Rip widział w życiu już nie jedno… ale na pewno nie podwójny okup, no tego to jeszcze nie było…
- To może mieć związek z tym całym planowanym przez kupca porwaniem. Jeżeli jedni , najbliżsi z jego otoczenia wiedzieli, że ma być porwany a inni nie wiedzieli, to może dlatego i jedni i drudzy zapłacili? Kto wam w ogóle dał kasę za Sotoriusa? – zapytał Rusta próbując poukładać elementy rozpieprzonych puzli. Przedstawił mu tez dokładnie to co zasłyszeli od oddalającego się kupca. Rust miał głowę nie od parady , jeśli ktoś miał to poukładać to w szczególności on.
Wiedział że nie może wydać od razu tych pieniędzy, same w sobie za bardzo rzucały się w oczy, może taki był cel by wyłapać tych którzy zaczną szastać potrójnymi karlami…
- Wiem że to raczej oczywiste i nie trzeba tego mówić… ale jednak powiem – zwrócił się w stronę Tosse , nie bez powodu. – Po takich karlach można łatwo odnaleźć porywaczy. Także po większych wydatkach niż zazwyczaj. Wystarczy że czujne osoby będą się przyglądać gdzie w szemranych dzielnicach się pojawiły, potem pociągną za język, od kogo i od kogo i aż trafią na któregoś z nas a od nas na resztę bandy, czego bym bardzo wolał uniknąć… Lub faktycznie brać nogi za pas póki można. Przy całym tym syfie który się narobił… - wyraźnie skinął głową Gregerowi na plan urwania się z miasta. Jakoś nie wyobrażał sobie dalszej pracy w straży na dłuższa metę. Nie po tym porwaniu.
Pies jedynie merdał ogonem wyraźnie nic sobie nie robiąc z problemów i rozterek dwunogów. Ot dzień jak co dzień w psim żywocie. Złote krążki przechodzące z jednych rąk do drugich, nic ciekawego, nie pachniały żarciem. Co też w nich ludzie widzą, że się o nie zabijają? Tego nie wiedział i nawet nie wiedział o tym że nie wie.