynnie na równe nogi, choć dłoni z psiego łba nie zdjęła. Palce tylko mocniej na miękkiej sierści się zacisnęły, przesunęły niecierpliwie za szpiczaste ucho. Zanim otworzyć usta zdążyła, Kamień się odezwał i stracharka w jego stronę spojrzeniem strzeliła, nim swoje wielkie, czarne ślepia w przeklętego starucha wbiła ponownie.

- Kasłasz, Animurze drogi - syknęła jadowicie, gdy tylko spokojne słowa Kamienia ucichły. - Słabujesz, mówiłam ci. Co w tobie złamane, mówiłam. A ty teraz bez mykes iść zamierzasz? Gdy padniesz bez sił, kto cię poniesie? Kto ci pomoże?

Gdy”, powiedziała. Nie “jeśli”, jakby wątpliwości nie miała, że tak się stanie, że tak będzie. Przechyliła gwałtownie głowę w klekocie powplatanych w warkocze ozdób i szeleście ptasich piór. Poruszyła nią, jakby trop wietrzyła. Była Molsuli - przywykła do walki o swoje. Była Wroną - wiedziała, że tyle do człowieka należy, ile sam wyszarpie. Była Rune - nie umiała kłamać, emocje nosiła tuż pod skórą i nie zamierzała się wycofać.

- Nie tyś zew z siebie wydał. Nie siła twoich ofiar będzie nas prowadzić. Za zewem idę - powiedziała z tą powagą, którą stracharz słyszał już w jej głosie, gdy ostrzegała go wcześniej, że Haruka ukrzywdzić nie da. - Nie dam mu ucichnąć. Nie dam mu przepaść. Nie dam mu zawieść. Nie osłabię go, zbierając z niego swój głos - dokończyła, składając Harukowi obietnicę, patrząc już tylko na niego, gdy wypowiadała ostatnie słowa.

Nie zostawię cię - równie dobrze mogła powiedzieć.
Moja siła jest twoją - brzmiało niewypowiedziane.

Nawet ona wiedziała ile na szali położył. Nawet ona rozumiała ciężar dobrego imienia, honoru i respektu. Nawet ona. Był zewem, do którego jej krew śpiewała po Otoce. Kochała go, jak mogła dopuścić do tego, by to stracił? Jak mogła zgodzić się na rozłąkę? Na ryzyko, że to nie on dopadnie zwierzynę, ale druga grupa, w której go nie będzie? Dwa serca tą samą melodię w dwóch tonach wygrywały, ale jednego pewna była:

- Jesteśmy jednym stadem, timoryto. I jeden zew nas prowadzi.
 
obce jest offline