Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2021, 03:01   #40
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 11 - 2052.10.07; pn; popołudnie

Czas: 2052.10.07; pn; popołudnie
Miejsce: Detroit; północne pogranicze Camino Real; Troy; okolice 75-ki; ruiny
Warunki: puste ruiny, półmrok, cicho; na zewnątrz jasno, nieprzyjemnie, zachmurzenie, powiew






https://a.allegroimg.com/s512/111178...-akumulatorowe


- Niedługo będziemy musieli kończyć. - Nita spojrzała na technika w dresie. Trzymał jakieś ustrojstwo w które był zapatrzony ilekroć zatrzymywali się i sprawdzali miejsce wybrane pod budowę masztu antenowego. Ponieważ za każdym razem okazywało się, że to są całkiem wysokie budynki to trzeba było do nich włazić. A potem zdewastowanymi schodami aż się skończą. Bo Joey uważał, że im wyżej tym lepiej. Wyższe miejsce to większy zasięg. Intuicyjnie pozostali to akceptowali i to wydawało się logiczne. No ale jak już weszli na ten czy kolejny budynek to właśnie Huron wyjmował to swoje ustrojstwo i coś sprawdzał. Co to chyba tylko on wiedział bo z pozostałych jak zabrakło Asha to mało kto się orientował co to jest i co to małe pudełko ma robić. Joey wymamrotał zagajony przez Lucy, że “sprawdza fale”. Pierwszy biurowiec nie był odpowiedni, fale może były “w miarę” ale sam budynek był w zbyt kiepskim stanie aby coś na nim jeszcze budować. Drugi był hotel. Ten był nawet w sam raz pod względem fal ale akurat na osi do rafinerii coś blokowało i widok gołym okiem i fal więc chociaż tu można by zacząć coś budować to nie jako wsparcie do wyprawy na północ. No ale to zanim sprawdzili to zeszło z godzinę albo dwie bo trzeba było jeździć po okolicy i sprawdzać czy jest zasięg czy nie. Ale w końcu ich radiowy ekspert stwierdził właśnie, że jednak blokuje i trzeba poszukać czegoś innego. Ponownie więc wsiedli w samochód i ruszyli do kolejnej lokacji przygotowanej przez Camino.

- No może i by było dobrze. Ale trochę daleko. Przydałoby się coś bliżej rafy. Macie coś? - krótkowygolony technik znów wlazł na kolejny dach. Z Nitą jako przewodniczką i gospodynią. I dwiema blondynkami co miały robić fotki smarfonem. Z górnych pięter widać było dachy i ściany sporej części zrujnowanego miasta. Szare, bure, pod pasujące koloeyrstycznie do szarości jesiennego nieba. Z którego wciąż na szczęscie nic nie padało. I wiatr też taki był jakby go wcale nie było. Więc przynajmniej aura nie dokuczała. A do szarzyzny zdemolowana atomówkami miasta, do szkła chrzęszczącego pod butami, pustych, zgniecionych puszek po konserwach i napojach, licznych graffiti i czarnych śladach dawnych ognisk lub całych pożarów to każdy mieszkaniec tego miasta zdołał się przyzwyczaić. To te ponure obrazki raczej na nikim za bardzo nie robiły wrażenia skoro coś takiego widziało się od urodzenia. Pewną egzotyką była świadomość, że poruszają się po dzielnicy zwykle niedostępnej dla białych. Na razie obie strony wydawały się przestrzegać porozumienia o zawieszeniu broni w obliczu wspólnego interesu jaki ich połączył. Pstrokata grupka białasów nie robiła problemów miejscowym a ci odwzajemniali się tym samym. Nawet jeśli widzieli siedzących na schodach czy grzejących się przy koksownikach gangerów z chustami w barwach swoich gangów i złotymi łańcuchami spoglądających na nich mało przyjaźnie to na tym na razie kończyła się interakcja. Obecność Carlosa i Nity zdawały się póki co hamować tradycyjne zapędy tutejszych kolorowych przed spuszczeniem białym łomotu. Zwłaszcza, że o ile Carlos okazał się dość małomówny i chyba z jego angielskim nie było najlepiej to Nita okazała się całkiem wesołą i sympatyczną dziewczyną.

- A tamten? Też wygląda na wysoki. - Joey pokiwał głową, że przyjmuje takie wyjaśnienie. Ale jak tak stał i się rozglądał po panoramie miasta przy cichym szmerze wiatru zapytał o budynek widoczny kwartał albo dwa dalej. Mniej więcej na północ, w stronę gdzie powinna być rafineria.

- Tamten? Ale tamten to już nie jest nasz. - różowowłosa zdziwiła się trochę pytaniem Hurona. On zaś pokiwał głową rozumiejąc teraz czemu nie zawieźli ich tam od razu. Rozmawiali chwilę o tym i w końcu zdecydowali się podjechać i spróbować. Nie było to co prawda dokładnie w granicach Camino ale wciąż dość blisko. Budynek powinien być pusty to nie powinno być problemu przed jego zwiedzaniem. W końcu nawet jak ktoś tam się zalągł czy buszował to wątpliwe aby miał ochotę na najazd kolorowych gangerów wysłanych przez wkurzonego Malcolma do misji porządkowej. Ale Nita spodziewała, się, że ten biurowiec powinien stać pusty.




https://i.pinimg.com/564x/ff/4b/2a/f...2c1e726adb.jpg


- O. Jest dobrze. Jest dobrze. Dobrze to wygląda. A na dachu powinno być jeszcze lepiej. - powiedział technik wpatrzony w swoje magiczne ustrojstwo.

- I znów trzeba zasuwać na górę? To idźcie sami. My tu na was poczekamy. - Skazie widocznie nie uśmiechało się ponowne drałowanie po tylu schodach i piętrach. W końcu właściwie to niezbędny był tylko Joey ze swoim świecącym światełkami pudełkiem.

- Dobra, dobra, chodźcie dziewczyny idziemy. Panowie sztywniaki i ważniaki mają widzę mnóstwo bardzo, ważnych spraw do obgadania. Jak metodę pilnowania wozu by im sprzed nosa nie powinęli. - Lola zwykle jak robiła za szofera Żałobników to zostawała w furze. Ale jako kierowca. Jako pasażerka nie bardzo chciało jej się pilnować cudzej fury. Zwłaszcza jak Lucy i szła na górę na wypadek jakby trzeba było zrobić zdjęcia a Nita jako przewodniczka i gospodyni. No i Joey który był w tej robocie niezbędny.

- Nie zgubcie się. Tam może być więcej niż jedna klatka schodowa prowadząca na górę. - Spencer odwzajemnił jej się podobną złośliwostką. Też wolał zostać przy wozie niż zasuwać po tylu piętrach po to aby Huron pokręcił nosem i znów dał znak, że trzeba zawijać się z powrotem na dół. Tak to bowiem wyglądało we wszystkich poprzednich przystankach.

- Chodźcie dziewczyny. Może znajdziemy jakąś toaletę po drodze? Porozmawiamy o tej wymianie doświadczeń. - Mulatka dołączyła do tych słownych przepychanek gdy trochę na pokaz złapała pod każde ramię jedną z blondynek i ruszyła do frontu biurowca w ślad za Huronem. Jakby naprawdę miała zamiar pogłębić znajomość z nimi nie czekając do czwartkowego wieczoru.

Jednak potem nastąpiła proza życia. Tym razem w postaci kolejnej porcji schodów i pięter do pokonania. Wchodzili po nich we czwórkę. Wewnątrz od strony okien to było jeszcze jasno. Ale w głębi budynku to panował już półmrok. Właściwie to w głębi takich dużych budynków to nawet w środku, pogodnego dnia panował półmrok. W końcu wyszli jednak na dach. A Joey znów zaczął swoje na w pół magiczne “mambo dżambo” jak to przy poprzednim razie określiła Lola. Chodził po dachu wpatrzony bardziej w to swoje pudełko niż na sam dach albo to co było z niego widać. Ani był przy tym rozmowny ani za bardzo nie było co mu przeszkadzać to trójce kobiet przypadała rola obserwatorek. Była więc okazja aby pogadać.

- A w ogóle to wiesz gdzie pójdziemy w czwartek? - zagaiła Mila Nitę skoro i tak czekały aż Huron skończy swoje pomiary.

- Hmm… No jak chcecie dziewczynki z rurkami, niezłe drinki, pewnie też aby tynk z sufitu nie wpadał do drinków… I pewnie jeszcze jakby pokój można było wynająć na pieterku to też by nie było źle co? - Nita widocznie nieźle się bawiła tym flirtowaniem i umawianiem się na kolejne spotkanie. Zresztą Mila także. Blondynka spojrzała na kumpelę aby sprawdzić jak na to reaguje.

- No tak, jak można wynająć pokój z wygodnym łóżkiem to zawsze na plus. Wygodne łóżko to podstawa dobrze spędzonej nocy. Chociaż ostatnio z Lucy odkryłyśmy, że dobrze jak lokal ma jakieś fajne, wygodne kible. - spieszony kierowca pozwoliła sobie na wesołą odpowiedź.

- Myślę, że “California” byłaby odpowiednia. Byłyście tam? Wiecie gdzie to jest? - wysłanniczka Malcolma widocznie miała konkretny lokal na myśli. Chociaż nazwa nic nie mówiła Runnerkom. Podobnie jak adres. Lola pokręciła głową, że nie ale zanim dziewczyna z różowymi włosami zdążyła wyjaśnić odezwał się Huron.

- O. Wiecie co? Jest dobrze. Tak, jest dobrze. Tu możemy spróbować zbudować ten masz. To dużo metalu trzeba. Taka zwykła kratownica. Ja mogę zmontować sam nadajnik. Ale ten maszt to taka kratownica. No i kabel aby połączyć nadajnik z zasilaniem. Aha, no i zasilanie ale to można jakieś akumulatory z ciężarówki wziąć. Albo kilka. - Joey wyglądał na zadowolonego. Znalazł to czego szukał. Nawet zaczął pokazywać gestami co i jak i gdzie by to widział. Z dachu widać było nie aż tak odległe Pontiac gdzie znajdowała się ligowa rafineria stracona parę miesięcy temu przez tą zarazę i kordon bezpieczeństwa zarządzony przez Schultza.

- Mamy to! Wracamy! - Nita wysłuchała go i wychyliła się poza krawędź dachu po czym gwizdnęła. Jak figurki w dole spojrzały w górę to krzyknęła im na dół dobre wieści.

- No to spadamy stąd. Głodna już się robię. I spać mi się chce. Szkoda, że nie ma Katty. Nawet nie wiecie jaką ona potrafi robić sypaną latte. Tak stawia na nogi, że ojeja jej. - blond kierowca machnęła dłonią w stronę drzwi prowadzących na klatkę schodową i popatrzyła filuternie na kumpelę. W końcu z tego towarzystwa na razie to tylko one wiedziały jak to jest z tą sypaną latte. Osiągnąwszy sukces w swoich zamiarach schodzili na dół po tych samych schodach i piętrach co wchodzili niedawno. Ale zanim zeszli na dół usłyszeli krzyki z dołu. Runnerki rozpoznały krótki, ostrzegawczy krzyk Skazy. Chociaż nie dało się zrozumieć co krzyczał. A zaraz potem gruchnął pierwszy strzał. I kolejne. Walka zaczęła się na dobre.

- Na dół! - krzyknęła Nita wydobywając z tyłu spodni klamkę i bez namysłu rzuciła się w dół schodów.


---



Mecha 11


Test Morale na początku walki (CHA + Morale):


Skaza; 17+3; 17-3+3=17+3; rzut: 8,19,1; 12>15 suk > du.suk = +3 do trafienia

Spencer; 13+2; 13-3=10+2; rzut: 16,18,3; 4 por > ma.por = -1 do trafienia

Carlos; 12+2; 12-3=9+2; rzut: 11,1,18; 0>3 suk > ma.suk = +1 do trafienia

Nita; 15+4; 15-3+3=15+4; rzut: 11,3,1; 14>17 suk > du.suk = +3 do trafienia

Lucy; 15+1; 15-3=12+1; rzut: 18,8,5; 5 suk > ma.suk = +1 do trafienia

Lola; 14+4; 14-3+3=14+4; rzut: 10,13,14; 4 suk > ma.suk = +1 do trafienia

Joey; 11+1; 11-3=8+1; rzut: 3,14,17; 5 por > ma.por = -1 do trafienia
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline