Greger to, Greger tamto, Greger... Miał dość tego całego porwania. Zwłaszcza, że nikt go tu nie traktował poważnie. Był człowiekiem od mokrej a nie psiej roboty. Różnicę widział wyraźnie nawet jeśli kompani tego nie dostrzegali. - Co jest kurwa? - zapytał niedowierzająco widząc podwójną ilość monet wysypaną na stół przez Klemensa. W tej sytuacji nawet widok Darii von Nogaj, na której twarzy widać było uśmiech i rumieńce wywołane diabli wiedzą czy przejażdżką, ilością złota czy kaczkowatym krokiem Rusta, nie przeszkadzał mu wcale. Przeszkadzał mu brak zrozumienia sytuacji. - Śmierdzi to wszystko i jak sobie tak patrzę, to mnie śmierdzi trupem. Klemens bierz się do liczenia i podziału. Trzeba się stąd jak najszybciej zwijać! - powiedział do wprawionego w rachunkach kompana. Sam sprawdził jedynie, czy mu aby każdy z noży lekko wychodzi z ukrytych pochew. I przeciągnął kciukiem po żelazie tasaka. Mrowiły go palce. Na myśl o niebezpieczeństwie. Nieznanym a przez to tym groźniejszym. |