Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2021, 22:02   #76
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Ambulatorium kombajnu, 15.08.2181, 19:42

- Postaram się załatwić panu fajkę, ale na pewno nie skorzysta pan z niej w ambulatorium - odezwała się Chloe, pamiętając, że na pewno George jakieś posiada. - Co z pana współtowarzyszami, przynajmniej ostatni raz, jak pan ich widział? Uciekali też kapsułami, zostali na statku?

- Nie mam pojęcia, co z resztą załogi - odpowiedział Purcell ponownie napierając na swe pasy bezpieczeństwa - Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, bez ostrzeżenia. Byłem w serwerowni razem z dwoma innymi specjalistami, kiedy tamci zaatakowali. Nie wiem, skąd wzięli broń, prawdopodobnie z naszego własnego arsenału. Zastrzelili moich kumpli przy konsoletach, w ich własnych fotelach. Miałem szczęście, że akurat przepinałem okablowanie, zdążyłem wyskoczyć przez przeciwne drzwi. Jeden z nich pobiegł za mną, miał karabin, a ja żadnej broni. Nikt z nas nie miał przy sobie broni, bo niby po co. Uciekłem do najbliższej kapsuły, żeby się w niej zatrzasnąć od środka, one mają opcję zablokowania włazu. Gość był szybko, zdążył wskoczyć za mną. Zaczęliśmy się bić, wyrwałem mu karabin i zastrzeliłem skurwysyna… a przy okazji kilka podzespołów kapsuły.

- I co było dalej? - zapytał przestępujący z nogi na nogę Theodor Solberg, kiedy rozbitek urwał opowieść na dłuższą chwilę zbierając roztrzęsione myśli.

Inżynier spojrzał trochę krzywo na Solberga, który wyrwał się ze swoim pytaniem. Sam miał wiele pytań, które chciałby zadać Purcellowi, jednak powstrzymywał się od tego. To kapitan prowadziła wywiad, więc wtrącenia innych mogłyby zaburzyć jej dominację, co pytający mógłby później wykorzystać na swoją korzyść.

- Chciałem wyjść, ale kumple tamtego mnie osaczyli w środku. Bogu dzięki, że zdążyłem uszczelnić kapsułę, zanim mnie wystrzelili. I zostałem z trupem na pastwę losu. Jak już skończyła się woda i żarcie, zacząłem myśleć o tym, żeby sobie strzelić w łeb. Ściągnęliście mnie na pokład w ostatniej chwili, przysięgam. A co to właściwie za statek? Ilu was jest? Widziałem, że macie broń, dużo tego? Dacie się radę bronić, gdyby ktoś spróbował abordażu?

Knight intensywnie myślał nad obecna sytuacją. Zastanawiał się nad jedna rzeczą. Czy to Chloe właśnie wykazała się ze strony, z której jej do tej pory nie znał i właśnie w bardzo prosty sposób wyciągnęła z wojskowego informacje, które wcześniej uznał za wrażliwe, czy jednak to wojskowy z nimi pogrywa i nie mówi im prawdy. Podchodził z dystansem do tego co mówił Purcell, jednak jednego był pewien, że Williamson dobrze spisuje się w tej rozmowie, bo albo wyciągnęła bardzo ważne informacje, albo spowodowała, że rozbitek zakręcił się w swoich zeznaniach.

Chloe była lekko zaniepokojona tym, co mówił wojskowy. Jeśli to wszystko było prawdą, to mieli przed sobą naprawdę duże niebezpieczeństwo. Wciąż jednak nie mogła mieć pewności, że Purcell mówi prawdę.

- Zanim przejdziemy do tego, co dalej… - kapitan zastanawiała się, jak bardzo może to być skomplikowana sprawa. - Rozumiem, że poza tym, co pan nam teraz przekazał, jest jeszcze coś, o czym nie może nam pan powiedzieć przez wzgląd na wiążącą pana ochronę informacji wrażliwych?

- Już powiedziałem wam za dużo! - syknął rozbitek marszcząc czoło - Przecież mnie uwięziliście i oskarżyliście o morderstwo. Powiedziałem to, co przemawia na moją obronę. Domagam się udostępnienia łączności z Bleinertem albo dostarczenia do najbliższej bazy marynarki! I bez trzymania w pasach.. a kim wy właściwie jesteście, co? Takie naszywki na uniform można kupić w każdym sklepie! Jesteście na pewno z Kelland Mining? A może wy pracujecie dla Weylanda-Yutani?! Może my jesteśmy na Wallanderze, a wy mnie kurwa bierzecie pod włos?!

Wykrzywiony w grymasie wściekłości Purcell napiął raptownie mięśnie, zaczął szarpać pasami wprawiając w podskoki całe łóżko. Aparatura monitorująca jego odczyty życiowe wydała z siebie szereg alarmujących pisków.

- Natychmiast mnie odepnijcie! - ryknął wojskowy - To jest bezprawne uwięzienie, akt piractwa!

- Może trochę milej? - Knightowi w końcu nie wytrzymały nerwy i odezwał się. - Na dobrą sprawę wcale nie musimy z tobą rozmawiać. Możemy siłą włożyć cię do kapsuły, odwieść do najbliższej rządowej placówki i tam się tobą zajmą. Więc jeżeli masz jeszcze zamiar zapalić tego jebanego fajka to na twoim miejscu bym współpracował, a nie się rzucał.

- Panie Purcell, proszę darować sobie takie wycieczki z podejrzewaniem nas o podszywanie się, bo równie dobrze możemy uznać, że pana słowa są kłamstwami - odparła Chloe, początkowo lekko zdenerwowana wyrwaniem się przez Elenora z odpowiedzią, ale przynajmniej dało jej to chwilę na ochłonięcie i przygotowanie przez siebie spokojniejszej odpowiedzi, niż początkowo zamierzała. - Rozumiem, że jest pan w stresie, ale już mówiłam, że nie mamy kontaktu z żadnym obiektem, jaki znajduje się w pobliżu. A pana rzucanie się powoduje, że nabieram tylko słuszności o konieczności przypinania pana pasami bezpieczeństwa. A możliwe, że konieczne jeszcze będzie zastosowanie na przykład środków uspokajających.

Chloe spojrzała na dr Griffitha, aby spróbować odczytać jego reakcję, czy podanie takowych będzie bezpieczne.

- To będzie pan spokojny, wracamy do cywilizowanych relacji? - zapytała kapitan rozbitka.

Purcell przestał się szarpać, oddychał przez chwilę w milczeniu próbując uspokoić nerwy. Jego oczy skakały po twarzach zgromadzonych wokół łóżka ludzi, aby powrócić na oblicze kapitan Williamson.

- Muszę wierzyć wam na słowo - powiedział w końcu przez zaciśnięte zęby - Nie mam chyba innego wyjścia. Co w takim razie dalej?

- Panie Purcell, jak sam pan wcześniej zaznaczył, rozumie moje położenie, więc nie możemy pozwolić swobodnie poruszać się panu po naszym statku. Przygotowaliśmy izolatkę, gdzie będzie mógł się pan poruszać bez pasów, ale do momentu aż doktor Griffith nie stwierdzi, że stan zdrowia jest na tyle dobry, aby opuścić ambulatorium, pozostanie Pan przypięty do łóżka.

Skinęła na Francisa, licząc na potwierdzenie, że także zrozumiał polecenie.

- Co do wstępnych dalszych działań, to nie będziemy ryzykować starcia z siłami, które pokonały wojskowy statek. Dowiem się od naszego pilota, gdzie jest najbliższa jednostka rządowa, do której możemy pana odstawić. Po naradzie z załogą, zdecyduję o bardziej szczegółowym planie.

Skinęła na koniec do Elenora, dając mu znak, że chciałaby się udać do George'a z nim. Co prawda nie uśmiechało się jej zostawianie Purcella samego z dwoma przedstawicielami BionTechu, ale nie przewidywała, aby coś złego mogło z tego wyjść.
 
Jenny jest offline