Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2007, 22:23   #48
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Veinsteel usłyszał tylko jak nieznajomy przedstawia się jako mag Rohnaar, a na resztę pytań odpowiadał burknięciem.
No cóż... Tacy jak on nie przeżyją długo, gdyż tak naprawdę są sami i nikt nic o nich nie wie, więc nie wiadomo jak ich rozstawić podczas walki. W każdym razie to nie mój problem. Próbowałem-pomyślał, lecz dalej nie był skory do zaufania zarówno Rohnaarowi jak też Adrili.
Lepiej niepotrzebnie mieć się na baczności niż wykazać się bezmyślnością i polec na tym-pomyślał.
Ruszyli dalej. Prowadził Mallun, a pochód zamykał Vein, osłaniając tyły, a przy okazji pilnując dwójki "nowych". Miał całkiem dobry wgląd na wszystko prawie przez cały czas. Obserwował każdego członka drużyny, ale widok ograniczała ciemność, lecz mimo wszystko jego wzrok pozwalał mu ją przeniknąć, nawet jeżeli nie całkiem, to po części.
Szli bardzo długo, co po części zmęczyło Veinsteela. Spojrzał w gwiazdy i stwierdził, że jest koło godziny 4.30. Nagle Mallun zatrzymał pochód, nerwowo rozglądając się.
-Wkraczamy na ziemie oblegane przez smoczydła... Od tej pory żadnych rozmów, postojów, krzyków i śpiewania-wyszeptał Krasnolud, a Veinsteel skinął głową powoli, nie wydając żadnego dźwięku.
Ludzka adrenalina wpompowała się w serce Półelfa, ożywiając i niwelując zmęczenie do zera.
Całą godzinę był w stanie gotowości, ignorując ewentualne zmęczenie, gdy prowadzący Krasnolud zatrzymał pochód ponownie. Rozejrzał się i podążył za wzrokiem krasnoluda, który zatrzymał się na szczelinie.
-Tam...-szepnął, wskazując ową szczelinę. Była tak wąska, że ledwo mogła się przecisnąć jedna osoba. Po kolei przeciskali się do środka, a ostatni wszedł Mordinan. Gdy był w środku, Krasnolud rzekł:
-Będziemy trzymać wartę po kolei, ja obejmę posterunek jako pierwszy-to powiedziawszy otrzymał od Veina potwierdzenie w postaci skinienia. Veinsteel nauczył się od ojca jak błyskawicznie zasnąć. Powiedział mu, że kiedyś to się przyda w życiu i rzeczywiście. Ledwo się położył, a już zasnął.
Po chwili obudził się i zobaczył nad sobą twarz Krasnoluda.
-Twoja kolej-rzekł, zaś sam położył się. Vein usiadł przy wejściu, obserwując i nasłuchując, ale nic się nie działo... Siedział spokojnie przez jakiś czas, nudząc się niemiłosiernie, więc zaczął czyścić miecz jakąś szmatką, którą znalazł w kieszeni. Gdy zakończył tą czynność, postanowił, że nadeszła już pora zmiany, obudził Peredhila, a sam jeszcze poszedł się zdrzemnąć. Położył się i ponownie zasnął bez żadnego problemu.
Jakiś czas później obudziło go nieprzyjemna przeczucie, że coś się dzieje. Zerwał się na równe nogi, ale nic się nie działo. Każdy z osobna powoli budził się ze snu, a Vein odetchnął z ulgą, lecz nie mniej nie podobało mu się owe przeczucie.
-Chodźmy, mamy jeszcze 2 godziny marszu do ruin wioski-rzekł Krasnolud. Ruszyli dalej w porę, w której robiło się niezwykle duszno i gorąco.
Nagle wyszli na polanę, co wcale nie spodobało się Veinowi.
Ewentualne smoki nie będą miały problemu z otoczeniem nas-pomyślał.
-Nie podoba mi się tutaj, musimy...-rzekł Mallun, lecz nie dokończył, gdyż nagle pojawiły się trzy półsmoki. Widok ten zaskoczył Veinsteela, ale szybko się z tego otrząsnął, gdyż podzielono ich na dwie grupy. On razem z Peredhilem, Kelgarem oraz Rohnaarem.
Nagle półsmok zaatakował Półelfa, który odskoczył bez większych problemów, ale niestety magowi się nie udało. Kątem oka dostrzegł Kelgara, szarżującego z toporem w ręku, Aquodauro, którzy przywołał wyvernę i jeszcze jakieś zaklęcie, Tantaliona, atakującego kataną i Peredhila oraz Adrilę strzelającego do półsmoka.
Czarodziej rzucił błyskawicę na smoka na uboczu i trafił powalając go, lecz tamten szybko się podniósł. Mimo wszystko był zdezorientowany, co pomogło Veinowi. Błyskawicznie ściągnął łuk z pleców i nałożył strzałę na cięciwę, zaś kolejne dwie trzymał w zębach. Pierwszą celował w miękkie podgardle, drugą w oko gada, zaś trzecią w skrzydło.
Trafiałem z Gryfa w jelenia to powinienem trafić też w oko. Mniej więcej tej samej wielkości-pomyślał, wyciągając kolejne trzy strzały, lecz tamte posłał w kierunku smoka atakującego Peredhila i Kelgara. Jeżeli żadna z bestii nie padnie, przyjdzie z pomogą jego grupie. Miał zamiar wtedy przebić podgardle mieczem lub ciąć po oczach albo skrzydłach.
Zobaczymy na co was stać, kreatury-pomyślał, wypuszczając trzecią strzałę.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 05-09-2007 o 22:27.
Alaron Elessedil jest offline