Przycisk do papieru upadal, zdawalo by sie, cala wiecznosc. Paul sledzil go w drodze nieprzytomnym wzrokiem. Przycisk zdawal sie powoli sunac ku podlodze wywolujac niewielkie zawirowania powietrza swym malo aerodynamicznym ksztaltem. W koncu dotknal podlogi tworzac gluchy dzwiek. Odbil sie i wyladowal druga krawedzia na dywanie gabinetu. Tym razem dzwiek byl nieco lzejszy. Przycisk opadl na drugi koniec by w koncy calkowicie upasc na podloge wydajac z siebie metaliczny jek, przypominajacy drganie kamertonu. Wlasnie ten dzwiek obudzil trwajacego w otepieniu Paula.
-Hmmmm...- Mruknal spogladajac wszedzie wokolo jednak nie zatrzymujac wzroku na konkretnym obiekcie.
W koncu znalazl okno i powoli podszedl ku akrystalicznej tafli. W dole miasto tetnilo zyciem. Tuz przed nim wznosily sie wiezowce. Miliony ludzi jak woda przelewalo sie dzien w dzien ulicami. Czy to mialo wkrotce sie zmienic? Czy egzystencja owego systemu, ktory czasami dzialal perfekcyjnie, miala sie skonczyc? Jak w przypadku ulicznego zula, ktory znal swoj tryb dzienny i wiedzial wszystko o miescie by przezyc. Czasami system dzialal zalosnie. Mlode malzenstwo wyrzucone na bruk z powodu jednej pomylki komputera. Jednak zawsze byl systemem, stylem zycia. To mialo zniknac?
Paul odwrocil sie do Sary. Spojrzal na nia i wiedzial juz jaka jest jej decyzja.
- Co on powiedzial? Bar Eruption?- Paul wydawal sie byc zupelnie nie zainteresowany ani bomba, ani zaglada. Jego pytanie dotyczylo jedynie lokacji, jednej z wielu w wielomilionowym miescie. Jednak po tonie jego glosu Sara mogla poznac, iz cos juz sobie postanowil i nie odstapi celu o krok.
__________________ -----------------------------------------------------
Info dla obslugi: Mam angielska wersje OS wiec nie posiadam polskich czcionek.
Ostatnio edytowane przez corenick : 06-09-2007 o 00:28.
|