Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-12-2021, 10:03   #151
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
Gregera od dłuższego czasu świerzbiła ręka a widok, prowokujących go ewidentnie, łobuzów sprawił że powoli rosło mu ciśnienie. Ręka wsparła się na trzonku tasaka gdy nagle wszystko się skończyło. Zbiry wlokąc Sotoriusa wyszły zostawiając wykupne a chłopaki się rozluźniły. Nadmiernie chyba, bo miał przeczucie, że kłopoty dopiero się zaczynają.

Nie poszedł za Tosse i Ripem, bo ktoś kurwa musiał pilnować Klemensa i gotowiznę. Greger nie był do końca pewien kogo pilnował bardziej, ale znał takie przypadki gdy po robocie jeden z chłopaków znikał z kasą. Nie podejrzewał o to Klemensa, ale ... strzeżonego bogowie strzegą. Przezornie zamknął za Ripem i jego kundlem drzwi magazynu stawiając je na sztorc w wejściu, ale upadły zaraz ponownie. Ostatecznie machnął na nie ręką i podszedł do kontuaru, gdzie Klmens zaczął swoje obrachunki. Złote krążki ustawiały się w równe stosiki, jak wcześniej koraliki. Miał młody dryg do liczenia, to pewne.

- Po ile wyjdzie na łeb? - spytał Klemensa, przerywając milczenie i ciszę jaka zapanowała po wyjściu "Chłopaków" i gości.

- Tysiąc dwieście sześćdziesiąt, tysiąc dwieście sześćdziesiąt trzy...

- Kupa sosu. Słyszałem o takich sytuacjach, że zabawa zaczynała się dopiero przy podziale.
- Greger oblizał usta patrząc pożądliwie na stos złotych monet. Miał zasady, jasna sprawa. Nigdy by chłopaków nie wystawił. Co to, to nie. Ale...

- Tysiąc siedemset...

- Co teraz z tym robimy? Siedzimy tu i czekamy na Rusta i Lupusa, czy zawijamy się do Nory? -
Nora była ich zapasową kryjówką. Używaną tylko w awaryjnych sytuacjach. Suterena przy kanale miała wyjście i na kanał rzeczny i do kanałów ściekowych. Była dobrym miejscem. Miejscem gdzie mogli by się przyczaić na jakiś czas. Nie raz tak robili. Gdy coś nie szło zwykle tam szukali schronienia. I tam też zwykli się szukać, jak akcja ich rozdzieliła. To było dobre miejsce. Choć nazywało się Norą. Greger byłby za tym. Bo siedzenie alej w tym miejscu z gorącym kamieniem w postaci worka złota wydawało mu się nadmiernym prowokowaniem losu.

- Czekamy, tysiąc dziewięćset sześćdziesiąt...

Drzwi nie rozwarły się ze zgrzytem, bo ich zwyczajnie nie było. Pierwszy wkroczył Bur, który od razu podniósł nogę przy kontuarze i zaznaczył teren na swój, psi sposób. Rip i Tosse nawet tego nie zauważyli wpatrzeni w stos złota na kontuarze.

- Jest tego równe dwa tysiące - wyszeptał Klemens. Greger uśmiechnął się szeroko i przełykając ślinę powiedział. - To co, pakujemy się i zawijka? Nie ma co kusić losu.
 
Bielonek jest offline  
Stary 13-12-2021, 10:50   #152
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Dobra robota – rzucił krótko Tossowi . Tak jak przypuszczał nikt normalny nie przepuściłby takich pieniędzy grupce zbirów, czym innym jednak były przypuszczenia a czym innym wiedza, że coś nastąpi.

Otarł pot z czoła, cała adrenalina zaczęła powoli z niego schodzić. Chwilowo mogli odetchnąć z ulgą, wciąż nie dowierzał że po tym wszystkim jeszcze stoi na nogach i wyglądało na to, że ma szanse zachować cały swój udział w porwaniu w tajemnicy przed strażnikami. I choć nie zamierzał chwalić dnia przed zachodem słońca, to ewidentnie rozstanie z kupcem wyraźnie poprawiło mu samopoczucie.

Z radości nawet pogłaskał psa tarmosząc mu nieco futro pod pyskiem i na końcu grzbietu. Bur był wniebowzięty zwłaszcza że Pan rzadko okazywał im gesty sympatii. W tym fachu względem psów strażniczych lepiej było nie przywiązywać się zbytnio emocjonalnie.

- Dzielimy na równe kupki, dla bezpieczeństwa i oddalamy się stąd, ale tak by mieć budynek pod obserwacją. Lada moment może wrócić Rust i nie chciałbym się z nim rozminąć. Nie chciałbym też czekać tu aż wrócą ludzie Sotoriusa… Kto by pomyślał, że skubaniec chciał być porwany…

Wątków do omówienia i przemyślenia było z pewnością więcej , niemniej nie było teraz na to czasu a już na pewno nie było to dobre miejsce na rozważania , skoro mieli się tu zwalić ludzie kupca.

Rip z Klemensem szybko podzielili worek złota na cztery mniej więcej równe kupki. Sprawa była oczywista gdyby cokolwiek stało się studenciakowi przepadł by cały ich z trudem zarobiony pieniądz. Nie chodziło tu też o nieufność względem Pankracego … niemniej za ułamek tej kwoty która była w mieszku ludzie potrafili się zabijać. Lepiej było nie kusić losu – ani w interesie Klemensa ani reszty paczki.

Podzielimy dokładnie gdy pojawi się Rust z Lupusem.


Chłopaki zaraz po podziale nie zabawili nawet chwili dłużej w magazynie, musieli wyjść i przyczaić się gdzieś w pobliżu. Choć po prawdzie to poruszanie się z na oko pół tysiącem Karli za pazuchą było czymś niesłychanie trudnym. Monety wręcz paliły domagając się jak najszybszego ich ukrycia, zdeponowania, wydania… czegokolwiek byłe nie taszczenia ich przy sobie… Mieli szczęście że magazyn przepełniony był workami i woreczkami monety lepiej się trzymało gdy nie były zgromadzone w jednym mieszku. Dlatego Rip swoją część dodatkowo podzielił w kilka sakiewek. Zbyt duże ryzyko utraty wszystkiego za jednym zamachem.
W zasadzie to wciąż nie była tylko jego część ale po prawdzie już przynajmniej zbliżona. Wciąż też nie wiedział czy faktycznie wracać do pracy czy też zmywać się z miasta przy najbliższej okazji… Czas pokaże.


K100 : 95, 11, 46, 39, 43

 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 13-12-2021 o 10:54.
Eliasz jest offline  
Stary 13-12-2021, 22:01   #153
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Pojedziemy skrótem - krzyknął przez ramię Lupus. Biorąc pod uwagę fakt, że nie mieli konkretnego celu, to jechanie skrótem gdziekolwiek, było delikatni mówiąc naciągane. Ale nie takie rzeczy robił Lupus.
Odbił ostro w prawo na placu Czterech szubienic i pogalopował w kierunku rzeki. Łatwo było domyślić się, że kierował się na most.
- Jesteś pewien, że skończyli remont? - zapytał Rust.
- To już trzeci miesiąc, nie ma szansy - zawołał przez ramie Lupus szczerząc się radośnie.
Gdy wpadli na uliczkę prowadzącą na most, widać było, że faktycznie do końca robót było daleko. Ale robotnicy wspaniałomyślnie, zostawili fragment mostu nienaruszony, ot tyle by zmieściło się dwóch pieszych... albo dwójka koni, ale wóz już był bez szans.
- Oboje na prawo, albo pójdziemy na dno, sznur macie pod siedzeniem, jest mocno przywiązany. - krzyknął i sam złapawszy się za powróz uwiązany do siedzenia wręcz zawis poza wozem. DeGroat widząc co się święci objął mocno w tali rudą, owinął kilka razy wokoło dłoni sznur i i tak samo karkołomnie się wychylił. Słowa pochwały nad kreatywnością i kunsztem Lupusa porwał wiatr.
Wóz z turkotem wjechał na most, lewe koła kręciły się coraz wolniej wisząc kilka metrów nad powierzchnia wody.


k100: 11, 68, 52, 05, 45

 
Mike jest offline  
Stary 13-12-2021, 22:21   #154
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Słupki monet błyskały w świetle lampy, precyzyjnie i równo ułożone oraz wyrównane chudymi palcami. Szare oczy Klemensa świeciły się jeszcze bardziej niż karle na ladzie, ale błysk w oku prędko zniknął gdy wrócił Rip i wziął się za podział. Szlachcic wyglądał przez chwilę, jakby chciał oprotestować działanie kompana, ale zamilkł jedynie, naburmuszony. Trzepnął go po łapach.

- Samemu szybciej podzielę, liczyć umiem chyba najsprawniej.

Czy się przechwalał, czy nie pozostać miało w sferze domysłów, bo Klemens rzeczywiście sprawnie rozdzielił gotowiznę. Ręce śmigały parcelując gotowiznę na równe stosy, podczas gdy reszta czatowała przy drzwiach. Efektem prędkiej roboty były cztery równe sterty, które wylądowały w zwiniętych woreczkach i sakiewkach. Równe pod względem ilości monet, ale proporcjalnie... Proporcjonalnie Klemens liczył na własną korzyść.

- Tutaj nie ma co czekać, zwijamy się - zakomenderował.

Klemens zniknął na chwilę za kontuarem, przetrząsając szawki i szuflady. Z cichym okrzykiem trymfu wyłonił się na powrót zza lady, ściskając butlę z okowitą. Zaraz ją odkorkował i rozlał trunek po stercie tkanin, frędzli i ozdobnych sznurków, gdzie jeszcze niedawno leżał Tosse. Pociągnął nieszczęsnego właściciela lokalu za fraki, pchając go ku drzwiom i przezornie naciągając chustę na facjatę.

Olejna lampa, która jeszcze do niedawna przyświecała mu przy zabawie, a później liczeniu, została przezeń zwinięta. Kompani widząc, co się święci nie protestowali i wylegli na ulicę przed lokalem, a Klemens popędził jeszcze kopnięciem gramolącego się właściciela. W drzwiach obrócił się na pięcie i cisnął lampą w nasączoną alkoholem stertę materiału, która zaraz wybuchła płomieniami.

- To co - odezwał się do kompanów, gdy dobili do pobliskiej alejki - rendez-vous z Rustem i Lupusem, czy mówimy sobie au revoir?



_______________________________

2, 34, 1, 79, 36
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 13-12-2021 o 22:23.
Aro jest offline  
Stary 18-12-2021, 22:40   #155
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
- Wiesz, czego może chcieć Papcio? - Rust wstrzymał strzał słysząc darcia z tyłu, które miotały uświęconym imieniem lokalnego bossa.

- Może obrażony, że wyszliśmy z urodzin przed tortem? - fuknęła Daria.

- Może - żachnął się De Groat. - A może obiecałaś mu nas na prezent?

- Oho - odparsknęła. - A może zły, że robicie swoje przewały ze strażą u niego pod nosem?

- Trzymaj kciuki, żeby Lupus ocalił nas od tej wiedzy - Rust odłożył kuszę i złapał mocniej Darię, gotując się na wielki finał. - I mnie się trzymaj. Będzie bujać.

Rzuty: 22, 35, 46, 19, 85.
 
Panicz jest offline  
Stary 19-12-2021, 12:58   #156
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Umowa była taka, że czekają w magazynie na powrót Lupusa i Rusta, ale ci z bloodhuntem dopisali do niej swój aneks. Wiadomo było, że skoro tylko Sotorius znajdzie się „gdzieś tam”, to te chuje wrócą, bo dwa tysiące karli nikt nikomu nie rozdaje na ulicy. W mieście zabijano za miedziaka a tu rzucono im na stół złoto. I to jakie?! W trójkoronach! Byli bogaci, nawet jeśli dzielić to na wszystkich. A bogactwo, o czym najlepiej przekonał się poważany kupiec Sotorius, potrafi przyciągnąć kłopoty. Podzielili więc kasę na cztery i wywlekając przerażonego właściciela magazynu z niedokończonym remanentem na zewnątrz i posyłając go kopniakiem w podróż ku lepszemu jutru, podpalili budę.

-To co - odezwał się do kompanów Klemens, gdy dobili do pobliskiej alejki - rendez-vous z Rustem i Lupusem, czy mówimy sobie au revoir?

-Lupus i Rust tu nas będą szukać, choć z daleka będzie widać, że nas nie ma. Do Nory, domyślą się gdzie nas znajdą. - Greger wracał do swojej myśli. Wiadomoym było, że jak się teraz urwą, to nie koniecznie wszyscy muszą się spotkać. Raz, że przypadki chodzą po ludziach. Dwa, że nieżyczliwość ludzka gotowa każdy plan pokrzyżować. A zaufanie do siebie? No ufali sobie wzajemnie na tyle, by razem pracować, ale teraz każdy miał solidny trzos. Taki Tosse miał teraz przy sobie więcej monet schowany w worku pod swym cuchnącym przyodziewkiem niż wszyscy mieszkańcy Trapów widzieli w życiu. Pokusa mogła zepsuć najlepszą przyjaźń. Gdyby zaś nie udało się rozliczyć z Rustem i Lupusem mogli by poczuć się urażeni. Od tego zwykle już było blisko do nieszczęśćia.

-Ten ich pies, jeśli razem z nim tu wrócą, podejmie nasz trop. - Ripp swoje wiedział. Na psach znał się jak mało kto. Z zawiścią zawodową wspominał niedawne spotkanie. I z szacunkiem, dla czworonożnego detektywa.

-Rozdzielamy się i każdy na własną rękę do Nory? Czterech tropów nie podejmie. - Klemens szybko myślał. Ale dostrzegał też ułomności tego planu. Cztery odrębne tropy to cztery szanse na nieszczęśliwy przypadek. - Nie, w parach. Toose z Gregerem a ja z Ripem.

-Kawałek koniecznie wodą. Łodzią, tratwą, wpław. Jakkolwiek. Psy wodą tropu nie łapią. Będą wzdłuż brzegu szukali później więc nie na wprost. Trzeba dać im kawał nadbrzeża do przeszukania. I ciuchy jakie zgubcie po drodze. - Ripp myślał już jak tropiciel. - Najlepiej rzućcie z wody żebrakom jaką koszulę albo co. Jak pies będzie na nadbrzeżu szukał tropu, będzie miał co robić…

Życzyli sobie powodzenia. I farta. Mając nadzieję, że w Norze spotkają się wszyscy. I ruszyli. w ciemność. Zostawiając za plecami buchający płomieniami magazyn.


***

Wpadli gnając na złamanie karku na rrmontowany most i czas jakby stanął w miejscu. Coś do siebie krzyczeli, coś chcieli robić. Ale Lupus, mistrz wozacki, miał swój własny plan. Konie zacinane batem wyrwały do przodu a trójka desperatów zawisła za jego burtą desperacko chwytając się przygotowanych powrozów. Wóz poderwało i te jego koła, które pozostały w powietrzu zwolniły, kręcąc się coraz wolniej z fałszywą dla pędu nutą. Ktoś z tyłu krzyczał, ktoś dał ognia z samopału, ktoś klął jak szewc. Wiatr rozwiewał włosu Darii. Rust przez ułamek chwili pomyślał nawet, że nie widział piękniejszej kobiety. Tak jakby to była ostatnia chwila w jego życiu.

I mogła być. Lupus wskoczył na kozła zaraz po minięciu dziury i w tej samej chwili dostrzegł drugą, wyrastającą niemal na wprost, przed rozpędzonym wozem. Większa. Tu już chyba tylko cud mógłby ich ocalić. Rust i Daria wgramolili się właśnie do środka gdy on już skracał cugle i ryknął na całe gardło - Na drugą burtę!!

Konie przerażone, ale prowadzone pewną ręką skręciły gwałtownie targając wozem w bok i prostując w jednym, jęczącym całym zaprzęgiem, manewrze. Wóz na oczach pozostałych z tyłu ludzi Koniucha zrobił zgrabne „S” i znów bokiem, krzesząc skry obręczami kół na żelaznych guzach mocujących bale, pomknął na przód. Daria zdążyła wpleść zręczną rączkę w powróz z drugiej strony. Rust nie.

Przeleciał przez burtę i w ostatniej chwili łapiąc się deski z krzykiem zawisł za wozem. „Deja vu!” przemknęło mu przez myśl, ale wnet skupił się na górującym nad nim, idącym bokiem po moście, wozie. Daria wyciągała doń jedną rękę próbując złapać go za koszulę. Wóz pędził roztrzaskując bokiem starą balustradę. Rust majtał nogami nad pustką, gdzie w dole czekała nań lodowata kąpie. O ile nie trafił by na nadbrzeże, bo wówczas…

Wozem szarpnęło, gdy Lupus nieświadom tego co dzieje się z tyłu, jął przyrwacać mu właściwy kierunek jazdy i sposób poruszania. Rust zdołał znów złapać się burty, wciąż trzymany przez Darię za kołnież, po czym nagle ujrzał pędzącą mu na spotkanie balustradę. Próbował poderwać się, podkurczyć nogi, uniknąć nieuniknionego. Cios balustrady wybił go w powietrze a ból zamroczył mu głowę. Wiedział tylko że leci. Jaja eksplodowały. Potężna siła uderzenia wyrwała go w powietrze i tylko uściskowi Darii zawdzięczał to, że zataczając łuk w powietrzu wylądował na końcu wozu. Koszula był w strzępach, ale on miał to w dupie. Wszystko miał w dupie.

-Żyjecie?! - zawołał rozradowany Lupus, który wyprowadził już wóz z poślizgu o jakim nikt inny nie miał co pomażyć. Koniuch i jego zaprzęg zostali daleko w tyle. Za mostem. Za wysokie progi!

-Ja nie… - wychrypił Rust słysząc w uszach śmiech rozbawionej i podekscytowanej Darii.


***


Do Nory pierwsi dotarli Klemens i Rip. I jeszcze po drodze załatwili kilka spraw a Rip stanął na głowie by jak najbardziej zmylić trop rzucając niknące w oczach kawałki ich przyodziewku jak tylko dostali się na wodę w porwanej jakiemyś wieżącemu w kłódki rybakowi łódkę. W samych koszulinach, bez butów, bo te też poszły w grupę walczących później o nie łachmytów koczujących w jakmiś nadbrzeżnym śmietniku, drżący z zimna, ale i szczęśliwi. Wkroczyli do ich spokojnej przystani i pierwsze co zrobili to zmienili przemokniętą,brudną odzież. Później był kielich wina i nerwowe oczekiwanie na druhów.

Lupus i Rust… i przystawka w osobie Darii, zjawili się jako drudzy. Lupus opowiedział jak to dotarli do Portu Durnia, jak z daleka widzieli płonący magazyn i uwijających się przy nim ludzi, którzy robili co było w ich siłach by ugasić pożar i nie pozwolić mu rozprzestrzenić się na inne budynki. W lot pojęli, że kompanów nie ma a jak ich tam nie ma, będą w Norze. Przyjechali więc tu od razu kryjąc wóz tam gdzie zwykle i przynosząc na ramionach obolałego, chodzącego jak kaczka Rusta. I sakiewkę, całkiem pękatą. Okup!

Greger z Tosse dotarli jako ostatni, ale to była głównie wina Tosse, bo poczuwszy ogrom bogactwa w worku żebraczy król chciał wnet z każdym kompanem świętować i Greger musiał niemal wlec go na siłę do kryjówki. Raz czy dwa musiał siłą powstrzymywać jego kompanów, którzy chcieli wręcz odbić Tosse. Szczęściem sił mu nie brakowało. Grunt, że w przedświcie byli już wszyscy razem.

-Udało nam się! Mamy okup! - powiedział Lupus rzucając na stół przy którym siedzieli wszyscy, włącznie z Rustem który klejnoty okładał zimnym okładem i syczał z bólu przy każdym ruchu ku uciesze rudowłosej piękności.

-My też… - powiedział Klemens. Chłopaki wyciągali pękate sakiewki rzucając je na stół jedna po drugiej. Brwi wszystkich poszybowały pod czoła, bo takie jaja nigdy się nie zdażały. Klemens rozwiązał wór rzucony przez Lupusa i oczom ich ukazało się złoto. Trójkorony i zwykłe sztuki, jak u nich.

W porwaniach zdarzało się, że płacący okup oszukiwali. Dawali mniej, dawali ochwacone monety, dawali falsyfikaty czy wręcz przy użyciu czartowskich sztuk mieniąc miedziaki w złoto. Ale żeby zapłacić podwójnie za porawnego, takie jaja się nie zdażały.

-Co jest kurwa? - zapytał zdumiony Greger, bo nawet do jego łepetyny docierało, że coś jest nie w porządku.

Było?


***

5k100
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 23-12-2021, 06:29   #157
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
Greger to, Greger tamto, Greger... Miał dość tego całego porwania. Zwłaszcza, że nikt go tu nie traktował poważnie. Był człowiekiem od mokrej a nie psiej roboty. Różnicę widział wyraźnie nawet jeśli kompani tego nie dostrzegali.

- Co jest kurwa? - zapytał niedowierzająco widząc podwójną ilość monet wysypaną na stół przez Klemensa. W tej sytuacji nawet widok Darii von Nogaj, na której twarzy widać było uśmiech i rumieńce wywołane diabli wiedzą czy przejażdżką, ilością złota czy kaczkowatym krokiem Rusta, nie przeszkadzał mu wcale. Przeszkadzał mu brak zrozumienia sytuacji.

- Śmierdzi to wszystko i jak sobie tak patrzę, to mnie śmierdzi trupem. Klemens bierz się do liczenia i podziału. Trzeba się stąd jak najszybciej zwijać! - powiedział do wprawionego w rachunkach kompana. Sam sprawdził jedynie, czy mu aby każdy z noży lekko wychodzi z ukrytych pochew. I przeciągnął kciukiem po żelazie tasaka. Mrowiły go palce. Na myśl o niebezpieczeństwie. Nieznanym a przez to tym groźniejszym.
 
Bielonek jest offline  
Stary 23-12-2021, 10:41   #158
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Rip widział w życiu już nie jedno… ale na pewno nie podwójny okup, no tego to jeszcze nie było…

- To może mieć związek z tym całym planowanym przez kupca porwaniem. Jeżeli jedni , najbliżsi z jego otoczenia wiedzieli, że ma być porwany a inni nie wiedzieli, to może dlatego i jedni i drudzy zapłacili? Kto wam w ogóle dał kasę za Sotoriusa? – zapytał Rusta próbując poukładać elementy rozpieprzonych puzli. Przedstawił mu tez dokładnie to co zasłyszeli od oddalającego się kupca. Rust miał głowę nie od parady , jeśli ktoś miał to poukładać to w szczególności on.

Wiedział że nie może wydać od razu tych pieniędzy, same w sobie za bardzo rzucały się w oczy, może taki był cel by wyłapać tych którzy zaczną szastać potrójnymi karlami…

- Wiem że to raczej oczywiste i nie trzeba tego mówić… ale jednak powiem – zwrócił się w stronę Tosse , nie bez powodu. – Po takich karlach można łatwo odnaleźć porywaczy. Także po większych wydatkach niż zazwyczaj. Wystarczy że czujne osoby będą się przyglądać gdzie w szemranych dzielnicach się pojawiły, potem pociągną za język, od kogo i od kogo i aż trafią na któregoś z nas a od nas na resztę bandy, czego bym bardzo wolał uniknąć… Lub faktycznie brać nogi za pas póki można. Przy całym tym syfie który się narobił… - wyraźnie skinął głową Gregerowi na plan urwania się z miasta. Jakoś nie wyobrażał sobie dalszej pracy w straży na dłuższa metę. Nie po tym porwaniu.

Pies jedynie merdał ogonem wyraźnie nic sobie nie robiąc z problemów i rozterek dwunogów. Ot dzień jak co dzień w psim żywocie. Złote krążki przechodzące z jednych rąk do drugich, nic ciekawego, nie pachniały żarciem. Co też w nich ludzie widzą, że się o nie zabijają? Tego nie wiedział i nawet nie wiedział o tym że nie wie.



K100 : 82, 48, 08, 92, 91

 
Eliasz jest offline  
Stary 23-12-2021, 10:49   #159
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Ja bym doradził, by każdy swoją działkę ukrył i na jakiś czas zapomniał o niej. A jak już sobie poleży skarb, to wydać u najlepiej zamiejscowych kupców - rzekł Lupus, worek z garłaczem trzymał na podorędziu, nie raz się zdarzało, że tuż przed dotarciem do celu czekała największa niespodzianka - Ripper ma rację. Wydanie tego teraz to prosta droga do piachu.
Pomyślał chwilę.
- Albo za jakiś czas odegrać szopkę ze "znalezieniem" cudzej skrytki. Że niby to nie nasze i my tylko przypadkiem...
 
Mike jest offline  
Stary 24-12-2021, 08:46   #160
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Klemens przysłuchiwał się jednym uchem słowom, które padały z ust kompanów. Bardziej interesowały go złote karle i potrójne korony, które zaraz zaczął liczyć, popędzany przez Gregera. Jemu też śmierdziało, że okup się podwoił, ale czy rozsądnym było zaglądać darowanemu koniowi w zęby? Klemens chwilowo wolał zająć się liczeniem monet, ustawiając je w równe słupki i wyrywając nożem kreski na blacie stołu, więziennym zwyczajem liczenia który wyłapał nie wiadomo skąd.

- Trzy dziewięćset osiemdziesiąt dziewięć.

Oznajmił, łypiąc na Tosse'a, który przepuścił kawałek okupu w drodze do Nory. Nic to, żak jedynie odjął od jego doli gdy zaczął podział. W innych okolicznościach psioczyłby by zapewne pod nosem na jego i Ripa, który nalegał na zmianę kreacji i Klemens siedział teraz w za dużych, niedopasowanych i zupełnie nie w jego stylu ubraniach, ale okoliczności łagodziły zapędy do marudzenia. Pierwszy i drugi mieszek były jego i zaraz jeden zawisł wokół szyi skryty za koszulą, a drugi w wewnętrznej kieszeni płaszcza. Przyszła kolej na resztę.

- Raczej nie ma co bawić dalej w mieście - oznajmił, sortując monety w woreczki. - Śmierdzi to jakąś grubszą aferą, a ten Głosiciel co Tosse o nim wspomniał, to jakiś pojeb z południa któremu marzy się rewolucja w imię równości, wolności i braterstwa. Nic dziwnego, że i bezpieka pokazała swoją twarz. Nie wiem jak wy, ale ja wolę ulotnić się z Nuln na jakiś czas. Zawsze chciałem zobaczyć Luccini...

Klemens zaczął przesuwać pełne mieszki po drewnianym blacie w stronę odbiorców. Wtedy to piękna Daria von Nogaj zabrała w końcu głos.

- Hola, hola, panie Löwenstein. Nie uczono pana liczyć do sześciu?

- Uczono - szlachcic zerknął przelotnie na rudą, dalej zajęty podziałem. - Tylko że przyjęło się dzielić zyski między tych, co robili. Za ładną twarz to płaci się w burdelu. Pani, panno von Nogaj, z całym należnym szacunkiem, chuja w tej całej aferze zrobiła.

Czy Daria obruszyła się na słowa Klemensa ciężko było stwierdzić, ale ładne spojrzenie przybrało stalowe i drapieżne nuty, a palce zawędrowały na udo. Löwenstein nie mógł poszczycić się równie pięknym spojrzeniem, ale szare oczy dorównywały chłodem zeń bijącym, a smukła dłoń zacisnęła się na nożu dalej leżącym na blacie.

- Na kobietę z nożem? - Daria oburzyła się teatralnie.

- Jestem zwolennikiem równouprawnienia - ripostował Klemens.

A napięcie wzrosło...



_______________________________


13, 49, 90, 65, 43
 
Aro jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172