Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-12-2021, 10:09   #191
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Harpia skrzeknęła ptasio, co musiało być odpowiednikiem prychnięcia.
- Kłamiesz, nie widziałeś nawet Kosseruka, zmiażdżyłby was - żeby podkreślić swoje słowa, zacisnęła szpon na gardle trzymanego mężczyzny. Po szyi pociekła cieniutka strużka krwi.

Nie zdążyła zrobić nic więcej, gdy otoczyły je przywołane iluzje duchów. Stwory z niepokojem rozglądały się na boki, najwyraźniej niezdolne odróżnić ich od prawdziwych zjaw.
Sztuczka okazała się skuteczna, a podparta nią groźba Rufusa przyniosła zdecydowany efekt. Harpia-przywódczyni spojrzała raz jeszcze po swoich towarzyszkach, po drużynie i otaczających je „duchach”.

- Szkoda naszych sił na takie mierne zdobycze! - rzuciła buńczucznie, chociaż w jej głosie słychać było dobrze skrywany strach - Zabiliście łamaczy umów, więc znajcie naszą łaskę! Możecie przejść przez nasze ziemie - rzuciła zakładnika na ziemię, a pozostałe zrobiły to samo ze swoimi. Spojrzała na Mahrzana - A ciebie, przystojniaczku, jeszcze dorwiemy, tylko buźkę sobie wykuruj! - powiedziała uwodzicielskim, zupełnie nie pasującym do jej wyglądu tonem. Następnie krzyknęła coś niezrozumiałego i cała grupa wzbiła się w powietrze, odlatując w mrok. Jace i Hannskjald mieli pewność, że leciały znacznie szybciej niż to normalne dla harpii…


XXVII dzień miesiąca Neth (XI), Puste Wzgórza, 119 dni po ucieczce z Phaendar, 46 dni po odbiciu fortu Trevalay

Reszta nocy minęła już spokojnie - namioty hobgoblinów pozwoliły zarówno bohaterom, jak i uratowanym przez nich ludziom wypocząć w relatywnym komforcie, nawet przy panującym na zewnątrz zimnie. Ranek był rześki i jasny, ze słońcem skrzącym się w śnieżnym puchu. Ognisko nie zdołało w pełni zagasnąć przez noc, więc bez trudu udało się rozpalić je ponownie pod sporym kotłem, w który Laura, korzystając z hobgoblińskich zapasów, przygotował pożywne, sycące i zaskakująco smaczne śniadanie.

Po obfitym posiłku większość miała ochotę zdrzemnąć się jeszcze chwilę, ale czas naglił - do Longshadow był jeszcze kawałek drogi, a i prowadzonych przez wiedźmę i Voldana uratowanych czekało jeszcze kilka dni marszu zanim dotrą w bezpieczne mury Trevalay.
- Uważaj na siebie, matole - przygotowana do drogi Laura podeszła do brata i przytuliła go mocno, co przy jej wzroście wyglądało jak dziecko tulące się do rodzica - Jak dasz się zabić, to każę Hannskjaldowi wskrzesić cię jako goblina - Mikel czuł, że pod warstwą zwyczajowej złośliwości siostra naprawdę się o niego martwi.

Nibbitz, gnomka przetrzymywana jako „asystentka” sierżanta Kłów, podeszła do pozostałych bohaterów. Wydawała się bardzo niepewna i potrzebowała chwilę, by zebrać słowa.
- Jeśli nie będę dla was obciążeniem, mogę pojechać z wami do Longshadow. Mam tam rodzinę, no i wiem z pierwszej ręki, co się tu działo przez ostatnie tygodnie - powiedziała w końcu.
 
Sindarin jest offline  
Stary 09-12-2021, 15:15   #192
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Millenna czuła, że walka z harpiami wisiała w powietrzu i była więcej niż przekonana, iż uniknęli jej jakimś cudem. Mimo, że była przygotowana i czujna na niekorzystny rozwój wydarzeń była jednak wdzięczna losowi za sposób w jaki potoczyły się wydarzenia. Miała wrażenie, że jej nowi towarzysze też odetchnęli z ulgą. Być może też chwilowo mieli walki aż nadto.
Korzystając z wolnej chwili poszła w kierunku pieńka gdzie zabijając węża reprezentowała swoje umiejętności strzeleckie. Wyciągnęła, oczyściła i schowała strzały. Pomyślała sobie, że wybranie kołczanu o pojemności sześćdziesięciu strzał było jednym z lepszych wyborów w jej życiu i nie wątpiła, iż w szeregach tej drużyny na pewno nie raz i nie dwa będzie wykorzystywała go do granic wydajności. Podobało jej się to. Lubiła przygody i gardziła bezczynnością.

Reszta nocy minęła spokojnie i nawet udało im się wszystkim odpocząć. Po zaspokajającym najwybredniejsze żołądki posiłku drużyna zaczęła zbierać się w podróż do Longshadow. Co prawda przyjęli ją w swoje szeregi bez sprzeciwu jednak póki co nadal czuła się trochę jak piąte koło u wozu. Wiedziała, że to tymczasowe i za jakiś czas wdroży się w życie drużyny i stanie się jej pełnowartościowym członkiem, jednak musiało to przyjść z biegiem czasu. Nie wtrącała się za bardzo w dyskusje nie znając ich jeszcze dobrze i z drugiej strony nie chcąc wyjść na przemądrzałą. Póki się nie wdroży i nie zdobędzie ich zaufania postanowiła czujnie wszystko obserwować, słuchać i starać się być pomocną gdy o to poproszą.

Z rozmów między towarzyszami wywnioskowała, że mają podzielone zdania w temacie hobgoblina czy puścić go wolno czy też jeszcze za wcześnie. Jej zdaniem można by go jeszcze trochę przetrzymać. Było to jednak jej prywatne zdanie. To znaczy jakby ją ktoś pytał to powie co o tym myśli. Póki co jednak nie miała zamiary wyrywać się przed szereg. To rzadko jest dobrym rozwiązaniem. No i nie chciała być przemądrzała.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 12-12-2021, 07:31   #193
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Jeszcze wieczorem Hans poprosił wszystkich o napisanie listów które chcieliby rozesłać. Jego plan był taki, że dwa najpilniejsze listy krasnolud wyśle z pomocą leśnych zwierząt, a pozostałe rozda mieszkańcom Travelay. Chętni do walki Łowcy mieli dołączyć do nich w Longshadow, a w ich miejsce Hans chciał poprosić druidów z Crystalhurst o opiekę nad uciekinierami. Dzięki temu mieliby u boku pół tuzina wyszkolonych żołnierzy, a każdy sojusznik do którego mogli napisać zwiększałby tą liczbę. A biorąc ze sobą magiczną torbę którą dysponowali, mógł też nabrać broni i innych łupów ze zbrojowni w forcie.

Druidzkie przygotowania do drogi trwały długo, ale większość z nich odbywała się daleko poza obozem, na ośnieżonym zboczu klifu. Kiedy już wrócił do nich, ubierając się z powrotem i rozcierając zgrabiałe od zimna ciało, same zaklęcia trwały krócej niż zjedzenie ciepłego śniadania.

Lawina z niechętnym mruczeniem znowu znikła w kieszeni krasnoluda. Przewodnicy obu grup - tej ruszającej do Longshadow i tej wracającej do Travelay - zostali obdarzeni tym szóstym zmysłem omijania gęstwin i ślepych zaułków który zawsze pomagał Hansowi prowadzić ich najkrótszą drogą. Uratowani ludzie z eskortującą ich Laurą przestali zostawiać ślady w śnieżnym puchu, co w założeniu miało im oszczędzić pościgu.

Wreszcie, po odczekaniu aż wszyscy należycie się pożegnają, druid rozegnał towarzystwo na cztery wiatry. No, dosłownie trzy. Magiczne podmuchy które miały im towarzyszyć przez większość tego dnia nadawały lekkości ich krokom, tak długo jak pozostawali wierni kursowi. Sam druid, upewniwszy się że wszyscy poradzili sobie z nagłą zmianą, przemienił się w orła i pomknął jak strzała w kierunku Travelay.


IV Phantom Hunt,
III 3*Tailwind (na siebie jako mikstura),
II Carry Companion,
I Pass without Trace, 3* Nature's Paths, Winter Feathers

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 12-12-2021, 18:18   #194
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Rufus patrzył z satysfakcją za odlatującymi harpiami.

- Dobra robota z tymi zjawami Jace, pokazaliśmy wiedźmom, że z nami smokobójcami lepiej nie zadzierać. Podkuliły ogony i odleciały zejść nam z drogi. - zaśmiał się basowo.

- Chociaż jednak lepiej miejmy się na baczności. Takie kreatury mogą nas zaatakować kiedy będziemy osłabieni, niczym jakieś padlnożerne ptaszyska - dodał po chwili, przypominając sobie, że obiecał być bardziej ostrożny.

- Spotkałeś wcześniej te istoty Marzhanie? Wiesz jaką siłą dysponują? - zwrócił się do hobgoblina.


************************************************** ************

Pół-ork nie był zachwycony, że Laura odchodziła. Wcześniej Emi zdecydowała się odłączyć po tym jak zaczynał coraz bardziej ją lubić, miał wrażenie, że traci kolejnych sprawdzonych towarzyszy.

- Nie przejmuj się Laura, wiesz że będę miał twojego niesfornego braciszka na oku i nie pozwolę, by jakieś hoboskie szumowiny go dorwały albo żeby jakieś harpie wiedźmy dybały na jego cnotę. Ale będzie mi w tym zimnie brakować twojego pysznego jedzonka. Przygotuj nam coś specjalnego po tym jak wrócimy zwycięsko z obrony Longhsadow. - rzucił jej na pożegnanie.

Hans też ich opuszczał, ale on przynajmniej miał niedługo wrócić. Jego zwierzęcy zwiadowcy byli niezwykle użyteczni w zwiadzie i unikaniu pułapek. On sam chciał jak najszybciej dotrzeć do Longhshadow by pomóc w obronie. Ocalenie tego miasta przez Kłami mogło być punktem zwrotnym w walce z ich siłami i musieli za wszelką cenę tego dokonać. Wyruszyli więc z Mikelem, Jacem i tę nową - Milenną, która niewiele się odzywała ale wydawała się kompetentna, uznał, że jej umiejętności strzeleckie mogły się przydać Mścicielom z Phaendar. No i był jeszcze ten hobgoblin - Rufus wolał żeby na razie został z nimi, nie wiadomo co jeszcze wiedział co mogło by się im przydać i miał go zamiar dalej wypytywać podczas drogi.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 12-12-2021 o 18:23.
Lord Melkor jest offline  
Stary 15-12-2021, 01:37   #195
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Mikel uśmiechnął się pod nosem, słysząc przechwałki Rufusa. Od jakiegoś czasu bardzo przybyło mu pewności siebie i emanował optymizmem przy każdej możliwej okazji. W zasadzie mężczyzna uważał, że to coś dobrego. Nastawienie półorka bywało zaraźliwe i miało raczej dobry wpływ na grupę.

-Dobra robota.- pogratulował jemu i Jaceowi, po czym skupił się na hobosie. Cały czas zastawiał się, czy mogą go tu wypuścić i ciągle wynajodwał nowe powody, żeby tego nie robić.

-Będzie miał mnóstwo czasu, żeby opowiadać o tym, co w życiu widział. Jedzie z nami. - zakomunikował tonem nie znoszącym sprzeciwu, tuż po pytaniu o harpie.

***

Pożegnanie z siostrą było z jednej strony nieprzyjemne, ale z drugiej... Udawała się zdecydowanie w bezpieczniejsze miejsce niż oni. Starszy z bliźniaków był zadowolony z takiego obrotu spraw. Jej pomóc na pewno nieraz okazałaby się nieoceniona, ale ważniejsze było jej bezpieczeństwo.

Pociągnął właśnie solidny łyk z bukłaka, kiedy Rufus obiecywał Laurze, że się nim zaopiekuje. Parsknięcie z ustami pełnymi wody mogło skończyć się tylko w jeden sposób. Popluł siebie i najbliższą okolicę, a na zdziwione spojrzenia, pokręcił tylko głową, nie starając się ukryć uśmiechu.

-Moja malutka sisotrzyczko... - odezwał się do Laury, gdy reszta już się z nią pożegnała -Pamiętaj, żeby jeść dużo warzyw to urośniesz duża i silna, jak twój braciszek. - nie mógł się powstrzymać od małej złośliwości -Dbaj o siebie i o tych ludzi. - dodał już ciszej, po czym podniósł ją z ziemi i mocno przytulił.

 
shewa92 jest offline  
Stary 15-12-2021, 21:01   #196
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Gdy tylko harpie zniknęły im z oczu, Jace opuścił ręce i iluzja nieumarłego oddziału rozpłynęła się tak szybko jak się pojawiła.
- Dzięki Rufusie, to nie twoje słowa przebiły się do tych ptasich móżdżków. - powiedział na powrót szczelnie otulając się swoim błękitnym płaszczem.
- Chodźmy odpocząć, a ja na wszelki wypadek ustawię zaklęcie ochronne wokół naszych namiotów. - powiedział i zaraz wziął się do roboty.

Trafienie na kolejnych nieproszonych gości jednej nocy było mało realne, ale lepiej nie być zaskoczonym po raz kolejny. Na szczęście rano okazało się, że zaklęcie pozostało nienaruszone. Jace rozproszył je gestem i ponownie zaczął dzień od porannej serii ćwiczeń, zanim zasiadł przy ognisku wybierając zestaw zaklęć. Jego głowa od poprzedniego dnia zaprzątnięta była jednak wertowaniem zaklęć przydatnych podczas oblężenia. Iluzje, szczególnie te proste niewiele są w stanie zdziałać i nie na długo przeciw całym oddziałom, podobnie jak mieszanie w głowach pojedynczym żołnierzom. Musiał wymyślić lepsze użycie swoich zaklęć i przede wszystkim znaleźć źródło nowych gdy znajdą się w mieście. Póki co jednak rozmówił się z Hannskjaldem ustalając plan. Z racji swoich możliwości druid będzie w stanie w ciągu dnia obrócić kilka razy docierając zarówno do fortu, jak i do miasta na długo przed nimi. Dostarczy więc wiadomości i zmobilizuje wszystkich przed ich przybyciem.
Drużyna natomiast, wzmocniona druidyczną magią i lekkimi, magicznymi wierzchowcami powinna dotrzeć do Longshadow przed zmrokiem. Pożegnawszy się z Laurą, Jace wziął się za czarowanie. Jeden po drugim w magicznej mgle pojawiały się magiczne wierzchowce gotowe do drogi. Rumak Belerena był tradycyjnie siwy z blado-błękitym ogonem i grzywą.
- Widzimy się w wieczorem! - pożegnał Hannskjalda i ruszył przodem kierując się najszybszą drogą ku mieście.

 
psionik jest offline  
Stary 17-12-2021, 11:23   #197
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
- No, już, starczy czułości, bo zmienię cię w żabę - Laura próbowała się wyrywać z uścisku brata, ale robiła to bez większego entuzjazmu. Zaraz po pożegnaniu i rzuceniu ochronnych zaklęć uratowani jeńcy ruszyli w mającą trwać parę dni drogę do puszczy Fangwood i bezpiecznych murów fortu Trevalay. Bohaterów czekała zaś krótsza droga w drugą stronę, do leżącego w górnym biegu rzeki miasta Longshadow. Czas naglił, mieli wszak jedynie kilka dni przed planowanym atakiem, a do zrobienia było sporo. Czym prędzej zebrali swój dobytek i na przyzwanych przez Jace’a wierzchowcach pomknęli na zachód, z początku kierowani wskazówkami uratowanej z niewoli Kłów gnomki Nibbitz. Drugim, mniej zadowolonym z tej sytuacji pasażerem był hobgobliński jeniec Mahrzan, pilnowany cały czas przez czujne oko Milenny.

Podróż minęła im w zawrotnym tempie - stworzone z magii konie pędziły co tchu, nie bacząc na zmęczenie. Mroźny wiatr hulający po wzgórzach rozwiewał włosy i kłuł mroźnymi igiełkami w twarze, gdy mijali kolejne pagórki i zagajniki, przykryte cieniutką warstwą śniegu. Na niebie dostrzegali co jakiś czas poruszające się istoty, z pewnością większe od zwykłych ptaków, a raz minęli nawet niewielki patrol Żelaznych Kłów w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów. Trójka hobgoblinów nie zdążyła nawet zareagować, zanim strzały Mikela i Milenny przeszyły gardła dwóm z nich, pozostawiając trzeciego wpatrującego się w szoku na oddalających się jeźdźców, wzbijających za sobą tumany śniegu.

Wskazówki Nibbitz co do kierunku jazdy szybko przestały być potrzebne, gdy tylko w oddali na zachodzie zaczęły być widoczne liczne kolumny ciemnego dymu. Na szczęście najpewniej nie oznaczało to tego, czego bohaterowie mogli się obawiać po ostatnich tygodniach - Longshadow było miastem kuźni i hut, żyjącym z handlu i obróbki metali wydobywanych na Pustych Wzgórzach. Unoszące się nad nim chmury dymów świadczyły o tym, że faktorie wciąż działały w najlepsze. I zapewne ze względu na swoje zaplecze przemysłowe było łakomym kąskiem dla Kłów dowodzonych przez Kosseruka.

Bohaterowie dotarli do bram miasta już po zapadnięciu zmroku, umęczeni długą drogą i intensywnym tempem jazdy. Mimo gorszej widoczności bez trudu, i ku swojemu zmartwieniu zauważyli pierwsze oznaki nadchodzących problemów. Solidne kamienne mury, z chodnikami i blankami na szczycie, wyglądały na mocno zaniedbane - w wielu miejscach ściany były nadkruszone, tak jakby od lat nikt nie interesował się ich konserwacją. Jace przypomniał sobie, że ostatni oblężenie miasta miało miejsce dobre 30 lat temu - znaczącą rolę w odparciu sił Molthune miał Thom Crawbert, który dekadę później został burmistrzem, piastując to stanowisko do dzisiaj. Od tamtego czasu Longshadow cieszyło się spokojem, więc najwyraźniej przestano przejmować się dbaniem o obronność miasta. Świadczyli też o tym strażnicy - ledwie paru stojących z pochodniami na odległych częściach muru i jeden opierający się o halabardę przy wciąż otwartej bramie miejskiej, który wpuścił drużynę, nawet nie przyglądając im się specjalnie. Nie zainteresował się nawet zbytnio sową śnieżną, która wylądowała na słupie obok. Ptak był krępy, a wszystkie jego pióra były wyraźnie nastroszone, jakby cały dzień w powietrzu dał mu się we znaki. Dzięki druidzkiej magii Hannskjaldowi udało się pokonać kilkukrotnie dłuższą trasę w tym samym czasie, w którym pozostałym zajęło przedarcie się przez Puste Wzgórza.

Samo miasto, chociaż niewielkie, po miesiącach spędzonych w dziczy wydawało się wręcz metropolią. Dość gęsta i nieregularna zabudowa z drewnianych i kamiennych domostw była miłą, nieco nawet niesamowitą odmianą od leśnych ostępów - mniej przyjemną odmianą były typowo miejskie zapachy, tutaj z dużą domieszką dymów z hut, na szczęście mniej intensywne ze względu na chłody. O tej porze ulice były dość opustoszałe, ale zbliżając się do centrum i doków, dało się coraz lepiej usłyszeć typowo karczemny gwar. Cóż, było już ciemno, ale godzina nie była jeszcze na tyle późna, by nie można było napić się piwa w prawdziwej karczmie, ogrzać się przy kominku, zjeść coś ciepłego i przez moment zapomnieć o tym, co szykuje się poza murami. Pytanie tylko, czy mieszkańcy Longshadow próbowali o tym zapomnieć, czy zwyczajnie nie wiedzieli o zagrożeniu ze strony Żelaznych Kłów?

 
Sindarin jest offline  
Stary 23-12-2021, 13:36   #198
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Wizyta druida w forcie Travelay była jak śnieżyca lub wizyta krasnoludzkiej teściowej- niespodziewana, krótka i siejąca zamęt we wszystkich planach.

Ledwie w godzinę po tym jak Hans wylądował w forcie, kończyła się już narada. Cobb zdecydował że wyśle paru młodzików do zgarnięcia uratowanych i pomocy Laurze, a on razem z ochotnikami z fortu dołączy do obrony Longshadow. Jako że trasa była długa, a po drodze zapewne będzie trzeba przekradać się między wrogami, nawet wyruszając następnego dnia przewidywali że dotrą na ostatni moment.

W forcie na krasnoluda oczekiwała też wiadomość od druidzkiego kręgu z Crystalhurst - niestety, mniej pomyślna niż mógł oczekiwać.
Druidzi także mieli swoje problemy - Tamran zostało zdewastowane i byli przytłoczeni zapewnieniem opieki uchodźcom i bronieniem południowych granic Fangwood przed Kłami. Niemniej, obiecali przysłać kilku uzdrowicieli do Longshadow, a dzięki tajemnym leśnym ścieżkom była szansa że dotrą na czas.

Krasnolud chwilę wytchnienia znalazł dopiero wśród kamiennych monolitów. Miejsce mocy, nawet pod grubą warstwą śniegu wibrowało życiem. Leszy zamieszkał w borsuczych tunelach pod menhirami i, co ciekawe, z własnej inicjatywy zaczął dostrajać Hansa i samego siebie do mocy kręgu. Krasnolud dałby słowo że małemu leszemu służyło to co najmniej na wzrost - a i sam druid uświadomił sobie, źe prawdopodobnie to było źródłem niektórych dziwnych świadomości natury które ostatnio mu się trafiały.




~ W forcie wszyscy zdrowi, jeszcze o nas nie zapomnieli. Łowcy dołączą do nas tutaj, a i druidzi z Crystalhurst przyślą kilku uzdrowicieli. Ale Tamran padło ~ powitał towarzyszy, w locie zrówując się z ich końmi na kilka staj przed bramami Longshadow.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 27-12-2021, 15:04   #199
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Uwolniona Millenna czuła się nadal trochę nieswojo. Być może dlatego, że dawno już nie pracowała drużynowo, a tu jak łatwo można było zauważyć dołączyła do drużyny, która niejedno już razem przeżyła i zdziałała. Trudno się czasem wpasować w dobrze zgrany zespół, a przynajmniej wpasować się tak od razu prosto z marszu.
Jazda na wierzchowcach, które najpierw znikąd się pojawiły, a potem równie tajemniczo zniknęły też nie pomogło się od razu zintegrować.

Ważne, że w miarę szybko i bez atrakcji dotarli do fortu Longshadow. Drużyna do której elfka dołączyła wyraźnie nie miała w zwyczaju marnować czasu i skierowała swoje kroki bezpośrednio w kierunku siedziby burmistrza. Jak się okazało drzwi ratusza były zamknięte, jednak dla niektórych z jej nowych towarzyszy nie było to przeszkodą. Z lekkim zdumieniem obserwowała jak Hannskjald i Beleren po prostu nic sobie nie robiąc ze zwyczajów czy dobrych manier najnormalniej w świecie wlecieli do ratusza przez najbliższe otwarte okno.

Nie przywykła jeszcze do takich sytuacji i lekko zaskoczona stała przed zamkniętymi drzwiami ratusza.
- Niezłe jaja... - Powiedziała do samej siebie pod nosem.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 27-12-2021, 18:24   #200
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace ruszył bezpośrednio do domu burmistrza. Zmierzchało już gdy przekraczali bramy i choć magiczne konie nie czuły zmęczenia, to cały dzień jazdy powodował, że każdego bolał tyłek i pewnie każdy myślało gorącej kąpieli i ciepłym posiłku. Kierując się zapalanymi właśnie latarniami, Jace pogonił wierzchowca zmuszając go do jeszcze odrobiny wysiłku.
Psionik pamiętał Longshadow jako śmierdzące i dość nieprzyjemne miejsce, gdzie razem z ojcem przyjeżdżali handlować, jednak kilka miejsc, w tym szkoła i obecne w niej biblioteka sprawiały, że Jace zawsze chętnie tu wracał.
Tym razem jednak nie był z ojcem i nie był handlować. Przybyli z ostrzeżeniem.
Mijali znajome miejsca, które tak naprawdę nie różniły się od tego co miał w pamięci. Nigdzie nie wyglądało, aby ktokolwiek szykował się do ataku.
Jace zatrzymał swojego siwego wierzchowca przed domem burmistrza.
- Do burmistrza Crawberta - zaanonsował się nie zdążywszy zejść na ziemię. - Sprawa nie cierpiąca zwłoki. - Pomógł zejść Nibbitz na ziemię.
Strażnik przy bramie niewielkiej posiadłości na obrzeżach miasta ostentacyjnie zlustrował go od stóp do głów.
- Każdy tak mówi. Burmistrz jest jeszcze w ratuszu, pracuje do późna. Umówcie się na spotkanie - powiedział zmęczonym głosem.
Hans, ciągle w sowiej postaci by nadążyć za końmi, huknał głośno i z niedowierzaniem obrócił głowę jak tylko sowy potrafią, po czym bezceremonialnie przeleciał nad ogrodzeniem szukać okna burmistrza w ratuszu. Sprawdzając kolejne okna, dostrzegł w końcu to od sypialni - z dużym łożem, na którym spała samotnie kobieta w średnim wieku.
Jace westchnął wciągając gnomkę z powrotem i ruszył z kopyta pod ratusz.
Dobrze, że burmistrz pracuje, nie chciał zastać go w szlafmycy.
Chwilę później dotarli pod bramy ratusza. Tym razem Jace zeskoczył razem z Nibbitz i ruszył do wejścia. Na wszelki wypadek miał też przygotowane zaklęcie mające utorować mu drogę w przyopadku problemów. Znajdujący się za nim siwek powoli rozpłynął się w siwo-błękitną mgłę, która ulotniła się pozostawiając jedynie ślady kopyt na ubitym śniegu.

- Miałeś rację Jace, lepiej od razu udać sie do burmistrza, po karczmach będziemy rozbijać się później. Chętnie bym też później wpadł do kuźni Elusa Sparkstrike, kiedyś odwiedzałem go z Rodrikiem - skrzywił się, wspominając swojego dawnego mistrza kowalskiego, o którym nie wiedział, czy jeszcze żyje.
- No i ciekawe, czy trafimy na ślad najemników, którzy współpracowali z moim ojcem, od lat ich nie widziałem - zmarszczył brwi, po czym stuknął się w swoją płytówkę.
- W każdym razie mam nadzieję, że w tym stroju nie przestraszę burmistrza - wyszczerzył się.
- Mogę Cię nieco przypudrować, jeśli chcesz - uśmiechnął się Jace nie zwalniając kroku.
- Sam mam kilka miejsc gdzie chciałbym zajrzeć, ale Longshadow nie wygląda na miejsce szykujące się do oblężenia, więc najpierw burmistrz.

- Przypudrować czemu nie, tak długo jak nie popsuje to mojego bohaterskiego wyglądu- odparł pół-ork odwzajemniając uśmiech.
Ratusz miejski był jednym z najstarszych budynków w Longshadow, dawniej stanowiąc siedzibę cheliaxiańskiego gubernatora, odzwierciedlając przy tym tamtą architekturę. Przysadzista kamienna bryła miała w sobie pewien surowy urok i zapewne nie trzeba by było wiele wysiłku, by zmienić ją w dobre schronienie przed najeźdźcą - albo wściekłym tłumem poddanych… Na szczęście od dekad teren ten był pod władzą Nirmathańczyków, o czym świadczył umieszczone nad drzwiami godło państwa: białe drzewo przebite mieczem z brązu. Ten symbol był prawdziwym dziełem sztuki - misternie wykute ze srebra gałęzie oplatały prostą brązową klingę, dając pewne świadectwo odnośnie bogactwa Longshadow.
Solidne dębowe drzwi były zamknięte, ale z paru okien na piętrze widać było zapalone wewnątrz światła. Podleciawszy do jednego z nich, Hannskjald dostrzegł kilka osób pochylajacych się na stertami dokumentów i dyskutujących cicho.
Rufusu podzedł pewnie do drzwi i zapukał, przelotnie tylko przyglądając się zdobnemu godłu.
- Nie mamy na to czasu - powiedział poddenerwowany już Beleren. Przywołał zaklęcie lotu i razem z Nibbitz wzniósł się w powietrze bezceremonialnie wlatując przez otwarte okno.
- Panie burmistrzu - Jace postawił gnomkę samemu lądując przy stole. Beleren nie był w stanie powstrzymać napięcia, które dało się słyszeć w jego głosie. Nie chciał nawet, sytuacja wymagała natychmiastowych reakcji, więc nie mógł przekazywać wieści "na spokojnie". Nie zdołał dokończyć, gdy zaskoczeni mężczyźni złapali powietrze do rozpoczęcia tyrady. Nie było na to czasu. Jace rzucił im na stól przygotowany wcześniej dziennik Kłów otwarty na stronie opisującej atak na Longshadow.
- Szykujcie się na atak Kłów! - zdołał jedynie powiedzieć.
Hans, który przy całej swojej krasnoludzkiej burkliwości latał jedynie dookoła okna wskazując właściwe miejsce, także wleciał do środka i przysiadł na ramieniu gnomki.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 29-12-2021 o 08:12.
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172