Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2021, 10:09   #191
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Harpia skrzeknęła ptasio, co musiało być odpowiednikiem prychnięcia.
- Kłamiesz, nie widziałeś nawet Kosseruka, zmiażdżyłby was - żeby podkreślić swoje słowa, zacisnęła szpon na gardle trzymanego mężczyzny. Po szyi pociekła cieniutka strużka krwi.

Nie zdążyła zrobić nic więcej, gdy otoczyły je przywołane iluzje duchów. Stwory z niepokojem rozglądały się na boki, najwyraźniej niezdolne odróżnić ich od prawdziwych zjaw.
Sztuczka okazała się skuteczna, a podparta nią groźba Rufusa przyniosła zdecydowany efekt. Harpia-przywódczyni spojrzała raz jeszcze po swoich towarzyszkach, po drużynie i otaczających je „duchach”.

- Szkoda naszych sił na takie mierne zdobycze! - rzuciła buńczucznie, chociaż w jej głosie słychać było dobrze skrywany strach - Zabiliście łamaczy umów, więc znajcie naszą łaskę! Możecie przejść przez nasze ziemie - rzuciła zakładnika na ziemię, a pozostałe zrobiły to samo ze swoimi. Spojrzała na Mahrzana - A ciebie, przystojniaczku, jeszcze dorwiemy, tylko buźkę sobie wykuruj! - powiedziała uwodzicielskim, zupełnie nie pasującym do jej wyglądu tonem. Następnie krzyknęła coś niezrozumiałego i cała grupa wzbiła się w powietrze, odlatując w mrok. Jace i Hannskjald mieli pewność, że leciały znacznie szybciej niż to normalne dla harpii…


XXVII dzień miesiąca Neth (XI), Puste Wzgórza, 119 dni po ucieczce z Phaendar, 46 dni po odbiciu fortu Trevalay

Reszta nocy minęła już spokojnie - namioty hobgoblinów pozwoliły zarówno bohaterom, jak i uratowanym przez nich ludziom wypocząć w relatywnym komforcie, nawet przy panującym na zewnątrz zimnie. Ranek był rześki i jasny, ze słońcem skrzącym się w śnieżnym puchu. Ognisko nie zdołało w pełni zagasnąć przez noc, więc bez trudu udało się rozpalić je ponownie pod sporym kotłem, w który Laura, korzystając z hobgoblińskich zapasów, przygotował pożywne, sycące i zaskakująco smaczne śniadanie.

Po obfitym posiłku większość miała ochotę zdrzemnąć się jeszcze chwilę, ale czas naglił - do Longshadow był jeszcze kawałek drogi, a i prowadzonych przez wiedźmę i Voldana uratowanych czekało jeszcze kilka dni marszu zanim dotrą w bezpieczne mury Trevalay.
- Uważaj na siebie, matole - przygotowana do drogi Laura podeszła do brata i przytuliła go mocno, co przy jej wzroście wyglądało jak dziecko tulące się do rodzica - Jak dasz się zabić, to każę Hannskjaldowi wskrzesić cię jako goblina - Mikel czuł, że pod warstwą zwyczajowej złośliwości siostra naprawdę się o niego martwi.

Nibbitz, gnomka przetrzymywana jako „asystentka” sierżanta Kłów, podeszła do pozostałych bohaterów. Wydawała się bardzo niepewna i potrzebowała chwilę, by zebrać słowa.
- Jeśli nie będę dla was obciążeniem, mogę pojechać z wami do Longshadow. Mam tam rodzinę, no i wiem z pierwszej ręki, co się tu działo przez ostatnie tygodnie - powiedziała w końcu.
 
Sindarin jest offline