~ Gdzie ten monsul zniknął?! ~ pomyślała do siebie Mikes kiedy czas mijał a ona nie widziała trapera w koronie. Poczekała jeszcze chwilę wyjęła zza pasa kozik i zebrała dwie garście namonkisów. Ale kiedy i po tym czasie monsul nie wrócił kobieta przywiązała smycz psiska do drzewa i podskoczyla łapiąc i podciągając się na najbliższej gałęzi.
- Aranaeth?! - Nawoływała co parę miniętych gałęzi. - Gdzieżeś polazł monsulu jeden. Wracaj! Wchodzisz w drugi świat!
Mykes wspinała się dalej nawołując tamtego.