Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2021, 19:27   #5
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Czasy Akademii Gwiezdnej Floty wspominał ciekawie. Może i Federacja nie używała monety, ale... swoje usługi obrotem towaru oferował na bardzo prostych zasadach. Walutą mogło być wszystko, a czasem po prostu i zaoferował coś w zamian za nic... rzadko spotykane, ale jednak. Każdy miał coś co go interesowało, dosłownie każdy. W końcu, wiedział coś o handlu, a najbardziej niepozorny klient mógł przynieść niesamowity zysk w przyszłości, a nie tylko w danym momencie!

Czas w kantynie, po prywatnych kwaterach, wszędzie... zawsze on, phaser i gitara. Przynajmniej w czasie wolnym. O momentach kiedy znikał z radaru nic się nie mówiło, bo większość możliwe że nawet nie zauważała. Było przyjemnie...



Tau-3? Trochę tu siedział, a jak tu trafił nie miał zielonego pojęcia. Znaczy, nie wnikał. Wszędzie można było dobić targu, nawet na placówce zesłańczej dla wszelkiej maści dziwaków... oraz degeneratów Akademii do których się raczej zaliczał. W końcu odwieszone zawieszenie, przyłapanie pod wpływem i szeroko rozumiana nieobyczajność... cóż, miało się w papierach.

Pomyśleć, że jego przydział jako członek ochrony na placówce handlowej na pograniczach się skończył, a było tak przyjemnie! Istoty rozumne, towary z całej galaktyki, plotki, sprzeczki i akcje... prawie jak Akademia. Prawie, bo kto by pomyślał, że spotka taką jedną która doskonale podzielała jego poglądy i potrafiła docenić jego zaradność życiową jak nikt inny wcześniej? Federację należało chronić wszelkim sposobem, a on tam się marnował! Przypominała zarówno Ta'nar i T'nau z charakteru... ale była Risianką. A nie Andorianką, ani Vulkanką i musiał przyznać, była to wyjątkowo ciekawa kombinacja... To co się działo na tej stacji handlowej...



Zawsze przyjemnym było spotkać się ze starymi znajomymi. Delikatny, swobodny uśmiech i zrelaksowana postawa, ten wieczny, delikatny błysk w oku. Minęło trochę czasu od kiedy brał Svef, więc się nic nie obawiał. Sprawdził. Fizjologiczne objawy minęły, ale wpływ na jego sieć neuronową nie. Przyglądał się zebranym słuchając z pełną, stonowaną i zadowoloną ciekawością.

Żałował, że Betazoidka poświęciła się karierze, miała takie wspaniałe oczy które wręcz... natomiast bliska koleżanka od wszystkiego prezentowała się cudownie. Chłopaki to chłopaki i miał wielką nadzieję na jakieś cyrki na tej łajbie. Trzeba będzie opić zdecydowanie to spotkanie... w sumie, jego kufer miał co nieco do zaoferowania... lubił roślinki... zastanawiał się gdzie przydzielą mu koję i kogo jeszcze pozna...



W ten, Marlof... no niech to szlag wszelki trafi... Marlof. Istota gatunku z którym nawet on, Danjewel, nie potrafił nawiązać najlepszego kontaktu. Powód był prostu. Coś tu śmierdziało i raczej nie był to zapach potu, czy tłuszczu. Jakim cudem on zdał Akademię, a co dopiero do niej trafił było zagadką, ale klient to klient... tylko taki z którym nie chcesz zbytnio robić interesów, bo był dziwny... W sumie mógł, ale go unikał. Teraz jednak nie dało się go uniknąć. Jak tak teraz pomyślał... z nim nie robił interesów, zbytnio... miał w końcu reputację do utrzymania!

Wystudiowany, spokojnie zadziorny uśmiech młodzika z czasów uczelnianych zawitał na jego twarzy kiedy starł się przypomnieć sobie cokolwiek...

- Co tam? Witamy na pokładzie ruszając tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek ku gwiazdom pełnych cudów, co nie?

Luźne pytanie bez żadnego oczekiwania na odpowiedź. Czuł kłopoty w powietrzu... a co jeśli to był szpieg? Tylko pytanie pozostawało po kogo był stronie tak właściwie? Akademia Gwiezdnej Floty była nadzwyczajnie wysokim awansem!



Chorąży poszedł, wszyscy zdaje się myśleli o jednym i tym samym. Tak jak on. Zwiedzanie? Będzie miał go dość w czasie obowiązków służbowych! Nie miał zdecydowanie najmniejszej potrzeby szukać problemów tam gdzie ich nie było i narażać skórę. Chciał się wyrwać ze stacji wszelakich, a teraz miał szansę.

- Sorry, dobrze mówią. Pierwszego wrażenia nie zrobisz dwa razy.

Słowa wypowiedziane z leniwym uśmiechem brzmiały tak spokojnie i pewnie jak szum wiatru w zbożu... albo dźwięk potrząsanych w sakiewce Federacyjnych Kredytów jasno dając przekaz co do słuszności idei której potwierdzenie znalazło poklepanie phasrera typu drugiego u boku uzupełnione o następne słowa.

- Obowiązki wzywają. Ja tu robię za ochronę.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline