Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2021, 20:47   #249
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Dostaniesz nakaz sądowy - skierował palec w jej kierunku.
- Hymmm skoro tak to stawiasz to nie kiwnę palcem - zrobiła obrażoną minę. - Wykrwawiaj się do woli i nie licz, że ZNOWU będę szorować twoją krew z twojej posadzki - pokazała mu język.
- Nieudzielenie pierwszej pomocy jest karalne! - wykrzywił się jej w odpowiedzi.
- I kto miałby to zgłosić? Wykrwawiony ty? - uniosła brew. Wstała z kanapy. - Idę sprawdzić czy wszystko jest pozamykane.
- Wszystko jest pozamykane. Nie wiem co z drzwiami frontowymi, bo ty ostatnia ich używałaś.
- Tak, zamknęłam. A ty jesteś w takim stanie, że lepiej po tobie sprawdzić - odparła patrząc na niego z góry.
- Pytasz mnie o pozwolenie? To zezwalam na przeszukanie, pani inspektor - uśmiechnął się.
- W sumie to nie pytałam o pozwolenie, ale skoro je mam to sobie zaszaleję - uśmiechnęła się szeroko. Lubiła kiedy Charles sam, zupełnie nie przymuszony, tak się wrabiał.

Wyszła z salonu i skierowała się na klatkę schodową. Kolejny kwadrans minął jej na metodycznym sprawdzaniu czy w każdym pomieszczeniu okna, drzwi balkonowe i te wejściowe do budynku z poziomu parteru są dobrze zamknięte. Na koniec idąc do podpiwniczenia upewniła się, czy brama garażowa jest zatrzaśnięta i zablokowana kluczem, podobnie jak wszelkie drzwi na tym poziomie.

Wróciła, zahaczając jeszcze o kuchnię, gdzie odgrzała dla siebie miseczkę gulaszu, a Charlesowi wzięła jeszcze jeden kubek z rosołem.

- Teraz możemy spać spokojnie - powiedziała, gdy weszła do salonu. Postawiła przed Morganem kubek, a sama usiadła wygodnie w fotelu i zaczęła zajadać się swoją potrawą.

Przez chwilę siedzieli w ciszy. Gdy skończyli posiłek Charles włączył telewizor i znalazł jakiś film. Przy jego wyborze kierował się raczej tym, aby nie był zbyt absorbujący. Efektem było to, że z powodu osłabienia, w trakcie seansu odpływał i przymykały mu się oczy. Nie dotrwał nawet do połowy.
- Dobra, czas już do łóżka - zadecydowała Irya, widząc jak bardzo uparcie Charles zwleka z tą decyzją. Wstała i wyłączyła telewizor. - Chodź - pochyliła się, żeby jak najmniej inwazyjnie pomóc mu wstać. Tym razem nie oponował i na wpół przytomny zdał się w całości na inicjatywę Iryi. Powoli i ostrożnie, trzymając go pod ramię, zaprowadziła go do gościnnej sypialni na parterze, żeby nie musiał jeszcze się wspinać po schodach do jego. Pomogła mu położyć się na łóżku, przykryła go i przykryła. Sama wróciła po swoją torbę do korytarza i po chwili była z powrotem. Rozebrała się do koszulki i bielizny. Położyła swój pistolet przy łóżku, tak na wszelki wypadek, po czym wsunęła się pod kołdrę obok śpiącego już twardo Charlesa.

14 dzień piątego miesiąca


Obudził ją budzik. Zerwała się i czym prędzej go wyłączyła. Charles spał i nie chciała go budzić. Słabo spała bo co chwilę budziła się, żeby sprawdzić, czy jeszcze zipie. Nawet zdarzało jej się w tym czasie sprawdzać mu czy ma puls.

Wstała i zaczęła się szykować do wyjścia. Szybko się ogarnęła i nawet jeszcze wyrobiła się przygotować śniadanie dla rannego. Zostawiła mu kanapki i sok szafce nocnej, przy łóżku i wyszła zamykając drzwi sypialni.
Kierując się do wyjścia znalazła komplet kluczy Charlesa i wzięła go. Wyszła z domu, zamknęła drzwi kluczem i poszła do swojego auta. Wyjechała z podjazdu i już z ulicy pilotem zamknęła bramę. Ruszyła w drogę do pracy.

***

- Pani Inspektor - Amy zaczepiła przełożoną gdy tylko ta pojawiła się w biurze. - Mam dla pani informację, o którą pani prosiła. - Samochód należy do Nadine Bonnet. Mieszka na pograniczu Gotland i Southside. Jest agentką nieruchomości. Nie znalazłam jej powiązań z Capitolem poza służbowymi.
- Świetna robota - Inspektor pochwaliła podwładną i uśmiechnęła się szeroko. - Jeszcze lepiej, że jest agentką nieruchomości. Łatwo będę mogła ją sprawdzić - przyklasnęła, mówiąc to bardziej do siebie niż do Amy i ucieszyła się jeszcze bardziej, bo mogła działać w godzinach pracy. Z tą dobrą wiadomością poszła zrobić sobie kawę.

Wróciła z kubkiem parującej, aromatycznej cieczy i skierowała się prosto do biura szefa.
- Mamy pierwszy trop. Zaraz jadę go sprawdzić - powiedziała od progu.
- Potrzebujesz wsparcia? - Sinclair zaskoczył ją pytaniem.
- Biorąc pod uwagę, że trzeba do niej podchodzić z dużą ostrożnością... - skrzywiłą się, bo po krótkim namyśle uznała, że nie chce narażać nikogo poza sobą w konfrontacji z Heretykami. - Nie, wolę nie brać nikogo na wsparcie.
- Uważaj - pokiwał głową dając do zrozumienia, że wie co Corday ma na myśli.
Już miała wychodzić ale wpadła na pomysł.
- No chyba że mi pan załatwi numer do tych dwóch ze Specjalnego - uśmiechnęła się.
- Myślałem, że to twoi znajomi - wypalił. - Znasz ich nazwiska?
- Za bardzo ich onieśmielam, żeby byli moimi znajomymi - rozłożyła ręce. - Jak im było... Johnson i Roberts.
- Zadzwonię do Singera i ci załatwię - powiedział tonem sugerującym, że zrobi to dopiero gdy Irya opuści jego biuro.
Inspektor przyjęła jego sugestię i po lekkim skinieniu mu głową, wyszła. Od razu poszła do swojego biurka, gdzie wygodnie sobie usiadła na niespecjalnie komfortowym fotelu i bez pośpiechu zaczęła sączyć kawę.

Przez szybę widziała jak komendant rozsiadł się wygodnie w ulubionej pozycji, z nogami na biurku i słuchawką przy uchu. Rozmowa jaką przeprowadzał nie wyglądała na stricte służbową. Po chwili Sinclair wziął coś do pisania i zanotował. Rozmowa trwała jeszcze kilka minut, po czym szef opuścił biuro i położył małą karteczkę na biurku Inspektor. Widać było na niej dwa nazwiska i numery telefonów.
Corday odstawiła prawie pusty kubek i wzięła do ręki karteczkę. Byłaby prawie pewna, że są tak nierozłączni, że używają tylko jednego, wspólnego numeru.
- Singer ich uprzedzi, że mam co do nich niecne plany? - zapytała.
- Duzi są. Do tej pory radzili sobie z gorszymi rzeczami od ciebie - Strzelił złośliwym uśmiechem.
- No ja nie byłabym taka pewna - wyszczerzyła się rozbawiona jego komentarzem.
- Zrób z nich dobry użytek. Po to ich mamy - powiedział jakby to było oczywiste.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline