Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2007, 08:38   #105
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Ktos sie zbliza.

Uslyszala w swojej glowie i przestraszona rozejzala dookola. Faktycznie od strony, z ktorej tu przyszla zblizal sie Gawin. Zdziwilo ja nieco to, ze idac patrzy pod nogi. Czyzby cos zgubil? Wtedy uslyszala jego slowa.

-Midi potrzebujemy Cię Harab nie jest w zbyt dobrym stanie.


Harab.... Zapomniala o Harabie, a ona przeciez tak krwawil gdy widziala go ostatnim razem.

Musze isc Rubinie... Moj przyjaciel.. Towarzysz... On... Ja musze mu pomoc ale...

I spojzala besti w jej zielone oczy z niemym blaganiem o pozwolenie odejscia. Nie wiedziala dlaczego tak sie zachowuje w stosunku do smoka. Cos kazalo jej tak postepowac, a ona nawet nie chciala sie sprzeciwiac temu nakazowi.

Idz. Bede w poblizu.

W jego slowach nie bylo zawodu ani gniewu. Midnight bardzo to ucieszylo gdyz nie chciala sprawic zawodu ani Harabowi i reszcie druzyny ani tez nowo poznanemu Rubinowi. Usmiechnela sie jeszcze na pozegnanie po czym pobiegla w strone Gawina. Jej kroki byly dziwnie lekkie, a ona sama nie czula wcale zmeczenia ani bolu ran. Ze zdziwieniem spojzala na reke z ktorej zsunal sie opatrunek. Byla zdrowa. W pelni nienaruszona skora, brak sladow po szwach. Nic....

Uznaj to za podarunek. Nie powinnas tak cierpiec przyjaciolko.


Uslyszala glos w swojej glowie i usmiechnela sie szczesliwa. Gdy wreszcie dobiegla do Gawina poprosila go aby zaprowadzil ja do Haraba. Mezczyzna z niewiadomych przyczyn wciaz trzymal glowe nisko wlepiajac swoj wzrok w poszycie.

- Zgubiles cos waznego?

Zapytala z troska.

************

Gdy dotarli do pozostalej dwojki Mid przez chwile nie mogla uwierzyc w to co widzi. Harab, ten dzielny i silny mezczyzna lezal teraz nieprzytomny i slaby niczym dziecko. Szymon najwyrazniej nie mial pojecia co robic gdyz stal jedynie i wyczekiwal ich przybycia. Mezczyzni... Natychmiast przyklekla obok nieprzytomnego wydajac jednoczesnie rozkazy Szymonowi i Gawinowi.

- Gawin skocz szybko do koni i przynies mi buklak z gorzala. Oni napewno mieli cos takiego ze soba. Szymon skocz na konia i przywiez mi z twojego domu moja torbe i jego juki. Tam sa odpowiednie medykamenty. Ruszcie sie do diabla.


Ona sama zdjela temblak z szyji i przewiazala nim jego reke powyzej rany. Nie za mocno ale i nie za slabo. Ot tak aby powstrzymac krwawienie choc troche dopuki nie dostanie w swoje rece torby i jukow. Potrzebowala wody. Tylko gdzie do diabla moze zdobyc czysta wode tutaj... Nigdzie nie widziala zrodla, ani nawet rzeczki.

Na lewo od ciebie jest niewielkie zrodelko ukryte wsrod gestych zarosli. Woda w nim jest czysta i przyjemnie chlodna.


Usmiechnela sie.

- Dziekuje przyjacielu.




Rzucila na glos i pobiegla szybko we wskazane jej miejsce. Fatycznie zrodelko bylo trudno dostepne ale i rosly tam ziola na ktorych widok wydala z siebie krotki okrzyk radosci. Nazbierawszy szybko czesci z nich i nabrawszynieco wody do duzego liscia zwinietego w rog, ruszyla ostrozenie w droge powrotna.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline