Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2021, 10:03   #151
Bielonek
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
Gregera od dłuższego czasu świerzbiła ręka a widok, prowokujących go ewidentnie, łobuzów sprawił że powoli rosło mu ciśnienie. Ręka wsparła się na trzonku tasaka gdy nagle wszystko się skończyło. Zbiry wlokąc Sotoriusa wyszły zostawiając wykupne a chłopaki się rozluźniły. Nadmiernie chyba, bo miał przeczucie, że kłopoty dopiero się zaczynają.

Nie poszedł za Tosse i Ripem, bo ktoś kurwa musiał pilnować Klemensa i gotowiznę. Greger nie był do końca pewien kogo pilnował bardziej, ale znał takie przypadki gdy po robocie jeden z chłopaków znikał z kasą. Nie podejrzewał o to Klemensa, ale ... strzeżonego bogowie strzegą. Przezornie zamknął za Ripem i jego kundlem drzwi magazynu stawiając je na sztorc w wejściu, ale upadły zaraz ponownie. Ostatecznie machnął na nie ręką i podszedł do kontuaru, gdzie Klmens zaczął swoje obrachunki. Złote krążki ustawiały się w równe stosiki, jak wcześniej koraliki. Miał młody dryg do liczenia, to pewne.

- Po ile wyjdzie na łeb? - spytał Klemensa, przerywając milczenie i ciszę jaka zapanowała po wyjściu "Chłopaków" i gości.

- Tysiąc dwieście sześćdziesiąt, tysiąc dwieście sześćdziesiąt trzy...

- Kupa sosu. Słyszałem o takich sytuacjach, że zabawa zaczynała się dopiero przy podziale.
- Greger oblizał usta patrząc pożądliwie na stos złotych monet. Miał zasady, jasna sprawa. Nigdy by chłopaków nie wystawił. Co to, to nie. Ale...

- Tysiąc siedemset...

- Co teraz z tym robimy? Siedzimy tu i czekamy na Rusta i Lupusa, czy zawijamy się do Nory? -
Nora była ich zapasową kryjówką. Używaną tylko w awaryjnych sytuacjach. Suterena przy kanale miała wyjście i na kanał rzeczny i do kanałów ściekowych. Była dobrym miejscem. Miejscem gdzie mogli by się przyczaić na jakiś czas. Nie raz tak robili. Gdy coś nie szło zwykle tam szukali schronienia. I tam też zwykli się szukać, jak akcja ich rozdzieliła. To było dobre miejsce. Choć nazywało się Norą. Greger byłby za tym. Bo siedzenie alej w tym miejscu z gorącym kamieniem w postaci worka złota wydawało mu się nadmiernym prowokowaniem losu.

- Czekamy, tysiąc dziewięćset sześćdziesiąt...

Drzwi nie rozwarły się ze zgrzytem, bo ich zwyczajnie nie było. Pierwszy wkroczył Bur, który od razu podniósł nogę przy kontuarze i zaznaczył teren na swój, psi sposób. Rip i Tosse nawet tego nie zauważyli wpatrzeni w stos złota na kontuarze.

- Jest tego równe dwa tysiące - wyszeptał Klemens. Greger uśmiechnął się szeroko i przełykając ślinę powiedział. - To co, pakujemy się i zawijka? Nie ma co kusić losu.
 
Bielonek jest offline