Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2021, 18:56   #37
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Złodziejka uśmiechnęła się, oglądając scenę z pierwszego rzędu. Wróciło do niej wrażenie które miała podczas spotkania z idolem. Wtedy wydawał się… w porządku, spoko gość. Przesadnie nie zadzierał nosa, ani nie miał problemu podczas bratania z rozentuzjazmowanym plebsem. Niby mógł się zgrywać, z drugiej strony raczej nie, skoro sprezentował Julii jedno z najzajebistszych aut jakie jeździły po ulicach Det. Ot tak.
- Powtarzaj, powtarzaj. Farta trzeba przyklepać! - to powiedziawszy klepnęła, ale Milę w wypięty tyłek. Miała jeszcze tysiąc pytań do Blue odnośnie ich ulubionego rajdowca, wszystkie obiecała sobie zadać blondynce gdy nadarzy się okazja. Później, bo teraz mieli tu jeszcze dwójkę chłopów, którzy pewnie średnio zabawne czy ekscytujące uznawali słuchanie i oglądanie grzejących się do innego typa lasek. Lasek, które teoretycznie tej nocy powinny grzać się do nich. Nico miał całujący się, jasnowłosy zestaw tuż obok na kanapie, zostawał Schultz i to do niego podeszła albinoska po sturlaniu z kanapy. Gestem ręki zaprosiła też Katty do zestawu.
- Jednak całkiem nieźle wyglądają takie całujące się kociaki - dodała lekkim tonem, sięgając po drinka.

- No. Nie najgorzej. - zgodził się Leon pozwalając się rozsiąść nagiej albinosce na swoich nagich kolanach. Od razu objął ją i sięgnął po podaną szklankę z drinkiem. A spoglądał na obie blondynki na kanapie bo jak Lucy zwolniła miejsce na froncie Blue to zajęła je Lola. Po tym jak wdzięcznie pisnęła na zaskakującego klapsa na goły tyłek. Co zresztą rozbawiło i resztę.

- Oj tak, zgadzam się w pełni. Śliczny widok zwłaszcza jak się całują takie gorące kociaki. - Katty na pożegnanie pocałowała stopę Nory po czym zaproszona przez albinoskę obeszła stół i kucnęła przy fotelu Leona. Ale też pozwoliła sobie na obserwowanie manewrów na sofie pomiędzy jedną a drugą blondynką. Nico nie widząc przeciwwskazań zaczął się zajmować tym co miał pod ręką. Czyli wypiętym tyłkiem Loli i tym co miała między nogami.

- Tak. Myślę, że tak. To dobry moment. Czas zrobić siku. Przypudrować nosek. I inne takie. - powiedziała Blue trzepiąc w tyłek blond Żałobnice aż ta pisnęła ponownie. Julia dała jej znać aby z niej zlazła i wróciła do bardziej cywilizowanej pozycji.

- Obyśmy się tylko nie zacięły… mam złe wspomnienia - Lucy zrobiła smutną minę i wstała, ciągnąc pozostałą dwójkę za sobą. Utrzymanie niepokoju sporo ją kosztowało, ale grała dalej ku wspólnej uciesze.
- Ostatnio na szczęście Katty nas wyratowała, strach samemu łazić no mówię wam. Chodźmy wszyscy. Też czuję że przydałoby się zrobić porządek z pęcherzem i całą resztą.

- Tak. Katty jest tu niezbędna. Też z tego co pamiętam to wyratowała mnie w potrzebie. Troszkę się pochyli tam, wypnie tu, wsadzi paluszki jeszcze gdzie indziej i nagle drzwi stają otworem. No to widzicie jednak to klepanie w klawiaturę w biurze się jednak na coś przydaje. - Blue w pełni poparła Lucy w tym mówieniu o talentach ligowej sekretarki. Tej się chyba zrobiło przyjemnie, że ją tak wszyscy chwalą bo aż uśmiechnęła się zalotnie.

- Cieszę się, że tak miło to wspominacie. Postaram się poradzić coś i tym razem. Gdyby zaszła taka potrzeba oczywiście. - obiecała brunetka. Pozostali roześmiali się dłużej lub krócej bo jakoś dziwnie się zanosiło, że chyba te drzwi dziwnym zbiegiem okoliczności znów się zatną. Na razie jednak powstali i każdy zaczął szukać swoich ubrań aby jakoś wyglądać poza tą lożą dla VIP-ów.

Pozbywanie się ciuchów przychodziło łatwo, gorzej sprawa stała z ich ponownym skompletowaniem. Zrobiło się zamieszanie, ludzie wśród śmiechów i poklepywań po co ciekawszych elementach ciał towarzystwa składali do kupy outfity w których się tu pojawili, ale nie obeszło się bez zgrzytów. Jak choćby gdy okazało się że chyba jedna z pończoch Żałobnic wyleciała poza barierkę gdzieś na dół.
- Kurwa - złodziejce nie było to na rękę, ale teraz i tak nie miała szans odzyskać ciucha. Dała więc spokój, skupiając na poprawianiu sznurkowej kreacji aby cokolwiek osłaniała. Zrobiła przerwę klepiąc Norę po tyłku gdy ta przechodziła obok, aż ze śmiechem klapnęła tyłkiem na niskim stoliku.
- Weźmy jedną z flaszek żeby po drodze i po wszystkim nie uschnąć - rzuciła pomysł, wstając akurat gdy Blue przechodziła obok. Chwyciła ją od tyłu za biodra, przyciskajac mocno do siebie.
- Prowadź laleczko, to twój rewir - wyszeptała jej do ucha.

- A, żebyś wiedziała. - Blue odwinęła się wyciągając rękę do góry aby zanurzyć je w blond włosy albinoski a głowę odchyliła w bok aby mogła ją pocałować. - To jak?! Wszyscy gotowi do wymarszu?! - zawołała zaraz potem spoglądając jak poszło reszcie w kompletowaniu swojego wyglądu. Na oko Śnieżki to tak sobie. Pół na pół. Mogło być. Z przymrużeniem oka. Schultz zadowolił się ubraniem spodni, butów i koszuli ale tej nie zapinał. Zarzucił leniwym ruchem marynarkę na ramie i trzymał fajkę w drugim ręku. Nico jak ubrał bluzę to nawet wyglądał jakby nic się nie działo. Katty jeszcze pomagała Norze z dopięciem gorsetu ale to też było bliskie końca. Kelnerka zaś wesoło zamachała do Lucy złapaną ze stołu pełną butelką. Właściwie to całe towarzystwo wyglądało jakby wracało właśnie z imprezy integracyjnej no ale tym chyba się nikt nie przejmował.

- To wymarsz! - zawołała Blue dając znać aby podążać za nią. I wyszła z tego pokoju dla VIP-ów wracając na schody prowadzące na parter.

- A macie takie duże kible na tyle osób? - zapytała Mila jaka znalazła się blisko swojej kumpeli.

- Myślę, że chyba jakoś sobie poradzimy. - odparła idąca na czele przewodniczka w skórzanej kurtce. Zeszli do parteru a następnie przeszli do toalet.

- No to zapraszam. Nie pchać się, nie popychać, nie świnić bo wezwę ochronę. - powiedziała Blue otwierając jedne z drzwi. I dając wejść pozostałym. Dawniej to musiała być toaleta dla niepełnosprawnych bo była większa od standardowych kabin. Ale i tak na tyle osób robiło się ciasno. Znów jednak jakoś nikomu za bardzo to nie przeszkadzało. A Blue weszła jako ostatnia i zamknęła drzwi. Po czym dała sygnał do wznowienia tego wieczorku zapoznawczego.
Inspekcja, jak na poważne zadanie, została przeprowadzona kompleksowo i dokładnie żeby niczego nie przeoczyć, ani nikogo nie pominąć. Wieczór zmienił się w późny wieczór, a ten we wczesną noc co Phere dostrzegła leżąc na Leonie i patrząc jak jego zegarek pokazuje północ. O tej porze wszystkie Kopciuszki zawijały kiecki żeby spadać z balu. Dobrze, że oni byli z kompletnie innej bajki. Z takiej, gdzie zamiast do wyjścia powoli zebrali się aby przenieść zabawę do pokoju. Zarządzająca lokalem blondynka szybko wydała swojej pracownicy odpowiednie wytyczne, nakazując poprowadzić gołą i wesołą grupę do miejsca docelowego, a grupa ta wśród śmiechów, pieprznych żartów oraz zaczepnych obietnic na przyszłe godziny, powoli ruszyła miniaturową procesją na następną stację. W łazience pozostały dwie jasnowłose sylwetki, doprowadzające się do porządku i w lustrze poprawiające naruszony makijaż.
- Julia… masz doświadczenie z facetami, nie? Tymi na świeczniku. - złodziejka odpaliła dwa papierosy. Jednego zatrzymała, drugiego podała Blue - Mogłabyś mi coś doradzić?

- Pytaj. - odparła druga z blondynek obserwując swoje odbicie w lustrze. Już tak mniej więcej było w porządku. Ale jeszcze można było zostać dokończyć fajka i złapać oddech po tych toaletowych wygibasach jakie się właśnie zakończyły.

W łazience zapadła cisza, złodziejka zbierała myśli przez parę pociągnięć papierosa.
- Do takich na świeczniku zwykle podbijają laski bo czegoś chcą. Najczęściej ugrać dla siebie, wybić na nich, w każdym razie zyskać profit. Wykorzystać ze względu na ich pozycję traktując jak katapultę, bo w końcu w tym mieście każdy chce się pokazać i być kimś. Przez wyro łatwiej, taka miękka katapulta prosto do pierwszej ligi z peryferiów stawki… a jak kogoś to pierdoli i chce, no nie wiem. Po prostu zbliżyć do zajebistego typa? Bez podtekstów, gierek, albo robienia kogokolwiek w chuja. Jest jakaś recepta żeby nie wyjść na jednego z wielu interesownych szlauchów kręcących się wokół?

- Hmm… - Julia stała w samym podkoszulku nie racząc jeszcze sięgnąć po swoją skórzaną kurtkę. Zastanawiała się chwilę nad pytaniem.

- Wiesz, myślę, że w gruncie rzeczy mało kto jest tak wyrachowany aby używać takiej znajomości jako krok do czegoś większego. - powiedziała w końcu patrząc w odbicie albinoski w lustrze.

- Co ty myślisz? Że jak poznałam Dzikiego to liczyłam na coś więcej niż jakiś szybki numerek? Albo, że mi taką superfurę sprezentuje? - zaśmiała się cicho na taki pomysł. Po czym ułożyła usta jak do pocałunku sprawdzając jak to wygląda w lustrze.

- Zresztą zobacz po sobie. Nawet z Katty. Myślisz, że ci wszyscy co przychodzą wypełniać do niej formularze to chcą coś dzięki niej załatwić? Raczej nie. Większość z nich pewnie chciałaby chociaż raz ją zaciągnąć do łóżka. Z Dzikim to samo. Albo z kimś im podobnym. Większość szaraczków marzy o tym by taki ktoś chociaż na chwilę zwrócił na nich uwagę. A jak raczy bzyknąć no to w ogóle numerek wart zapamiętania do końca życia. - podzieliła się z drugą blondynką jak widzi sprawę na temat różnych sław i ważniaków tego miasta.

- A jak nie chodzi o jeden numerek? - Phere uśmiechnęła się krzywo.

- No to trzeba sprawić aby ten pierwszy numerek wyszedł tak aby się z miejsca umówił na następny. - odparła Blue sięgając do torebki po szminkę aby poprawić co nieco.

Albinoska westchnęła, gasząc peta w zlewie na którym przysiadła.
- To co, jak się nie umówi nie ma sensu sobie i jemu głowy zawracać bo widocznie nie pykło, co? - spytała i mimo uśmiechu humor jej siadł. Odbiła się od umywalki stając na nogach. Czyli robiła z siebie debila, po drodze zawracając dupę innym ludziom bez większego sensu.
- Dawaj, spadamy stąd - dodała - Zanim się okaże że tym razem zacięły się drzwi od pokoju z nami, cholera, po niewłaściwej stronie.

- Jak się umówi to idziesz praktycznie na pewniaka. A jak nie. To albo coś nie pykło. Albo trzeba polować na następną okazję. Ale jeśli chodzi o jakichś ważniaków to jak będziesz się im miło kojarzyć to jest okazja, że sami cię wezwą jak im się nawiniesz na oko. - powiedziała wrzucając szminkę do torebki i ostatni raz spoglądając w lustro. Po czym na poprawę humoru trzepnęła idącą przed nią albinoskę w tyłek wychodząc razem z nią z toalety na korytarz dawnego kościoła. Wskazała kierunek na drzwi i prowadzące do krypty schody.

- Będzie trzeba to jak mnie wywali, wrócę oknem - bladolica zaśmiała się, po wzięciu porządnego oddechu. Walić to, nie dowie się na czym stoi póki nie spróbuje zrobić wszystkiego co możliwe. A jak się nie uda, przynajmniej nie będzie wytykać sobie, że nie próbowała.
- Myślę że po środzie u twojej Seiko raczej będzie miał same miłe skojarzenia - objęła drugą blondynkę w pasie, równając z nią krok. - Spodobają ci się jego gały, są niebieskie jak dwie diodki LED. Cała reszta też godna polecenia… a Dziki? Jaki on jest? Prywatnie, gdy mu żadne fanki i fani nie piszczą pod nogami? Wydawał się spoko, taki… miły? Aż tak nie zadzierał nosa, no i dostaliśmy od niego plakat z autografami wszystkich topowych rajdowców. - sama nie wiedziała jak to nazwać.

- Dziki? - Blue dała się objąć w pasie i sama zrewanżowała się tym samym. A, że była tu szefową to wszystkie drzwi stały przed nią otworem. Ochroniarz przed jednymi z nich grzecznie skinął jej głową ale nie ingerował w dyskusje i sprawy szefowej ona zaś odpowiedziała mu podobnym skinieniem.

- Oj, Dziki, Dziki… Co my, żeśmy się z nim miały… - powiedziała z jakimś rozrzewnionym tonem jakby wspominała jakieś dawne ale przyjemne czasy. - Nawet nie wiesz jak darli koty z moim Szafirkiem jak ich poznałam. O rany co to się działo! No musiałam latać od jednego do drugiego. A jak umówiłam się z nim to ona do mnie miała żal a jak z nią to on. Dobrze, że miałam jeszcze tą nasza kompaktową Azjatkę. Znaczy Seiko. No złoto nie kobieta! Warta tyle złota co waży. Z nią to też była cała historia. - mówiła z werwą jakby po tej chwili zadumy otworzyła się furtka ze wspomnieniami. Aż trudno je było streścić w tak krótkiej chwili.

- Całowałyście się już z nim? - zapytała po dwóch krokach ciszy. Widząc potwierdzenie uśmiechnęła się. - No to nie tak źle. Jakbyście były nie w jego typie to by was spławił. Jest w porządku. Klasyk. Taki trochę antyk nawet z dawnych czasów jak jeszcze Liga to była zbieranina wszystkich i wszystkiego. A teraz to już taki celebryta się z niego zrobił. Wszyscy go znają i chcą go poznać. Właściwie już by pewnie nie musiał jeździć w wyścigach. - powiedziała wskazując na drzwi do jakich zmierzały. Za nimi słychać było odgłosy wesołej zabawy. Widocznie doszły na miejsce.

Wyglądało, że właścicielka Grzesznika miała sporo ciekawych historii do opowiedzenia. Zbyt dużo na parę kroków które im pozostały do wejścia. Phere popatrzyła na nią i nabrała powietrza aby rzucić zabawny komentarz. Diablik wewnątrz głowy był szybszy.
- Wiem że jesteś zajęta, taka szmula ma masę spraw na głowie i jeszcze klub do ogarnięcia. Dlatego daj się zaprosić na śniadanie we wtorek, żadnej podpuchy. Ten lokal na przeciwko wygląda spoko, dobrze karmią. Będziesz miała blisko i zrobisz mi dzień dziecka, albo wcześniejszą gwiazdkę. Chcesz to po śniadaniu sprawdzimy czy tam też w kiblu drzwi się zacinają. Co ty na to?

- O. Widzisz? I tak to właśnie działa. Po jednym numerku umawiasz się od razu na następny. - zaśmiała się rozbawiona gospodyni jeszcze nie sięgając po klamkę. Pogłaskała drugą blondynkę po twarzy czułym gestem i przypatrywała jej się chwilę z uśmiechem.

- Wtorek rano. Pojutrze. Nie bardzo. Już jestem umówiona. Ale mam w południe przerwę obiadową. Myślę, że mogłabym wygospodarować czas dla takiej młodej, ambitnej i uzdolnionej blondyneczki jak ty. Zwłaszcza jak gustuje w zaciętych kiblach. - powiedziała jakby przemyślała swój grafik i nieco zmodyfikowała czas proponowanego spotkania.

- Podjechać po ciebie? Gdzie będziesz? - albinoska od razu przystała na propozycję, idąc krok dalej. Pogłaskała policzek Julii delikatnie palcami i ciągle się uśmiechała.

- Przyjedź tutaj. Znaczy jak chcesz to z Lolą możesz przyjechać chyba, że wolisz sama to też mi pasuje. - wskazała gestem okolicę widocznie mając na myśli ten klub. A w południe to pewnie nie powinien być tak oblegany jak teraz w weekendowy wieczór.

Poniedziałek; ranek; klub “Grzesznik”; pokój

- Lucy. Obudź się. - Śnieżkę obudziło delikatne potrząsanie za ramię. Jak otworzyła oczy zobaczyła nad sobą twarz Nory. Czarnulka już nie miała czerwonych rogów wpiętych we włosy a i z reszty ubioru diablicy zostały jej tylko pończochy. Ale nachylała się nad nią aby ją obudzić. Dalej w pokoju przy stole stała Katty. W równie zdekompletowanym stroju. Widząc, że podniosła głowę pomachała do niej wesoło ale widocznie na razie priorytetem było ugaszenie pragnienia.

- Obudzisz Lolę? Czy mam ją trącić? - zapytała Nora wskazując na blondynkę dalej śpiącą w najlepsze obok swojej kumpeli. Dalej pochrapywał Nico a na drugim łóżku przemieszani ze sobą spali Leon i Blue. Tak na pierwszy rzut porannego, skacowanego oka to pokój wyglądał jak pobojowisko po jakiejś orgii. Zewsząd dobiegały miarowe oddechy śpiących. Do tego każdy kawałek któregokolwiek ciała jaki wystawał spod pościeli był roznegliżowany.

Najpierw z gardła złodziejki wydobył się ochrypły jęk, przy drugim poruszeniu głową obraz już jej nie skakał jak szalony i prawie nie chciało się natychmiastowo zrzygać. Mętnym wzrokiem wróciła z obserwacji pokoju na obserwacją demonetki w cywilu. Pokiwała głową na zgodę, bojąc się jeszcze otworzyć szerzej ust. Bolała ją głowa, bolały mięśnie i całe ciało. Bolało opuchnięte gardło i żołądek, a widok zostawionej na stoliku wódy nie działał terapeutycznie. Potrząsnęła ramieniem drugiej Runnerki, przełykając lepką, nieapetycznie gęstą ślinę i zamknęła oczy, bo dłuto kaca zaatakowało jej czaszkę.
- P…roch…a - poprosiła Norę, czując że bez narkotyków z rana ten poniedziałek stanie się swoim koncentratem nieszczęścia.

- Weź spierdalaj… - wymamrotała sennie Lola nawet nie podnosząc powiek. Na kaprawe oko Lucy to pewnie była w bliźniaczej do niej formie. Aż dziwne było, że demonetka w ogóle jeszcze dała radę ustać na własnych nogach po tym co się wczoraj tutaj działo. Zaśmiała się cicho widząc reakcję drugiej Żałobnice na próbę budzenia.

- Katty mówi, że nie jest tak późno więc bez pośpiechu. - pocieszyła Śnieżkę, że nie muszą zaraz łamać karków i obcasów zrywając się z łóżka.

- A tą kreskę wolisz z cycków moich czy Katty? - zapytała grzeczna demonetka wskazując na siebie i stojącą przy stole brunetkę. Ta się chyba nie spodziewała bo prawie zachłysnęła się tym czym piła gdy próbowała stłumić rozbawione parsknięcie.

- Jakby co to służę uprzejmie. - zaoferowała się wycierając usta nadgarstkiem.

- Pier…wszą z twoich… drug…ą… Katty - albinoska wybełkotała ledwo ledwo, a potem nabrała powietrza, mobilizując obolałe ciało.
- Lola zaje…bali ci… Bl…ack Kni…ghta! - dodała prosto do ucha drugiej blondyny, przybierając przerażony ton. Bolący był już sam w sobie. Gdzieś na krawędzi mózgu odnotowała, że Julia chyba gustowała w garniakach, skoro na nocny pit stop zjechała wspólnie z Leo już w duecie kiedy chyba reszta się pospała. Uspokajał też fakt, że w zasięgu ręki znajdował się Nico, zaś ich kumpela z Ligi wydawała się w stanie pozwalającym na przeżycie poniedziałku w pracy.

Wyglądało na to, że obie panny jakie Lucy tak sprawiedliwie obdzieliła w roli naczynia na kreskę koksu były i zadowolone i rozbawione taką decyzją. Ale to było jeszcze nic w porównaniu do widowiska jakie im zaprezentowała jej zaspana kumpela.

- Co?! - wybełkotała półprzytomna blond głowa podnosząc się zaskakująco raźno z poduszki. Spojrzała niezbyt przytomnie na Śnieżkę. - Kurwa… Zajebię chuja… No kurwa zajebię… Gdzie moja spluwa? Albo łom… - wybełkotała przełażąc nad Lucy ale, że niespodziewanie łóżko jej się skończyło to spadła na dół wywołując stłumione śmiechy koleżanek.

- Co tak stoicie?! Spluwę mi dajcie! Albo łom. Zajebię chuja… - mamrotała gramoląc się z podłogi przy pomocy krawędzi łóżka.

Wykonując tytaniczny wysiłek Lucy złapała ją za tą szukającą oparcia w materacu łapę i aż się jej zrobiło czarno przed oczami.
- L…uzuj. Żartow… ałam. Wstajemy - dodała przykrywając oczy przedramieniem.

- A Black Knight? Zaraz… Gdzie my kurwa jesteśmy Lucy? - do Loli chyba coś zaczynało docierać bo oparła swoją górę o krawędź łóżka i rozglądała się jakby właśnie próbowała ogarnąć gdzie i z kim się znajdują.

- Może coś do picia? Kreski i cycki będą za chwilkę. - czerwona diablica w samych pończochach po samarytańsku zgarnęła dwa kubki ze stołu i podeszła do obu Żałobnic.

- O dzięki! - Lola bez wahania złapała za kubek i wypiła chyba z połowę bez oddechu. Sądząc po odgłosach przyniosło jej to wielką ulgę. Jak wypiła spojrzała na ofiarodawczynię.

- Zaraz, zaraz… Ja cię skądeś kojarzę… - zmrużyła oczy próbując przezwyciężyć mrok jaki jeszcze otulał jej umysł i pamięć. Zaś stojąca przy stole Katty znów z trudem próbowała stłumić śmiech rozbawienia.

Drugi kubek złapała albinoska, przystawiając go do warg i wypiła chciwie całość. Pomogło, od razu jęknęła z ulgi, wracając do leżenia na plecach.
- To Nora, nasza rogata demonetka… jesteśmy w Grzeszniku, impreza na zaproszenie Blue… z Katty, Nico, Leo… zwiedzaliśmy lożę vipów, kible i dotarliśmy do pokoju dla gości. Trzymaj fason, nie rób wsi - burknęła, przekręcając się na prawy bok bo zaczynało ją kręcić w żołądku, a sufit skakał złośliwie.
- Hej kochana... jak ty to robisz że wyglądasz tak... przytomnie? - uśmiechnęła się do sekretarki ciepło.

- Nora mnie obudziła trochę wcześniej. Byłam już w kiblu. No ale jak mamy jechać to może nie tak, że już zaraz ale jednak trzeba by już z wolna zacząć się zbierać. - wyjaśniła dziewczyna z Ligi, że miała nieco forów z tym ogarnięciem poranka.

- A no tak… “Grzesznik”... Aha, Nico… I Blue… I Leon… ano tak… - klęcząca przy łóżku blondynka podniosła się gdy chciała dojrzeć nadal śpiących uczestników nocnej integracji. I już miała znacznie przytomniejsze spojrzenie.

- No przyznam szczerze, że troszkę bym się poczuła urażona jakby po tym całym grzeszeniu co wyprawiałyśmy w nocy nic ci z tego nie zapadło w pamięć. - Nora uśmiechnęła się wyrozumiale ale pozwoliła sobie na nieco żartobliwą uwagę. Podeszła do stołu i pomachała dwiema, małymi torebeczkami z białym proszkiem.

- Gotowe na lekarstwo podane pod nos? - zapytała z diabelnym uśmiechem.

Odpowiedziało jej synchronicznie kiwanie blond głów na łóżku, wpatrzonych w narkotyki z głodem w oczach. Tego potrzebowały żeby zacząć od nowa żyć. Czekał je ciężki dzień, spotkanie w Lidze, wyjazd do brudasów, pożegnanie z Nico…
- Słodziaku wstawaj - bladolica potrząsnęła ramieniem Latynosa, przyglądając mu się poprzez opary kaca. Wokół brakowało krwi, czyli bandaże i szwy wytrzymały. Jego skóra była ciepła w dotyku, więc żył.
- Chyba będziemy potrzebowały pomocy z tym myciem - powiedziała niby do sufitu, ale pod koniec jasnoszare oczy popatrzyły na Katty.

- No weź, jeszcze nie… - wymamrotał zaspany Latynos powtarzając schemat ciężkiego budzenia obu blondynek.

- No jakbyście potrzebowały jakiejkolwiek pomocy z tym myciem czegokolwiek to ja służę uprzejmie. - powiedziała brunetka obiecującym głosem a klepnięta w ramię przez demonetkę w czerwonych pończochach podeszła razem z nią do obu blondynek.

- Tak sobie samej to trochę trudno to ja postawię kreskę tobie a ty mnie. - poinstruowała ją Nora a sekretarka ochoczo pokiwała głową. Spojrzała w dół jak ta z małego woreczka usypuje kreskę na jej dekolcie a potem sama starała się zrobić to samo.

- Podano do stołu moje panie. - zaoferowała swój i ten drugi biust ozdobiony kreską białego proszku. Każda z brunetek ustawiła się przed jedną z blondynek aby nieść im tą niezbędną pomoc tego poniedziałkowego poranka.

- Jeśli tak wygląda piekło to nie mam nic przeciwko aby tam zaklepać stały adres - Lucy przyciągnęła do siebie Norę i z jej pomocą podniosła się na kolana aby nosem sięgnąć do jej piersi. Wciągnęła śnieżną ścieżkę czując jak od razu narkotyk zaczyna palić zatoki i wszelkie śluzówki w okolicy. Zamrugała, stęknęła, aż w końcu wypuściła z ulgą powietrze. Część kacowego zamroczenia przeszła jak ręką odjął, oczy z zapuchniętych szparek zmieniły się w dwa bladoszare dyski patrzące żywo po okolicy.
- Jeszcze - mruknęła, bo tak głupio jednego szczura wpuszczać do tunelu.
- Wstawaj Nico, trzeba śniadanie wciągnąć - trąciła go stopą.

Odpowiedział coś po latynosku i co nawet na słuch nie brzmiało to zbyt sensownie ani wyraźnie. Trójka kobiet zaśmiała się cicho widząc tą dobrze znaną reakcję po intensywnie spędzonej nocy.

- Ale trzepie! I tak, dajcie jeszcze. - Lola też wciągnęła i kreskę i powietrze. Zamrugała kilka razy ale i na nią musiało to podziałać podobnie jak na kumpelę.

- Och kochanie zapraszam ponownie. Tutaj wszelkie twoje zachcianki zostaną spełnione. Za drobną, symboliczną opłatą. No. Chyba, że jesteś gościem szefowej. No to bar otwarty. - Nora wdzięcznie odgrywała swoją kusicielską rolę nawet w poniedziałkowy poranek. Dała znać Katty aby się zamieniły i w międzyczasie każda z nich usypała na piersiach tej drugiej nową kreseczkę.

- Szkoda że mi tak nikt nie serwuje porannej latte. To najlepsza latte jaką udało mi się serwować! Szkoda, że w pracy tak nie mam okazji. - sekretarce też się spodobała taka zabawa i chętnie ustawiła się teraz przed Lucy odkrywając ten nowy rodzaj grzesznej pobudki.

Drugi szczur poszedł śladami swojego brata, w piersi Śnieżki serce zaczęło pracować na obrotach równie wysokich co piłowany silnik spalinowy. Zmęczenie odeszło, wszelkie bóle zniknęły, a dzień zaczął się zapowiadać cudownie.
- Dzięki - objęła sekretarkę i pocałowała ją za udzielenie pomocy. Z głową opartą o jej ramię i dekolt szczerzyła zęby bezproduktywnie jeszcze przez chwilkę.
- Dobra, to co? Po drinie na rozruch i lecimy dalej z tematem? Trzeba się umyć, nasze kochanie do roboty wyszykować… Nicoooo - trąciła brudasa po raz trzeci. Na tym się jednak nie skończyło. Dopadła go, siadając mu okrakiem na brzuchu.
- Otwórz oczy i zobacz jakie ci laski śniadanie przygotowały. Nie bądź buc, jeszcze się obrażą i co? Chyba nie chcesz takiej zajebistej nocy zaprzepaścić porannymi fochami? Dawaj dawaj! Śniadanie, kolejka i pod prysznic, raz raz! Jak się nie posłuchasz to obiecuję tym razem ja zapnę ciebie, a Lola pomoże!

- Juuuż? To już rano? Mierda… - Latynos zmęczonym ruchem w końcu otworzył oczy i przetarł je próbując je zogniskować na siedzącej na nim nagusce. Spojrzał w bok wyczuwając ruch bo trójka dziewczyn, nie mniej nagich niż ta pierwsza, pomachała do niego wesoło rączką. Spojrzał w drugą i tam zobaczył drugie łóżko i zalegającą tam śpiącą parę.

- No już. Wiesz my to byśmy mogli spać do południa ale Katty obiecałyśmy odwieźć do roboty. No chyba, że zostajesz to zostań. Wtedy ją same odwieziemy. Ale Katty obiecała obsłużyć na kolanach każdego kto ją odwiezie. - Mila mówiła spokojnie i ze zrozumieniem. Brzmiało jakby właśnie tak o tym rozmawiały i tylko zdziwione miny obu pozostałych dziewczyn zdradzały, że właśnie dowiedziały się o tym co ponoć właśnie było omawiane. Szybko jednak dostosowały się i pokiwały twierdząco głowami, że tak właśnie było.

- Ach… No… No dobra, to już wstaję… - Nico podrapał się po wygolonej głowie i wziął głębszy oddech chcąc odzyskać trzeźwość myślenia. Spojrzał jakoś przytomniej na siedzącą na nim albinoskę i jakoś dłonie same mu powędrowały do jej piersi.

- Dzielny chłopiec - Śnieżka nagrodziła jego wysiłek krótkim pocałunkiem, pozwoliła pobawić się piersiami, a potem wstała, pomagając i jemu usiąść. Zaraz obok przysiadły dwie brunetki gotowe do posypania porannej kawy, zostawało tylko korzystać. Gdzieś z boku mignął flesz aparatu, bo Lola z zębatym uśmiechem uwieczniła ten moment dla potomności.
Po śniadaniu wjechało od razu drugie śniadanie, tym razem płynne. Tak akurat na dobre zaczęcie dnia.
- Chodźcie, nie będziemy ich budzić - z palcem przy ustach dziewczyna pokazała śpiącą dwójkę. Im się nigdzie nie spieszyło, luksus snu nie musiał zostać przerwany.
- Patrzcie go, jak się urządził - dodała cichy śmiech. Jaśnie pan leżący w pomiętej pościeli i opleciony długonogą blondynką nawet przez sen miał minę zdobywcy. Blondynka zresztą też.

- To chodźcie, pokażę wam gdzie to jest. - Nora niezawodnie spełniała rolę przewodniczki. Uśmiechnęła się bezgłośnie jak zobaczyła, że Lola cyknęła fotkę także splecionej, śpiącej parze. Po czym nieco rozczłapaną grupą wyszli za nią na korytarz. Drinki i proszki pomogły wrócić do pionu i cywilizowanej pozycji.

- A nie powinniśmy się ubrać? Czy coś? - zapytała Katty jak się okazało, że cała pstrokata grupka wyszła w tym co miała na sobie. Czyli raczej niewiele.

- W poniedziałek rano? No coś ty. Tu jest strefa dla VIP-ów. Nie wiem czy prócz nas ktoś tu jeszcze jest. No i jest poniedziałek rano. Jak chcesz to możesz wrócić po szlafrok. Ale w łazience będą ręczniki. Nimi możemy się okryć jak będziemy wracać. - Nora machnęła ręką, że nie uważa za stosowne przejmować się strojem o tak dzikiej porze i miejscu w którym były marne szanse na spotkanie kogoś. Sekretarka obejrzała się za siebie ale widocznie nie uznała za stosowne wracać po coś do okrycia. A i tak weszli już do łazienki jaka była na końcu korytarza.

- Mamy dwie wanny. Więc będzie się trzeba jakoś obdzielić. - pokazała na dwie kabiny w jakiej były owe naczynia na ciepłą i czystą wodę. Może nie było takich luksusów jak woda w kranie na żądanie jak w apartamentowcu Ligi ale i tak całkiem nieźle.

Przede wszystkim nie trzeba było nosić nigdzie kabli aby podłączyć bojler, ani nalewać pompować wody. Wszystko znajdowało się na miejscu i pod ręką, nic tylko brać.
- To trzeba się podzielić żeby sprawniej poszło - albinoska zastanowiła się. Ona i Mila miały już za sobą kąpiel z Katty, poza tym było coś o obsłudze na kolanach, czyli jeszcze milszym początku dnia.
- Skarbie weźmiesz Nico przypilnujesz aby się porządnie wyszorował? - poprosiła sekretarkę, poprawiając jej włosy - Dziś go odstawiamy na jego rewir, to wiesz. Jak wyjdzie taki brudny i zabiedzony jego ziomki pomyślą że nie wiadomo jaka krzywda mu się u nas działa. Dlatego ktoś zorganizowany o bystrym oku powinien ten projekt nadzorować. Nora, będziesz tak grzesznie kochana i im z tym pomożesz? Nasza ślicznotka musi wyglądać dobrze i poważnie, przecież ma poważną fuchę w poważnej firmie. My się z Lolą na biegu ogarniemy i pomożemy.

- Ależ oczywiście, wszystkim się zajmę. Dopilnuję aby wszystko było czyściutkie i świeżutkie jak spod igły. - demonetka w pończochach uśmiechnęła się do nich obiecująco i obiecała zadbać o parkę jaką blondynki zostawiały pod jej opieką.

- Tak, ja też zrobię co będę mogła. - brunetka jej zawtórowała i zaprosiła gestem jedynego mężczyznę w ich grupce aby pierwszy wszedł do środka jednej z łazienek. Mila więc dała znać kumpeli i we dwie dały nura do tej drugiej i czystej, gorącej wody.

- Ooo jak dobrze! - mruknęła blondynka z zadowolenia sycąc się odświeżającą wilgocią. Po czym podkuliła nogi aby zrobić miejsce dla tej drugiej. - O. Zobacz ile tu tego mają. - z zaciekawieniem zaczęła oglądać całą baterię szamponów, mydeł w płynie i płynów do kąpieli jaką tutaj zastały.

- Trzeba wybrać… a weź wybierz jak tego tyle - Lucy wzięła parę butelek i wąchała każdą po kolei do momentu znalezienia czegoś pachnącego całkiem sympatycznie. Podetknęła butelkę Loli pod nos. Sama też korzystała z uroku ciepłej kąpieli.
- Poprosimy Katty żeby nam druknęła foty, będzie jak znalazł. Dla Nico, dla Leona pamiątkowe no i dla niej. Dla nas ze dwie… a w ogóle nie możemy się dziś spóźnić. Kurde, na dwa spotkania to dwa razy na nas czekali. Czas złamać zasady i przyjechać jakbyśmy byli sztywniakami od Starego Zgreda. Przywitamy się z Bricksem, odbierzemy zdjęcia i zobaczymy jak tam się żyje brudasom na ich rewirze… aż nie wierzę żeby tam iść z własnej, nieprzymuszonej woli.

- Mi się wydaje, że ostatnio to byliśmy o czasie. To oni byli za wcześnie. Zresztą można Katty zapytać ona ma zegarek. Ale co tam, kochają to poczekają. Ten jest ładny. Myślisz, że poznają się jak skitramy jakiś ze sobą? - Lola z wyraźną przyjemnością oddała się badaniu zapachów tych przyjemnych pachnideł do pielęgnacji ciała. W końcu zdecydowała się na jeden z nich i wyraźnie kusiło ją by coś sobie zabrać na pamiątkę. Samą porą spotkania w Lidze jakoś nie wydawała się przejęta. Ani poprzednimi ani dzisiejszym.

- A zdjęcia no tak, może jej zostawić to może nam odbije. Chociaż to chyba cały smartfon trzeba by jej zostawić. Ciekawe czy da radę zrobić coś takiego do południa. - powiedziała mrużąc oczy i nalewając na dłoń trochę różowego płynu. Powąchała go jeszcze raz i usatysfakcjonowana zaczęła go wcierać sobie w głowę. Z miejsca zaczął się pienić tworząc pachnącą i efektowną pianę.

- Spytamy jak będziemy ją odwozić, teraz sobie jeszcze damy luz… chyba jak sobie trochę odlejemy do piersiówki to się nie wkurwią, ani nie zorientują że na biedę tu przyjechałyśmy - albinoska pokręciła głową, chociaż nie wyglądała na oburzoną propozycją przywłaszczenia klubowego dobra. Byle bez przypału.
- Ogarniamy się porządnie. Wiem już jak wjedziemy do Fabryki - ściszyła głos, przejmując butelkę i powtarzając czynności z pianką - Jako kurierzy z listem do Dymka. Takim wiesz, oficjalna koperta, lak, pieczątki. Do łapek własnych i w ogóle, a jak już go znajdziemy to bierzemy na warsztat. Dostałyśmy od Katty specjalne uniformy robocze, tylko jakąkolwiek kieckę, czy koszulę chociaż trzeba będzie założyć póki go nie przydybiemy. Spróbujemy wieczorem… większa szansa że będzie sam gdzieś u siebie. Poniedziałek, trzeba odespać weekend i zjebany dzień.

- Dostałyśmy od Katty specjalne uniformy robocze? - druga z blondynek zmarszczyła brwi i nosek dostrzegając lukę w tej wypowiedzi kumpeli. Lub swojej pamięci jak można było sądzić po jej minie zastanowienia.

- I jeszcze jakąś oficjalną kopertę? Dała ci? - spojrzała pytająco na sąsiadkę w wannie.

- Dopiero dostaniemy kopertę, uniformy już mamy - Śnieżka odpowiedziała lekko, udając prawie całkowite zainteresowanie szorowaniem włosów - Całkiem spoko, myślę że nie będziesz narzekać. Czarne, przewiewne… są tam - wskazała na torbę Katty - A w kopercie dostanie zaproszenie na środę do “Nuru” razem z wizytówką Julii, czyli dodatkowym zaproszeniem. My mu to tam dodatkowo wyjaśnimy, stąd odpowiedni strój potrzebny, a chuj tam. Niech ma, nie? Coś z życia.

- Ooo… - Mila spojrzała w stronę leżącej torby jakby zastanawiała się czy nie wyjść z wanny i do niej nie podejść. Ale ostatecznie została w środku.

- I Blue też będzie w tym “Nuru”? I jeszcze napisała mu zaproszenie? O rany! Ale będzie się działo! No to jak w mordę musimy go dorwać! I wydymać. A to kiedy chcesz do niego jechać? Bo właściwie jakby nam Katty załatwiła tą wejściówkę to można by i dzisiaj. Albo jutro. Bo w środę jak ma być już “Nuru” to dziś lub jutro. - skończyła mydlić sobie włosy i zabrała się za ramiona. Ale zdradzała podekscytowanie, że tak znacznie wzrosły ich szanse na ponownie spotkanie szefa Sand Runners.

- Przecież mówię, że dziś, obudź się! - albinoska uderzyła dłonią tafle wody i ochlapała kumpelę - Po Lidze, a raczej po wycieczce na rewir brudasów. Obejrzymy te ich lepianki z gówna, powąchamy dyskretnie kąty… zagadamy z Jasonem czy tam czegoś nie chce od nas z tej jakże pociągającej okazji turystycznej - skrzywiła się.
- Zostaną Huroni do zapoznania… i te dwa brudasy. Zaczniemy od dresów i Jaya. Trzeba się odpowiednio ubrać.

- A, że dzisiaj. No tak, tak… - kierowca pokiwała głową po czym pacnęła się w czoło na znak, że już teraz lepiej jej się kojarzy co i jak to by mogło wyglądać z wysłaniem tego zaproszenia do Dymka. Zaczęła szorować sobie drugie ramię i zastanawiała się nad tym chwilę.

- No tak, jakbyśmy wyrobili się z tym brudasowem no to tak, można by podjechać. Cholera wie ile to nam zajmie. Nadal nie wiem jak to ma wyglądać i po co my tam właściwie mamy jechać. Znaczy ty i ja. No ale jak Skaza chce to możemy pojechać. No a potem wydymać Dymka jakby się udało. Jak nie to jutro jeszcze można próbować. - powiedziała wymownie myjąc swoje piersi pokryte pachnącą pianą aby podkreślić jak jej się podoba pomysł na ponowne spotkanie z najważniejszym Runnerem w mieście.

- To ty chcesz zaliczyć wszystkich z tego spotkania? - zapytała podnosząc się na kolana aby sięgnąć do niższych części swojej anatomii skrytych do tej pory pod wodą. - No nie powiem. Podoba mi się taki pomysł. Widziałam tam parę interesujących tyłeczków, nie tylko męskich jak ten Leona. - zapytała i zaśmiała się jak wesoły chochlik planujący następną psotę.

- Chcę się z nimi zakumplować - sprostowała złodziejka. Niby to samo, brzmiało jednak lepiej - Aby przy robocie gdyby coś się wysrało i mieli do ratowania nas albo frajerów obok, wybrali nasze tyłeczki. Proste, nie? Poza tym nigdy nie wiadomo, kontakty się przydadzą. A do brudasowa jedziemy foty pocykać tego ich antenowego gówna. Ash rzuci okiem powie czy coś z tego będzie… i wolałabym dziś zajechać do Stana - prychnęła.

- No tak. Tak, lepiej się zakumplować. - przytaknęła Lola i chlapnęła z powrotem do wody. Wyjęła z niej jedną nogę i zaczęła ją szorować zastanawiając się nad tymi planami na dzisiejszy dzień.

- To ta Amarante by była istotna. Bo wygląda na to, że z nią byś szła do Strefy. Z reszty jakoś na razie nikt się nie wyrywał, że z niego jakiś skradacz - czatownik. Ale tak, ogólnie można z nimi się skumplować. Ten Jack… Jay? No ten ichni Ash, to on mówił, że bywa w tej knajpie u nich. Dzisiaj pewnie też będzie. Ci od brudasów pewnie też jak do nich mamy jechać. - myśli musiały jej skakać równie chaotycznie jak słowa za to błyskawicznie. Ogólnie jednak zdawała się popierać plany kumpeli.

- I dzisiaj do Stana? No tak, ja jestem za. - zaśmiała się na myśl o takim zwieńczeniu dzisiejszego dnia. - Umyjesz mi plecki? - zapytała wskazując na swój tył gotowa odwrócić się nim do kumpeli.

Wyglądało na to, że dogadały się w sam raz z końcem kąpieli. Zostało spuścić wodę z wanny i wytrzeć się do sucha. Obie Żałobnice uwinęły się z tym sprawnie więc Lola wreszcie zyskała możliwość zajrzenia do torby gdzie leżała bielizna od Katty. Wyjęła ją mrużąc oczy i zaczęła ją rozkładać aby się lepiej zorientować co to właściwie jest.

- O. Jakieś fikuśne… A dlatego mówiłaś, że czarne i przewiewne? No faktycznie… O… Ooo… O jaa! Ale towar! Zobacz! Widziałaś to?! O rany w tym to byśmy mogły wyrwać samego Schultza! - w miarę jak rozwijała te czarne koronki w jakie miały się ubrać to jej zdziwienie i zaskoczenie rosło. W końcu płynnie przeszło w euforię jak już zorientowała się z czym ma do czynienia.

- A na chuj komu stary impotent? - Śnieżka prychnęła, obejmując drugą blondynę opiekuńczo ramionami.
- Mamy lepsze opcje niż jego zmarszczone jaja, o wiele lepsze, nie? To teraz uśmiech na mordę i idziemy zrobić dwie rzeczy. Pożegnać Nico, bo w końcu zaraz spada do siebie, a dwa… dziękujemy Katty za prezent - wskazała ruchem oczu w stronę drugiej wanny skąd zaczynały dochodzić jednoznaczne odgłosy.
 
Dydelfina jest offline