Krasnolud jakoś dziwnie popatrzył na swoich towarzyszy po wypowiedzi Vintlliana: "-Vintilian sa Linor. Zgłaszom sie jako pirwszy, a za mnom są inni, którzy też chcom pojechać. Zaraz tu bendom.". Wzrok krasnala mówił jakby "A po jakiemu on gada?!". Co prawda Vintillian dość wiarygodnie posługiwał się dialektem tych nietypowych krasnoludów, ale jednak oni przyjęli to dość dziwnie. Wręcz nieswojo. Nie byli przyzwyczajeni, żeby jakaś persona o wyższym od nich wzroście mówiła tak jak oni.
Jednak zaraz usłyszał: - Pierwsze słyszę, aby były jakieś zapisy, ale skoro tak zapisz Albrehta von Weresteina moi towarzysze zaraz dołączą i sami się przedstawią. - Zara, czyli wy we grupie jesteście? Hę? Obra, jeno powiedz mi ilu was i kto dokładnie bendzie. - odpowiedział krasnolud. - Ja też się zapiszę. Nazywam się Bruno Osterwald. - dodał kolejny - Można wiedzieć po co wam ta lista, dlaczego ów Sandriel w padł na taki ciekawy pomysł? - Eeee... - karzeł udzielił dość konkretnej odpowiedzi - Tego... tego i my nie wiem. W ogóle ten Sandriel tym razem to jakoś dziwnie siem zachowuje. I nawet, kruca, złota nie ma prawie nic. - zarechotał - Co nie Hundret? - Ano, taa... tyle jeno, co nam starczyło... poczciwy jest tyle co dla nas... - uśmiechnął się Krasnal po lewej od was. -To jakże? - zapytał jeszcze raz ten pierwszy - Ty... ee, Albreht, jo? To kto z tobom idzie?
__________________ Question everything. |