Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2021, 11:24   #12
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Żywot twój młodzieńcze może być albo śmiałą przygodą alboż niczem…
Gunari, guślarz molsuli



Po nocy, która nie pozwoliła ulżyć zmęczonemu ciału żywy koszmar przynosząc, blask Oeyna nową nadzieję w sercu obudził. Choć echo słów elbena niewiele pociechy niosło młodzianowi. Jego bogowie opuścili ten świat, skrywając się za mgłą nieprzystępnych szczytów. Czy odwrócili się od swoich wyznawców zawiedzeni ich czynami czy przegnani zostali przez Siewcę Pustki nie miało już znaczenia. Molsuli niezmiennie wznosili tęskną pieśń ku Nefele i Anuku, lecz daremne były to modły. Utracone słowa protosu nie miały wystarczającej siły, by wzniecić wygasły ogień. Były niczym okaleczone dziedzictwo pradawnych, niszczejące w wszechobecnej wilgoci. Artefakty, które ostały się jedynie namiastką dawnej potęgi. Jak te wyzute ze swej mocy srąbki, mozolnie ciągnięte przez cochlaki…


Rab znosił niewolę, jakby naturalną rzeczą dlań była. W istocie jego pobratymcy przywykli do poddaństwa, godząc się na ten los. Aran wpojony miał szacunek dla innych, nawet jeśli piętnem jarzma byli naznaczeni. Nie wywyższał się i szanował każdą odmienność. Wiedział z nauk mentora, że jest wielu nieszczęsnych na tym padole, których los okrutnie doświadcza. Teraz sam to boleśnie odczuwał, rzucony w środek karawany, nie dość że wolność tracąc, to jeszcze niepewny, czy żywota swego nie dokona, zaszlachtowany niczym bydło ofiarne w krwawym obrzędzie. Nawet przecie zwierzęta na lepsze traktowanie zasługiwały. Aran wychowany został w poczuciu szacunku do żywych istot moczary zamieszkujących, by nadmiernych cierpień im nie przysparzać. Boć duszę one posiadały jak Gunari mu tłumaczył, co też cały świat syci. Wobec tego na poszanowanie zasługiwały, nawet jeśli Molsuli do guślarskiej sztuki zwykli ich żywot poświęcać. Wstrząśnięty do cna był zatem otrok tym, co się wokół dokonywało. W jakimże barbarzyństwie rozmiłowani kabalarze i służący im shytowie. Jakaż rozkosz śmierci i cirpień ofiarom przydawanych karmiła ich podłe dusze. Prócz strachu chłopięcie odrazę głęboką czuło i nienawiść, co wzrok mu rozpalała. Bunt rósł w trzewiach Arana, pogarda na takie postępki, nawet dla przebłagania bóstw czynione. Pojrzał ku przestraszonym rówieśnikom, co imion swych nawet nie zdradzili, jakby starte zostały przez niewolę i grozę jej towarzyszącą.

- Nie bójta się. – rzekł, a jego głos, co przeczył w danej chwili dziecięcej naturze sprawił, że nawet Flarben uważniej przyjrzał się młokosowi. – Sposób znajdę, aby nas z tej sadzawki uwolnić i od katuszy wywiązić.


Dni kolejne spędził na bacznym oglądzie zwyczajów najmitów, co posługę przy karawanie sprawowali. Myślał jak od kaźni się wywiercić i oprawcom umknąć. Okolic nie poznawał i żadnych znaków tajemnych nomadów nie dostrzegał. Co dziwowało go wielce, bo przecie lud jego o wieków między zdradliwe ścieżki bagienne i najdziksze mokradeł ostępy śmiało się zapuszczał. Musieć inne przyczyny na nieobecność wpłynęły, albo prześlepił młodzian wskazówki skryte w gęstwinie. Tera jednako stale łazęczył strażników, chcąc wynaleźć jaką słabość lub nieuwagę z ich strony, która drogę ucieczki by rozwarła. Gotował się na ryzyko i umyślił sobie nawet zamysł odważny, by cochlaka na jakim wzniesieniu więzów pozbawić i palusa tym samym bezwładnie stoczyć chaos niemożebny czyniąc. Acz wyzwania poważne temu zamiarowi szkodziły. Wpierw trzeba by jigita powodującego stworem strącić, a potem więzów pozbawić lubo liny przeciąć. Zdało się to niemożliwym wyczynem, nawet dla dorosłego męża, a co dopieroż wyrosłka molsuli...

Kiedyż zobaczył obcego włóczęgę, co znać było targu z tutejszymi chciał dobić, na powrót szaleńczym pomysł odżył, zwłaszcza że baczący na więźniów uwagę swą rozproszyli. Sytuacja zdawała się idealna na podjęcie takiej próby. Chociaż doświadczony elben ponownie studził ochoczość podrostka do ucieczki, to tym razem Aranaeth był bardziej chwacki i od zuchwałego czynu się nie strzymywał…
 
Deszatie jest offline