Mostek kombajnu, 15.08.2181, 20:06
- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł - powiedział Knight, nim Williamson zdążyła odpowiedzieć. - Jakieś dowody z pewnością by się nam przydałby, abyśmy mieli jakieś zaczepienie obrony, jakby chcieli nam coś zarzucić, ale… czy chcemy drażnić statek wojskowy? Mało to możliwe, ale może na razie o nas jeszcze nie wiedzą, ale jak zbliżymy się, aby porobić im zdjęcia to już za pewne się o nas dowiedzą. Nie chciałbym mieć tendera na ogonie tego naszego grata. Jak pani kapitan uważa? Warto ryzykować?
- Z tego, co rozumiem, to są dwie opcje - zaczęła odpowiedź po chwili namysłu Chloe. - Pierwsza, to że tender ma zepsute radary, więc wtedy chyba nawet po wykryciu przez systemy obrony punktowej lądownika, naszego statku dalej nie byłby w stanie namierzyć? A druga, że nas ignoruje, ale wtedy musiałby widzieć przechwycenie kapsuły. Jeśli dalej, mimo przechwycenia kapsuły nas ignoruje, to chyba niewiele powinno zmienić namierzenie lądownika? Wydaje mi się, że korzyści, w postaci dowodów, które dostarczą nam zdjęcia, przewyższają ryzyko. A na dodatek, można spróbować to przejrzeć przed hibernacją i może dostaniemy jakieś odpowiedzi w sprawie Purcella?
George odwrócił głowę w stronę Chloe i uśmiechnął się kącikami ust, po raz pierwszy od chwili wybudzenia z hypersnu przejawiając oznakę lepszego samopoczucia.
Inżynier przytaknął jedynie głową w geście zrozumienia podjętej decyzji.
- Jeśli sobie pani życzy, pani kapitan, mogę przygotować maszynę do startu do najpóźniej godziny, zrobię tylko wcześniej diagnostykę systemów lądownika.
Williamson była zadowolona, że George w końcu nieco się rozpromienił. Miała nadzieję, że za to Elenor nie będzie miał jej za złe, że zdecydowała wbrew jego wątpliwościom.
- Jasne, rozpocznij działania w tym zakresie - odpowiedziała pilotowi, po czym przypomniała sobie o jeszcze jednej sprawie i dodała, robiąc lekko niewinną minę. - I mam jeszcze małą prośbę, George. Obiecałam rozbitkowi fajkę, jak już przeniesiemy go gdzieś z ambulatorium. Byłabym wdzięczna, gdybyś mi mógł jedną dać. Nie byłby to problem?
Pilot sięgnął bez słowa do kieszonki swojej bluzy, wyciągnął z niej lekko zgniecioną paczkę papierosów i ujął ją pomiędzy dwa palce podając stojącej przy oparciu kapitan.
Drugą ręką O’Brien już uruchamiał moduły diagnostyczne niewielkiego lądownika przymocowanego do burty kombajnu.
- Może pani zatrzymać całą paczkę, pani kapitan - odpowiedział pilot przesuwając wzrokiem po wstępnych parametrach modułów napędowych lądownika - Niech ten drań weźmie na zachętę, żeby nam już nie strzelał po maszynach.