Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2021, 21:41   #2
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Podróż z Waterdeep na Centralne Ziemie Zachodnie była niezmiernie nudna, jak to podróże w cywilizowanych krainach. Choć po prawdzie, to sam zdecydował by nadłożyć drogi. Zamiast ciągnąć za sobą konie po pas w bagnach przez Wieczne Wrzosowiska, pomknęli traktem niemal pod samo Everlund by dalej popłynąć barką w dół rzeki.

Co z jednej strony pogłębiało monotonię podróży, ale odpłacało możliwością zawarcia bliższych znajomości.

Kołysanka, bo tak, przedstawiał się półelf, nosił się lekko i prosto. Z miejsca dało się rozpoznać kogoś nawykłego do drogi: szarobury płaszcz podróżny miał lnianą podszewkę akurat na taką psią pogodę, a wysokie buty, tudzież zadbane, był typowe dla piechura który wiedział że będzie musiał zrobić w nich jeszcze wiele mil. Mijając się chybcikiem w deszczu, można było go pomylić z jakimś poślednim posłańcem czy sługą.

Szanse na taką pomyłkę zmalały, kiedy sprowadził konia z barki pod jedną z nabrzeżnych wiat. Kiedy tylko zdjął mokry płaszcz żeby otrzepać go z wody odsłonił srebrzyste włosy spięte duetem skromnej tiary i misternie plecionej opaski na włosy. W oczy rzucał się też niemalże biały, skórzany dublet, co w szaroburej scenerii błysnęło jak krótki promień światła. Odsłoniło też, bądź co bądź nietypowy wśród podróżnych w tej części świata, brak jakiegokolwiek poważnego pancerza. O ile można było zgadywać że pozawijane juki o bardzo charakterystycznych kształtach odpowiadały tarczy i długiemu łukowi, tak nijak nie było tam nigdzie niczego co choćby przypominało napierśnik lub inną część zbroi płytowej. Tak naprawdę, poza ekstrawagancko jasnymi kolorami jedyną ciekawostką którą mogła przynieść nawet tak wnikliwa obserwacja była broń zawieszona u boku: stylizowane na cztery spotykające się spadające gwiazdy dziwne koło z ostrzami dookoła i uchwytem po środku, rzecz nietypowa, ale przecież ilu wojowników miało swoją ulubioną broń?
Tylko najbardziej spostrzegawczy mogli zauważyć to, co nie było przeznaczone dla oczu przypadkowych przechodniów: dwa srebrne łańcuszki znikające pod dubletem, niechybnie kryjące coś bliskiego sercu podróżnika.

Wrażenie prostoty zniknęło dopiero dopiero kiedy odbierał swoje bagaże od jednego z żeglarzy.
- Dziękuję ci za towarzystwo w podróży, Hirenie, i zapamiętam wskazówkę żeby na targu zachodnim sprawdzić tuby i skrzynie na zwoje które dostarczyliście tu poprzednim razem - ciepły, łagodny głos i spokojny rytm wypowiedzi kierował myśli ku osobom bogatym w doświadczenie i dostojną rozwagę. Choć oznaki wieku na twarzy mogły być zwodnicze ze względu na ewidentną domieszkę elfiej krwi, mężczyzna na pewno nie był młodzikiem. Ale na głosie się nie kończyło: mężczyźni uścisnęli się jak dalecy kuzyni.
- I mam nadzieję że wspomnicie bajdurzenie Snu w długie wieczory - dodał na pożegnanie. Wspomniany kruk szybkim lotem przefrunął z zadaszenia na barce pod kolejny dach, odchrząkną dystyngowanie i tylko skinał głową na pożegnanie.
Niemalże magiczne było jak w ledwie kilka dni spływu srebrnowłosy zdążył tak zbliżyć się nie tylko z innymi podróżnikami, ale także z całą załogą barki.

Widząc to, że po zejściu na ląd trójka pasażerów zebrała się razem pod wiatą na chwilę dłużej, ktoś mógł trafnie zgadnąć że pozornie nijaki mężczyzna nie przybył tu sam.
- Jak słyszeliście wczoraj wieczór, kapitan Dylon był łaskaw wspomnieć o dwóch karczmach w Orthus, "Podpitym Kocie" i "Skaczącym Lwie" - zwrócił się do swoich sprawdzonych towarzyszy - Jestem skłonny zaryzykować tą sztukę złota więcej za możliwość zasięgnięcia języka w ciepłym i suchym miejscu. Co wy na to? -

W drodze do wspólnie wybranej karczmy Kołysanka skorzystał z kolejnej wiaty. Już po kilkunastu zdaniach o paskudnej pogodzie i pozytywnym wpływie błota na ulicach na liczbę przybyszy z głupimi pomysłami mężczyzna dostał od znużonego strażnika okazję zapoznać się z tutejszymi prawami. Najwyraźniej jedno z nich przykuło jego uwagę, bo dopytał pochylając się konfidencjonalnie ku strażnikowi. Głosu nie ściszył - widać chodziło o to by rozmawiać swobodniej mimo bębniącego deszczu, a nie po to by inni nie mogli tego słyszeć.
- Zakaz czarowania? Słyszałem tylko zdawkowe plotki o okropnościach które wam się tu przytrafiły. Plugawa magia? Zakaz? Burmistrz Shorsk wzywający poszukiwaczy przygód? Jak do tego doszło? - wiązanie zakazu z wydarzeniami z powodu których przybył do Orthus było nieco na wyrost, ale wszak o to chodziło - by mężczyzna mógł poczuć się pewniej poprawiając go, a może i powiedział coś więcej o jednym i o drugim.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 06-12-2021 o 19:15.
TomBurgle jest offline