Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2021, 23:19   #17
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Kasztaniak zarechotał tryumfalnie, trzymając but na piersi zaskoczonego alchemika. Podniósł swój toporek.

Trza było nas nie wkurwiać, magister! – krzyknął do niego, lecz nagle w nozdrzach poczuł osobliwą woń, której zapachu nie potrafił nijak nazwać, a jednak wydawała się mu znajoma.

Gdy wonny narkotyk uderzył już do głowy – być może za sprawą dodatkowego odurzenia alkoholem – khazad poczuł, jak świat dookoła zaczyna świecić się pastelowymi barwami. Kontury stały się rozmyte, a Profesorska izba coraz bardziej zaczęła przypominać… stodołę koło chałupy?

Stary? – spytał zaskoczony.

Ojciec leżał przygnieciony jego butem, chyba dał sobie mocno w palnik, bo nie reagował ani na słowa, ani na poszturchiwanie. Było strasznie gorąco i parno, sam środek żniw, a ten nierób znowu się opił jakiejś berbeluchy. Teraz Kasztaniak, matka i rodzeństwo będą musieli sami obrobić całe pole, a i jeszcze pańszczyznę. Wkurwiło to niemiłosiernie młodego krasnoluda.

Ty stary capie! Przez ciebiem bedziem mieć dwa razy tyle roboty! Ruszoj dupe! – Ale ojciec ani myślał wstawać; przewrócił się na drugi bok i coś wybełkotał niezrozumiale. – Kurważ ty!

Ryknął i zdzielił ojca z pięści w głowę, aż ten zemdlał. Kasztaniak pokręcił głową z dezaprobatą i nagle zauważył, że trzyma przecież coś pod ramieniem. To była niewielka drewniana skrzyneczka, w której miał maślane bułki ukradzione od piekarza, które zamierzał sprzedać kultystom Khorne’a w zamian za lenno w górnym Talabeklandzie. Musiał się spieszyć.

Nie mogąc liczyć na wsparcie ojca, chwycił go za jedną z jego krzywych nóg i pociągnął po klepisku stodoły. Robiło się tu naprawdę wściekle gorąco. Przeszedł kawałek i natknął się na swoją znajomą, cycatą cyrkówkę Korinnę. Poklepał ją po biuście i powiedział:

- Matka, stary się najeboł, mus jest go do dom zabrać – oznajmił matce i ruszył w kierunku wyjścia ze stodoły.
 
MrKroffin jest offline