Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2021, 23:54   #81
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Mostek kombajnu, 15.08.2181, 20:10

- Nie wiem, czy to dobry pomysł… - Chloe sięgnęła po paczkę papierosów, ale nie była pewna, czy weźmie całość, czy wyciągnie tylko jedną sztukę. - Jak dam mu całą paczkę, to będę musiała dać mu też na stałe jakiś ogień, a to już niebezpieczne narzędzie. Poza tym, Elenor przygotował jego izolatkę tuż przy swoim pokoju, nie wiem, czy nie będzie mu… przeszkadzać zapach. - Spojrzała na inżyniera, czekając na jego ewentualne potwierdzenie.

- Nie byłbym tym faktem zbytnio zadowolony - odparł Knight, ciesząc się, że Chloe pamiętała o jego awersji do papierosów. - Smród fajek pod nosem nie jest moim ulubionym zapachem. Na początek dałbym mu dwa, może trzy, nie więcej. I to także bez ognia. Mógłby tym wykorzystać systemy pożarowe celem ucieczki z izolatki.

- Powstrzymaj swoje ostre uwagi Elenor, George też pali - zerknęła karcąco w stronę Knighta.

- Palenie Georga mi nie przeszkadza - zaczął wybraniająco inzynier. - Jego Kajuta jest po drugiej stronie sypialń, więc dym do mnie nie dociera.

Kapitan wzięła trzy sztuki papierosów z opakowania i oddała resztę pilotowi.

- Dzięki George, ale cała paczka mi nie będzie potrzebna. Nie będziemy ci przeszkadzać w pracy. - Zerknęła ponownie na Knighta i zapytała. - Wracamy do naszego rozbitka?

- Idziemy - potwierdził kiwając głową.

Wyszli obydwoje kierując się w stronę ambulatorium. Szli w ciszy, do momentu kiedy inżynierowi przypomniała się kwestia, której zapomniał poruszyć przy Georgu.

- Chloe, możemy się chwilę zatrzymać - zaczął mówić spowalniając swój krok. - Zapomniałem poruszyć jednej rzeczy, a wolałbym to obgadać z dala od korpów.*

- Tak? - kapitan zatrzymała się zgodnie z prośbą.

- Pomyślałem o tym… - urwał, zastanawiał się jakich słów użyć. - Pomyślałem, że dla naszego bezpieczeństwa… bezpieczeństwa nas wszystkich - mówiąc to głównie miał na myśli Chloe - ktoś z nas, mówię tutaj o mnie, o tobie i Georgu, powinien być pod bronią do momentu hibersnu. Czy to zmianowo, czy też jedna osoba ciągle. A przede wszystkim podczas pobytu w izolatce wraz z Purcellem. Może mogłabyś udostępnić jedną strzelbę na stałe? Noszona przez plecy nie powinna sprawiać kłopotów. Nie jestem też pewien - spojrzał na Williamson, zastanawiając się czy dobrze go odbierze. - Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest dawać broń Georgowi. Wydaje mi się, że od momentu odkrycia tendera dziwnie się zachowuje. Wspominał coś o trumnie, czy coś w ten deseń i to chyba nie raz.

- Nie wiem, czy strzelba nie byłaby zbyt… wyzywająca? - zastanowiła się Williamson. - Poza tym, jeśli Purcell jednak mówi prawdę, to wyrwał naładowaną broń temu drugiemu. Nie chciałabym, żeby to się zdarzyło też u nas. Ogólnie pomysł dobry, ale pozostałabym przy czymś mniejszym, jak pistolet. Mam jeden w swojej kajucie.

Knight otworzył szeroko oczy i zamilkł na chwilę na wieść o posiadanym przez Chloe pistolecie. Nie miał o tym pojęcia. Jak teraz pomyślał, pistolet mógł być na wyposażeniu oficera, ale czemu Chloe mu o tym nie powiedziała wcześniej?


- Pe… pewnie - zająkał się. - Pistolet jest dużo lepszą opcją. Mniej widoczny, nie rzucający się. Gdybym wiedział, pewnie bym go zaproponował, ale nie wiedziałem - w sumie nie wiedział czemu, bo to nie było nic strasznego, ale trochę było mi smutno, że nie powiedziała mu o broni wcześniej.*

- Masz mi za złe, że nie wspomniałam wcześniej? Po prostu jakoś nie było okazji, nie było to istotne. Nikt wcześniej nie strzelał na statku, gdy byłam kapitanem. - Wyjaśniła patrząc na dziwną reakcję inżyniera.

- Nie, nie jestem zły - odpowiedział po chwili namysłu. - Zwyczajnie jestem zdziwiony, że nie wiedziałem o jedynej broni luzem na pokładzie. Dosyć istotna informacja. Jak rozumiem zgadasz się na moja propozycję z trzymaniem broni przy sobie?

- Rzeczywiście wolałabym, żebyśmy byli zabezpieczeni, zwłaszcza ty, jeśli masz być tak blisko Purcella - odparła z troską w głosie. - Ewentualnie, jeśli możesz gdzieś ją dobrze ukryć, możesz mieć u siebie w pokoju cięższa broń? Aby w razie potrzeby nie biegać po statku do magazynku. A George'm bym się nie martwiła, chyba dysponuje on paralizatorem, a więcej… wolałabym mu nie dawać, chociaż teraz było z nim już trochę lepiej.

- Wydaje mi się, że mógłbym gdzieś ukryć strzelbę lub karabinek, aby nie dostały się w niepowołane ręce. Ale trzeba by było to zrobić w taki sposób, aby nikt inny nie widział jak przenosimy broń. Od razu kierujemy się do magazynku, czy zatrzymujemy się w ambulatorium?

- Lepiej załatwmy to szybko, póki tamci zajęci są rozbitkiem. Mam nadzieję, że zajmują się diagnostyką, a nie kręcą czegoś. Chyba szybciej będzie, jeśli najpierw pójdziemy do magazynu, a później do kwater mieszkalnych? - Zaproponowała Chloe.

- Chyba tak - Knight od razu ruszył potakując Chloe. - Tylko musisz im coś rzucić jak będziemy mijać ambulatorium, mieliśmy do nich wrócić, więc jak przejdziemy bez słowa mogą coś podejrzewać. Najlepiej coś co nie pozwoli im odpowiedzieć… i przyspieszmy nieco krok na ich wysokości - dodał po chwili namysłu.

Chloe skinęła głową i zaczęła iść w stronę ambulatorium. Zgodnie z ustaleniami, przyspieszyła kroku, aby przy ambulatorium na chwilę się zatrzymując, rzucić do przebywającej tam trójki mężczyzn.

- Mamy pewien plan, ale musimy coś jeszcze sprawdzić. Niedługo damy znać.

Po czym nie czekając na odpowiedź, ruszyła dalej, w stronę schodów na górę. Dopiero, gdy miała pewność, że jej głos nie będzie słyszalny przy ambulatorium, odezwała się do Elenora.

- Może wiele nie widziałam, ale doktor Griffith nie wyglądał, jakby przeprowadzał tam jakąś diagnostykę…

- To by tylko potwierdzało, że mogą coś kombinować - Knight westchnął głośno. - Cholera, gdyby Kellad Mining nie oszczędzał na personelu to jedna osoba mogłaby z nimi zostać, a tak? Mogą tam robić teraz co chcą! - uniósł się, nie kryjąc zdenerwowania.

- Też mnie to trochę martwi, ale nie mogą nic zrobić bez moich rozkazów - mówiła, wdrapując się po schodach. - A jak zrobią, to będziemy musieli chyba też im przygotować izolatki. Zresztą, Francis z Theodorem nie wyglądają na zbyt zgrany duet. Tu chyba mamy przewagę.

- Może… obyś miała rację - Przydała by się winda, który to już raz wdrapuje się po tych schodach? Lekko zziajany Knight spojrzał na Chloe, lecz patrząc od spodu na jej krągłości od razu zapomniał o zmęczeniu - Mimo wszystko. Mogą, czy nie mogą, to dalej korpy, mają za sobą zaplecze. W razie problemów nasza firma za nami nie stanie, więc oni są w lepszej sytuacji.

- Mój wuj jest w zarządzie Kelland Mining, więc może i coś dałoby się wskórać - mówiła, coraz trudniej łapiąc oddech. - Ale nasza firma nie ma wiele do gadania w starciu z BionTechem. Ale dość tego czarnowidztwa, póki co nawet nie wiadomo, czy w ogóle coś knują. Dotychczas byli raczej kooperatywni. A to, że teraz obaj są zajęci jakimiś sprawami, dla nas jest na plus. - Gdy już doszła na górę, zatrzymała się na chwilę, by złapać porządnie oddech.
 
Jenny jest offline