Mostek kombajnu, 15.08.2181, 20:10
- Nie wiem, czy to dobry pomysł… - Chloe sięgnęła po paczkę papierosów, ale nie była pewna, czy weźmie całość, czy wyciągnie tylko jedną sztukę. - Jak dam mu całą paczkę, to będę musiała dać mu też na stałe jakiś ogień, a to już niebezpieczne narzędzie. Poza tym, Elenor przygotował jego izolatkę tuż przy swoim pokoju, nie wiem, czy nie będzie mu… przeszkadzać zapach. - Spojrzała na inżyniera, czekając na jego ewentualne potwierdzenie.
- Nie byłbym tym faktem zbytnio zadowolony - odparł Knight, ciesząc się, że Chloe pamiętała o jego awersji do papierosów. - Smród fajek pod nosem nie jest moim ulubionym zapachem. Na początek dałbym mu dwa, może trzy, nie więcej. I to także bez ognia. Mógłby tym wykorzystać systemy pożarowe celem ucieczki z izolatki.
- Powstrzymaj swoje ostre uwagi Elenor, George też pali - zerknęła karcąco w stronę Knighta.
- Palenie Georga mi nie przeszkadza - zaczął wybraniająco inzynier. - Jego Kajuta jest po drugiej stronie sypialń, więc dym do mnie nie dociera.
Kapitan wzięła trzy sztuki papierosów z opakowania i oddała resztę pilotowi.
- Dzięki George, ale cała paczka mi nie będzie potrzebna. Nie będziemy ci przeszkadzać w pracy. - Zerknęła ponownie na Knighta i zapytała. - Wracamy do naszego rozbitka?
- Idziemy - potwierdził kiwając głową.
Wyszli obydwoje kierując się w stronę ambulatorium. Szli w ciszy, do momentu kiedy inżynierowi przypomniała się kwestia, której zapomniał poruszyć przy Georgu.
- Chloe, możemy się chwilę zatrzymać - zaczął mówić spowalniając swój krok. - Zapomniałem poruszyć jednej rzeczy, a wolałbym to obgadać z dala od korpów.*
- Tak? - kapitan zatrzymała się zgodnie z prośbą.
- Pomyślałem o tym… - urwał, zastanawiał się jakich słów użyć. - Pomyślałem, że dla naszego bezpieczeństwa… bezpieczeństwa nas wszystkich - mówiąc to głównie miał na myśli Chloe - ktoś z nas, mówię tutaj o mnie, o tobie i Georgu, powinien być pod bronią do momentu hibersnu. Czy to zmianowo, czy też jedna osoba ciągle. A przede wszystkim podczas pobytu w izolatce wraz z Purcellem. Może mogłabyś udostępnić jedną strzelbę na stałe? Noszona przez plecy nie powinna sprawiać kłopotów. Nie jestem też pewien - spojrzał na Williamson, zastanawiając się czy dobrze go odbierze. - Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest dawać broń Georgowi. Wydaje mi się, że od momentu odkrycia tendera dziwnie się zachowuje. Wspominał coś o trumnie, czy coś w ten deseń i to chyba nie raz.
- Nie wiem, czy strzelba nie byłaby zbyt… wyzywająca? - zastanowiła się Williamson. - Poza tym, jeśli Purcell jednak mówi prawdę, to wyrwał naładowaną broń temu drugiemu. Nie chciałabym, żeby to się zdarzyło też u nas. Ogólnie pomysł dobry, ale pozostałabym przy czymś mniejszym, jak pistolet. Mam jeden w swojej kajucie.
Knight otworzył szeroko oczy i zamilkł na chwilę na wieść o posiadanym przez Chloe pistolecie. Nie miał o tym pojęcia. Jak teraz pomyślał, pistolet mógł być na wyposażeniu oficera, ale czemu Chloe mu o tym nie powiedziała wcześniej?
- Pe… pewnie - zająkał się. - Pistolet jest dużo lepszą opcją. Mniej widoczny, nie rzucający się. Gdybym wiedział, pewnie bym go zaproponował, ale nie wiedziałem - w sumie nie wiedział czemu, bo to nie było nic strasznego, ale trochę było mi smutno, że nie powiedziała mu o broni wcześniej.*
- Masz mi za złe, że nie wspomniałam wcześniej? Po prostu jakoś nie było okazji, nie było to istotne. Nikt wcześniej nie strzelał na statku, gdy byłam kapitanem. - Wyjaśniła patrząc na dziwną reakcję inżyniera.
- Nie, nie jestem zły - odpowiedział po chwili namysłu. - Zwyczajnie jestem zdziwiony, że nie wiedziałem o jedynej broni luzem na pokładzie. Dosyć istotna informacja. Jak rozumiem zgadasz się na moja propozycję z trzymaniem broni przy sobie?
- Rzeczywiście wolałabym, żebyśmy byli zabezpieczeni, zwłaszcza ty, jeśli masz być tak blisko Purcella - odparła z troską w głosie. - Ewentualnie, jeśli możesz gdzieś ją dobrze ukryć, możesz mieć u siebie w pokoju cięższa broń? Aby w razie potrzeby nie biegać po statku do magazynku. A George'm bym się nie martwiła, chyba dysponuje on paralizatorem, a więcej… wolałabym mu nie dawać, chociaż teraz było z nim już trochę lepiej.
- Wydaje mi się, że mógłbym gdzieś ukryć strzelbę lub karabinek, aby nie dostały się w niepowołane ręce. Ale trzeba by było to zrobić w taki sposób, aby nikt inny nie widział jak przenosimy broń. Od razu kierujemy się do magazynku, czy zatrzymujemy się w ambulatorium?
- Lepiej załatwmy to szybko, póki tamci zajęci są rozbitkiem. Mam nadzieję, że zajmują się diagnostyką, a nie kręcą czegoś. Chyba szybciej będzie, jeśli najpierw pójdziemy do magazynu, a później do kwater mieszkalnych? - Zaproponowała Chloe.
- Chyba tak - Knight od razu ruszył potakując Chloe. - Tylko musisz im coś rzucić jak będziemy mijać ambulatorium, mieliśmy do nich wrócić, więc jak przejdziemy bez słowa mogą coś podejrzewać. Najlepiej coś co nie pozwoli im odpowiedzieć… i przyspieszmy nieco krok na ich wysokości - dodał po chwili namysłu.
Chloe skinęła głową i zaczęła iść w stronę ambulatorium. Zgodnie z ustaleniami, przyspieszyła kroku, aby przy ambulatorium na chwilę się zatrzymując, rzucić do przebywającej tam trójki mężczyzn.
- Mamy pewien plan, ale musimy coś jeszcze sprawdzić. Niedługo damy znać.
Po czym nie czekając na odpowiedź, ruszyła dalej, w stronę schodów na górę. Dopiero, gdy miała pewność, że jej głos nie będzie słyszalny przy ambulatorium, odezwała się do Elenora.
- Może wiele nie widziałam, ale doktor Griffith nie wyglądał, jakby przeprowadzał tam jakąś diagnostykę…
- To by tylko potwierdzało, że mogą coś kombinować - Knight westchnął głośno. - Cholera, gdyby Kellad Mining nie oszczędzał na personelu to jedna osoba mogłaby z nimi zostać, a tak? Mogą tam robić teraz co chcą! - uniósł się, nie kryjąc zdenerwowania.
- Też mnie to trochę martwi, ale nie mogą nic zrobić bez moich rozkazów - mówiła, wdrapując się po schodach. - A jak zrobią, to będziemy musieli chyba też im przygotować izolatki. Zresztą, Francis z Theodorem nie wyglądają na zbyt zgrany duet. Tu chyba mamy przewagę.
- Może… obyś miała rację - Przydała by się winda, który to już raz wdrapuje się po tych schodach? Lekko zziajany Knight spojrzał na Chloe, lecz patrząc od spodu na jej krągłości od razu zapomniał o zmęczeniu - Mimo wszystko. Mogą, czy nie mogą, to dalej korpy, mają za sobą zaplecze. W razie problemów nasza firma za nami nie stanie, więc oni są w lepszej sytuacji.
- Mój wuj jest w zarządzie Kelland Mining, więc może i coś dałoby się wskórać - mówiła, coraz trudniej łapiąc oddech. - Ale nasza firma nie ma wiele do gadania w starciu z BionTechem. Ale dość tego czarnowidztwa, póki co nawet nie wiadomo, czy w ogóle coś knują. Dotychczas byli raczej kooperatywni. A to, że teraz obaj są zajęci jakimiś sprawami, dla nas jest na plus. - Gdy już doszła na górę, zatrzymała się na chwilę, by złapać porządnie oddech.