Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2021, 19:00   #4
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Lato z ptakami odchodziło. Widać to było w przyrodzie, słychać to było w śpiewie ptaków, czuć było w powietrzu, w pogodzie, która mimo ciepła wieczorami potrafiła zawiać chłodem. Droga z Waterdeep przez większość czasu była przyjemna. Kurz z drogi wzbijał się spod skórzanych, znoszonych, wędrownych butów od wielu lat, jednak teraz idąc w kierunku Srebrnych Marchii, swojego bądź co bądź domu, czuł że nogi same niosą go przed siebie. Ostatnie dwadzieścia lat spędził na gościnach nigdzie nie zagrzewając na dłużej miejsca. Stąd też częściej nazywano go Wędrowcem.

Był już zmrok gdy zapukał do bram Orthus. Deszcz zacinał już mocno, a w powietrzu czuć było chłodny, nieprzyjemny wiatr. Właśnie na takie momenty Wędrowiec miał kompas z kamieniem ioun, który chronił go od niepogody. Magia nie działała niestety na deszcz, to też mężczyzna miał na sobie ciężki i długi płaszcz z kapturem w kolorze brązowym, który doskonale sprawdzał się w takie właśnie ulewy. Grube sploty materiału podszyte warstwą wodoodpornej tkaniny zapewniały ochronę przed wodą.
W świetle latarni, strażnik widział opaloną słońcem twarz o ostrych, niczym wykutych w skale rysach. Twarz nie zdradzała żadnych emocji, ale oczy zdawały się kontrolować sytuację.
Wędrowiec wysłuchał w milczeniu zasad panujących w mieście i kiwnąwszy głową na zgodę przekroczył próg. Nie miał wygórowanych wymagań, toteż zatrzymał się w pierwszej karczmie jaką spotkał po drodze. Skorzystał z możliwości wynajęcia własnego pokoju, gdzie złożył skromny dobytek i po krótkiej sesji medytacyjnej zszedł na dół. Bez płaszcza, Wędrowiec wyglądał tak samo niepozornie jak w płaszczu. Był średniego wzrostu mężczyzna o łysej, kształtnej głowie, ostrych, być może nawet nieprzyjemnych w aparycji rysach i błękitnych oczach. Choć jakiś czas temu skończył trzydzieste urodziny, posturą nadal przypominał młodzieńca. Szczupłe ciało i ręce bez cienia tłuszczu jasno mówiły, że nieobca mu jest praca lub wędrówka, ale brak jasno zarysowanej definicji mięśni stawiał go w rzędzie rączej z łotrami, niż wojownikami. Ubrany był w lekkie, lniane szaty z kapturem okalające ramiona, zwężające się w pasie, gdzie przepasane były prostym szerokim pasem, by dalej zejść w dół w czterech częściach tak by nie krępować ruchów. Kolorystycznie Wędrowiec preferował odcienie szarości i w tym kolorze miał większość garderoby - szaty, szeroki pas, skórzane karwasze i prosty naszyjnik z onyksem. Jedyną ekstrawagancją były szerokie, niebieskie spodnie i skórzane, wysokie buty pod kolana związane kilkoma prostymi sprzączkami.

Wędrowiec zamówił ciepłą strawę i wodę, i zajął miejsce przy ławie. Miejsca przy kominku były już zajęte, na szczęście on nie potrzebował się ogrzać. Zadowolił się pustym miejscem przy nieszczelnym oknie. Czekając na jedzenie słuchał gwaru panującego w izbie próbując wyłowić swoimi czułymi zmysłami informacje o problemach trapiących miasteczko. Co prawda trzos miał jeszcze dość ciężki, ale nie zwykł odmawiać ludziom w potrzebie.
 
psionik jest offline