Klemens przysłuchiwał się jednym uchem słowom, które padały z ust kompanów. Bardziej interesowały go złote karle i potrójne korony, które zaraz zaczął liczyć, popędzany przez Gregera. Jemu też śmierdziało, że okup się podwoił, ale czy rozsądnym było zaglądać darowanemu koniowi w zęby? Klemens chwilowo wolał zająć się liczeniem monet, ustawiając je w równe słupki i wyrywając nożem kreski na blacie stołu, więziennym zwyczajem liczenia który wyłapał nie wiadomo skąd.
-
Trzy dziewięćset osiemdziesiąt dziewięć.
Oznajmił, łypiąc na Tosse'a, który przepuścił kawałek okupu w drodze do Nory. Nic to, żak jedynie odjął od jego doli gdy zaczął podział. W innych okolicznościach psioczyłby by zapewne pod nosem na jego i Ripa, który nalegał na zmianę kreacji i Klemens siedział teraz w za dużych, niedopasowanych i zupełnie nie w jego stylu ubraniach, ale okoliczności łagodziły zapędy do marudzenia. Pierwszy i drugi mieszek były jego i zaraz jeden zawisł wokół szyi skryty za koszulą, a drugi w wewnętrznej kieszeni płaszcza. Przyszła kolej na resztę.
-
Raczej nie ma co bawić dalej w mieście - oznajmił, sortując monety w woreczki. -
Śmierdzi to jakąś grubszą aferą, a ten Głosiciel co Tosse o nim wspomniał, to jakiś pojeb z południa któremu marzy się rewolucja w imię równości, wolności i braterstwa. Nic dziwnego, że i bezpieka pokazała swoją twarz. Nie wiem jak wy, ale ja wolę ulotnić się z Nuln na jakiś czas. Zawsze chciałem zobaczyć Luccini...
Klemens zaczął przesuwać pełne mieszki po drewnianym blacie w stronę odbiorców. Wtedy to piękna Daria von Nogaj zabrała w końcu głos.
-
Hola, hola, panie Löwenstein. Nie uczono pana liczyć do sześciu?
-
Uczono - szlachcic zerknął przelotnie na rudą, dalej zajęty podziałem. -
Tylko że przyjęło się dzielić zyski między tych, co robili. Za ładną twarz to płaci się w burdelu. Pani, panno von Nogaj, z całym należnym szacunkiem, chuja w tej całej aferze zrobiła.
Czy Daria obruszyła się na słowa Klemensa ciężko było stwierdzić, ale ładne spojrzenie przybrało stalowe i drapieżne nuty, a palce zawędrowały na udo. Löwenstein nie mógł poszczycić się równie pięknym spojrzeniem, ale szare oczy dorównywały chłodem zeń bijącym, a smukła dłoń zacisnęła się na nożu dalej leżącym na blacie.
-
Na kobietę z nożem? - Daria oburzyła się teatralnie.
-
Jestem zwolennikiem równouprawnienia - ripostował Klemens.
A napięcie wzrosło...
_______________________________
13, 49, 90, 65, 43