Książę Olch uśmiechnął się leciutko, uśmiech jednak nie rozjaśnił jego zimnej twarzy.
- Jak rozumiem, nie zamierzacie ze mną ucztować? - spytał retorycznie - Szkoda. Widzicie - westchnął, jakby tłumaczył coś małym dzieciom - tu spotykają się nasze interesy. Ja pragnę doświadczyć i zrozumieć to, co ludzkie. Wy, mniemam, chcecie wybudzić śniących, a ludzi pogrążonych w koszmarach od owych koszmarów wybawić. Między mną a tymi, którzy piją moje wina, powstaje rodzaj więzi. Także fizycznej. Innymi słowy, Ci, z którymi się podzieliłem napitkiem, są w stanie mnie dotknąć. Czyż nie tego chcecie? Wdać się ze mną w jedną z tych niemodnych, prostackich bójek? - jego brew uniosła się, gdy patrzył na Dianę i M'olibdena.
W jego rękach znów znalazły się dwa kielichy, zupełnie, jakby przybysz z innego wymiaru nigdy mu ich nie wytrącił - Więc? - spytał z chytrym uśmieszkiem.
Heh, zapomniałem o najważniejszym
Sorka
Ah, jeszcze jedno, w zależności od tego, co wypijecie, opiszcie swoje marzenia/koszmary, tak, bym w następnym poście mógł przejść do sceny walki, okej?