- Zabieraj łapy – warknęła Altego, zanim zdążyła się zmitygować.
Potem dopiero usłyszała pytanie.
- To prawda, mam dobry słuch, widzę w ciemnościach i potrafię walczyć. Potrafię też wejść wysoko bez zabezpieczenia, i mieszczę się tam, gdzie inni utykają.
Przez chwilę zastanawiała się jak ubrać swoje myśli w słowa.
- I łączę różne rzeczy – powiedziała. – Rzeczy, które widzę i słyszę. Inni widzą i słyszą, ale nie łączą. Widzą kawałki, ale nie całość. Ja widzę całość.
Skrzywiła się.
- Ale za to słońce Nadświata spala mi skórę i oczy. Wiec jak mamy coś zdziałać tej nocy, to lepiej się zbierajmy.
Zaczęła schodzić w dół pagórka.
- Enklawa wkrótce przestanie nas chronić – było to raczej stwierdzenie niż pytanie. – Ale nie można o tym głośno mówić, bo będzie panika. Ale skro nie mówimy o czymś głośno, to jak można temu zapobiec?
Zatrzymała się i spojrzała na Rzemienia. Hardo i bez strachu.