Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2021, 21:49   #6
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Powiadają: strach niejedno ma lico
Pojrzyj, czyż nie jest tylko
Nużącym odbiciem
Ponurości naszego świata

Z nauk Sicheii


Chłód miarowo bijący od ścian przenikał drobne dłonie oraz stopy ledwie skórzanymi skrawkami obszyte i rzemieniami niewprawnie przewiązane. Przechodził na całe ciało, a zdało się nawet, że i umysł o paraliż przyprawiał. Jak bowiem wytłumaczyć słowa przedziwne i wizje niezrozumiałe, które w czeluści wąskiej go prześladowały jak nocne mary, po opowieściach przez dziecię przy wieczornym ogniu zasłyszanych? A ględy towarzyszyły ludowi molsuli od wieków. Zwyczaje swoje mieli i pacholęcia w nich takoż uczestniczyły, chłonąc starszyzny wiedzę i przykazania. Stwory i dziwowiska nestorzy opisywali na które w czasie żywota się natknęli, co w wyobraźni dzieci swoisty obraz tworzyły. I na przyszłe zetknięcie z bytami owemi miały zadanie dziecięcia wyszykować. Nie przypuszczał młodzik, że prędko te ględy, co czasem za zwykłe bajania miał, zmierzyć mu przyjdzie z rzeczywistym odbiciem.


Grota, która oleistą cieczą wypełniona nozdrza wonią nieznaną drażniła, natury owocem być nie mogła. Ściany zbyt miarowe posiadała i wygładzone, nie zwiodły go obrosty i mech obficie je porastający. Lecz insza wnet osobliwość przykuła jego uwagę, w zielonej poświacie sadzawki się mieniąca. Przejęty grozą pomniał nagle wszelkie opowieści starszych, co w uszy jego się wraziły. Mokradlak topielcem czasem zwany. Stwór, co niemal zawsze w otoczeniu wody bytował, wilgocią się sycący. Szpetnej natury ale ponoć niegroźny wiecznie uwięźnion swej pokracznej postaci, co i takiż sam umysł zwiastowała. Umazany błociskiem, oplecion wodorostami, zemglony i niepojęty dla podpatrywaczy. Wieczni zagubiony w ścieżkach do Teyn wiodących. Niechybnie od dawna się tu krył, boć to przecie idealne warunki dla niego były. Kiedy Aran stwora by naszedł na bagnach abo przy ruczaju, pewnikiem strachu takiego by nie odczuł. Tutaj jednak, w okolicznościach wielce ponurych i przeszkodę w ucieczce stanowiących , obaw sążnistych mu jego obecność dostarczała. Do tego przyjaciel nieruchomo leżał naprzeciw stwora. By stan Basira ocenić, Aran musiał obok istoty się przekraść, a potem niemalże w zasięgu jej szczudlastych ramion, niczym konary suche wystających, się znaleźć. A samoż wyobrażenie tego, już ciarki wydatne i drżączkę w nim obudziło. Choć serce otroka, zdawało mu się tak głośne jak bęben rytualny, to przemógł strach i krok po kroku począł obchodzić sadzawkę, trzymając się blisko mechowatych ścian. Unikał nawet zerkania w stronę, gdzie zgarbiony mokradlak tkwił nieporuszenie, tępawo w swe odbicie wpatrzony. Jeśli jednak do tej pory byt w stronę jego druha nie postąpił, znaczyło to, że prawdę ględa krzewiła. Topielce w naturze krzywdy jakiej nie wyrządzały, miast tego jeno przestrach swą szkaradną postacią w sercu i duszy budząc…
 
Deszatie jest offline