Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-09-2007, 19:27   #101
 
Khel's Avatar
 
Reputacja: 1 Khel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodze
Szymon

Szymon wybiegł z domu zaraz za Gawinem, widział jak ten zabił jednego ze strażników celnym strzałem w krtań. Następnie Gawin ruszył w stronę, w którą odjechali Midnight i Harab. Szymon udał się po konia, którego zostawił niedaleko domu. Szybko dotarł do zwierzęcia i wszedł na jego grzbiet. Popędził konia ile sił, ale zwierze było już zmęczone. Chwile trwało, zanim dotarł do koni pozostawionych przy lesie. Zsiadł ze swojego konia i ruszył w stronę, z której dało się słyszeć odgłosy walki. Biegnąc przez las robił ogromne zamieszanie, ale nie było to dziwne biorąc pod uwagę jego masę. Był już blisko, dobył topora i jeszcze przyspieszył. "Mam nadzieję, że nie jest za późno." Nie widział, Midnight, ogarnęła go wściekłość. "Te szmaty zabiły ją." Dobiegł do pierwszego ze strażników z podniesioną siekierą. Topór opadł z ogromną siłą na ramię wojaka, odcinając je. Tak nierozważny atak musiał skończyć się źle. Co prawda trafiony strażnik padł na ziemię z krzykiem, ale jego kompan ciął Szymona. Ostrze rozcięło koszule i pozostawiło paskudną ranę na klatce piersiowej. Tylko wzrost uratował życie Szymonowi, gdyby był nieco niższy jego, ostrze trafiłoby w gardło. Szarża odwróciła jednak uwagę wszystkich strażników, dając innym niezłe pole do popisu. Szymon nawet nie krzyknął był zbyt wściekły, cofnął się jedynie do tył i wtedy zobaczył Mid. Stała schowana pomiędzy drzewem, a Harabem. Wyglądała na całą, ale teraz nie było czasu tego sprawdzać.
 
__________________
"Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Khel jest offline  
Stary 05-09-2007, 07:37   #102
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
-Stań za mną. Twój rapier pęknie jak będziesz tak parowała nim ciosy mieczy. Zaczekaj na odpowiednią chwilę i uderzaj sztychem zza moich pleców, tak będziesz najskuteczniejsza. Ja ich opędzę i wystawię tak żeby sie odsłonili.

Zrobila jak kazal. O tym, ze nieda rady parowac ciosow mieczy przekonala sie wlasnie parujac ten pierwszy. Silny cios sprawil iz jej ramie zadrzalo pod wplywem jego sily, a dlon z rapierem osunela sie w dol wystawiajac ja bezbronna na cios nastepnego wojownika. Na szczescie takowy nie nastapil. Szczescie owo mialo imie Harab i calkiem niezle sobie radzilo z walka. Jej jedynie zadanie polegalo zatem na dokanczanu jego staran. Gdy niespodziewanie Gawin pojawil sie naprzeciwko ona tylko sie usmiechnela.

-Wybaczcie że czekaliście tak długo ale pewne osoby chciały usłyszeć jak gram swój popisowy numer. Zapraszam do tańca!


Szanse sie wyrownaly, a po wkroczeniu Szymona nie bylo juz o czym mowic. Cztery trupy lezaly na ziemi podlewajac ja swa krwia. Zmeczona, zdyszana ale szczesliwa usmiechnela sie do trojki obroncow. Wlasnie miala cos powiedziec gdy przypomniala sobie o czym zapomniala. Smok... Musi to sprawdzic... Musi sprawdzic czy byl on jedynie przewidzeniem czy tez istnial naprawde. Chwiejnym krokiem powodowanym uplywem krwi i zmeczeniem , ruszyla w strone polanki. Musi to sprawdzic chocby niewiem co... Musi wiedziec.

Droga do polany byla bardzo latwa. Ostroznie krok po kroku zblizala sie do niej. Nie zwracala uwagi na towarzyszy... Jezeli z nia szli to dobrze, jezeli nie to.... trudno. Wreszcie byla juz na tyle blisko aby widziec ja w calosci..... Odetchnela z ulda... Byla pusta... Usmiechnieta odwracala sie wlasnie aby powrocic do miejsca walki i zajac sie ranami towarzyszy jak i swoimi gdy w glowie uslyszala czyjs glos.

Dlaczego odemnie uciekasz? Nie powinnas sie mnie bac... Nie uczynilem ci krzywdy.

Stala jak skamieniala wpatrujac sie potwora, ktory wlasnie wylanial sie z gestych zarosli. Nie byl duzy... Od wzrostu nieco wiekszego niz kon. Czerwone luski lasnily w sloncu, a dlugi ogon leniwie wil sie z swym wlascicielem. Wlasciwie to byl on..... piekny. Gdy rozwarl skrzydla i ustawil je tak iz slonce przeswiecalo przez blony Midnight jeknela z zachwytu. Byl jak czysty rubin. Szlachetny, wspanialy....

Dziekuje Dawczyni Rozkoszy. Twe slowa sprawiaja mi radosc choc niekoniecznie chcialbym aby nazywano mnie potworem. Rubin bardziej mi odpowiada.

Wydawalo jej sie iz glos ow usmiecha sie w jej myslach.

Kim jestes?

Zadala pytanie odruchowo nie na glos a wlasnie w swojej glowie.

Przyjacielem. Nie obawiaj sie mnie. Nie uczynie ci krzywdy.


Wiedziona jakims dziwnym pragnieniem ruszyla w jegokierunku wpartujac sie caly czas w jego zielone oczy. Bedac juz dosc blisko wyciagnela dlon i ostroznie dotknela jego pyska. Nie wiedziala co kazalo jej to zrobic. To bylo takie irracjonale uczucie jak wtedy gdy kupujac konia wybieramy wlasnie tego jedynego sposrod setki innych.

Mrrr przyjemne.....

Rozesmiala sie.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 05-09-2007 o 07:54.
Midnight jest offline  
Stary 05-09-2007, 11:41   #103
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Harab stał na pobojowisku oddychając ciężko. Z trudem schował miecz do pochwy. Popatrzył na barda i wielkoluda którzy właśnie przed chwila wyciągnęli ich z sytuacji bez wyjścia. Przez chwilę zbierał siły. Po czym z wysiłkiem powiedział do nich tyko:

-Dziękuję wam...

Rana na ramieniu nie bolała ale coraz mniej czuł całą rękę, była ciężka i jakby obca... Cały rękaw był przesiąknięty krwią która cienkim strumyczkiem spływała po jego wskazującym palcu i kapała na ziemię. Przed oczami zatańczyły mu czerwone i czarne plamy. Świat zawirował, przez chwilę niebo i ziemia skakały w tę i z powrotem jakby kłócąc się które gdzie ma swoje miejsce. A potem zapadła ciemność. Z cichym jękiem mężczyzna zwalił się na ziemię.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 05-09-2007, 21:21   #104
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
-Dziękuję wam... powiedział Harab po czym osunął się na ziemię.

-Ehhh za często obrywają Ci z którymi przyszło mi podróżować...-rzucił do siebie i ruszył w kierunku rannego.

Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak dotkliwa była jego rana. Krew spływała niemal ciurkiem po ręce. Wyszukał w plecaku jakiś prowizoryczny opatrunek i obwiązał ranę.

"U licha gdzie jest Midi nie znam się na tych przeklętych ziółkach"

Nie chciał zaszkodzić mu swym wątpliwej jakości ziołolecznictwem.

-Wielkoludzie uciskaj jego ranę dopóki nie wrócę z Midi ona mu jakoś pomoże...-rzucił do towarzysza a gdy ten spełnił polecenie skierował swe kroki za Midnight.

Szedł dość szybkim krokiem przez leśną gęstwinę jednak nigdzie nie było. Wreszcie z pomiędzy drzew dostrzegł jej sylwetkę w pobliżu czegoś dużego i czerwonego.

"Co ona tam u diabła znalazła?"

-Midi potrzebujemy Cię Harab nie jest w zbyt dobrym stanie.-zawołał i zaczął zbliżać się w do niej patrząc uważnie pod nogi.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 06-09-2007, 08:38   #105
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Ktos sie zbliza.

Uslyszala w swojej glowie i przestraszona rozejzala dookola. Faktycznie od strony, z ktorej tu przyszla zblizal sie Gawin. Zdziwilo ja nieco to, ze idac patrzy pod nogi. Czyzby cos zgubil? Wtedy uslyszala jego slowa.

-Midi potrzebujemy CiÄ™ Harab nie jest w zbyt dobrym stanie.


Harab.... Zapomniala o Harabie, a ona przeciez tak krwawil gdy widziala go ostatnim razem.

Musze isc Rubinie... Moj przyjaciel.. Towarzysz... On... Ja musze mu pomoc ale...

I spojzala besti w jej zielone oczy z niemym blaganiem o pozwolenie odejscia. Nie wiedziala dlaczego tak sie zachowuje w stosunku do smoka. Cos kazalo jej tak postepowac, a ona nawet nie chciala sie sprzeciwiac temu nakazowi.

Idz. Bede w poblizu.

W jego slowach nie bylo zawodu ani gniewu. Midnight bardzo to ucieszylo gdyz nie chciala sprawic zawodu ani Harabowi i reszcie druzyny ani tez nowo poznanemu Rubinowi. Usmiechnela sie jeszcze na pozegnanie po czym pobiegla w strone Gawina. Jej kroki byly dziwnie lekkie, a ona sama nie czula wcale zmeczenia ani bolu ran. Ze zdziwieniem spojzala na reke z ktorej zsunal sie opatrunek. Byla zdrowa. W pelni nienaruszona skora, brak sladow po szwach. Nic....

Uznaj to za podarunek. Nie powinnas tak cierpiec przyjaciolko.


Uslyszala glos w swojej glowie i usmiechnela sie szczesliwa. Gdy wreszcie dobiegla do Gawina poprosila go aby zaprowadzil ja do Haraba. Mezczyzna z niewiadomych przyczyn wciaz trzymal glowe nisko wlepiajac swoj wzrok w poszycie.

- Zgubiles cos waznego?

Zapytala z troska.

************

Gdy dotarli do pozostalej dwojki Mid przez chwile nie mogla uwierzyc w to co widzi. Harab, ten dzielny i silny mezczyzna lezal teraz nieprzytomny i slaby niczym dziecko. Szymon najwyrazniej nie mial pojecia co robic gdyz stal jedynie i wyczekiwal ich przybycia. Mezczyzni... Natychmiast przyklekla obok nieprzytomnego wydajac jednoczesnie rozkazy Szymonowi i Gawinowi.

- Gawin skocz szybko do koni i przynies mi buklak z gorzala. Oni napewno mieli cos takiego ze soba. Szymon skocz na konia i przywiez mi z twojego domu moja torbe i jego juki. Tam sa odpowiednie medykamenty. Ruszcie sie do diabla.


Ona sama zdjela temblak z szyji i przewiazala nim jego reke powyzej rany. Nie za mocno ale i nie za slabo. Ot tak aby powstrzymac krwawienie choc troche dopuki nie dostanie w swoje rece torby i jukow. Potrzebowala wody. Tylko gdzie do diabla moze zdobyc czysta wode tutaj... Nigdzie nie widziala zrodla, ani nawet rzeczki.

Na lewo od ciebie jest niewielkie zrodelko ukryte wsrod gestych zarosli. Woda w nim jest czysta i przyjemnie chlodna.


Usmiechnela sie.

- Dziekuje przyjacielu.




Rzucila na glos i pobiegla szybko we wskazane jej miejsce. Fatycznie zrodelko bylo trudno dostepne ale i rosly tam ziola na ktorych widok wydala z siebie krotki okrzyk radosci. Nazbierawszy szybko czesci z nich i nabrawszynieco wody do duzego liscia zwinietego w rog, ruszyla ostrozenie w droge powrotna.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 06-09-2007, 15:06   #106
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Zaiste dziwne uczucie opanowało Gawina jakby kroczył po trzęsawiskach czy innym bagnie. Z uwagą patrzył pod nogi aby nie przewrócić się. Zupełnie jakby coś nie pozwalało mu rozejrzeć się dokładniej dookoła.

-- Zgubiles cos waznego?-zapytała go Midnight nim zdążył dotrzeć na polankę.

-Co? A nie... Ja... nie chcę się przewrócić...-powiedział jakby sam zdziwiony swymi słowami, rozejrzał się po ziemi i zorientował że w sumie poszycie leśne jest gładkie i nie stanowi dla niego problemu przejść po nim. -Nieważne. Harab czeka.

Szli szybko w kierunku niedawnego miejsca walki. Harab rzecz jasna nigdzie się stamtąd nie ruszył podobnie jak nieco nieporadnie wyglądający w takiej sytuacji Szymon.

- Gawin skocz szybko do koni i przynies mi buklak z gorzala. Oni napewno mieli cos takiego ze soba. Szymon skocz na konia i przywiez mi z twojego domu moja torbe i jego juki. Tam sa odpowiednie medykamenty. Ruszcie sie do diabla.

-Już się robi...-powiedział i ruszył wkierunku koni pozostawionych przez strażników.

Znalazł nie tylko dwa bukłaki pełne gorzały ale i nieco ziela fajkowego oraz długi łuk pięknej roboty. Szybko zaniósł trunki Midnight ale ta znów gdzieś zniknęła. Dopiero teraz przypomniał sobie o dziwnym czerwonym "czymś" przy czym znalazł kurtyzanę. Zabrał z sobą nowy łuk. Ten należący do rannego zostawił przy nim. Nieco ziela fajkowego i piękną dębową fajkę schował do swego plecaka. Zwłoki po uprzednim przeszukaniu, niestety prócz kilku monet i świecidełek nie znalazł nic ciekawego, odciągnął na bok. Oczyściwszy pole bitwy zaczął zbierać gałęzie na ognisko i rozkładać namiot. Było tu miejsca zaledwie na małe obozowisko ale jednak bezpieczniej było zostać przez jakiś czas tu niż szukać schronienia w domu o którym straż już wiedziała.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 06-09-2007, 18:59   #107
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Harab z jękiem otworzył oczy... Niebo... Wreszcie zdecydowało sie gdzie ma swoje miejsce. Czuł sie strasznie słaby jak pisklak. Czuł że stracił mnóstwo krwi. Powoli rozejrzał się dookoła, zobaczył Midnight schyloną nad jego raną. Uśmiechnął się. Po czym z wysiłkiem stękając usiadł opierając sie plecami o pień drzewa. Popatrzył na rękę. Rękaw przeszkadzał dokładnie ją obejrzeć. Powolnymi ruchami, nieporanie odpiął pas i rozsznurował kubrak. Krzywiąc się z bólu zdjął go ostrożnie. Jego skóra gęsto poznaczona była bliznami, strzały, miecze, noże, sztylety a nawet topory często naznaczyły jego ramiona i pierś. Ale jeśli zostaje się łowca nagród trzeba się liczyć z ryzykiem, ten zawód do najbezpieczniejszych nie należał. Na cienkim srebrnym łańcuszku na jego szyi wisiał medalion przedstawiający tropiącego wilka. Znak licencjonowanych łowców nagród. Na prawej piersi tuz na żebrami wytatuowane miał swoje imię. To był przejaw cynizmu z jego strony, nie chciał leżeć w bezimiennym grobie.Drżącymi palcami rozchylił brzegi rany i zaklął pod nosem.

-Poszła tętnica. Jak ktoś mi jej nie połata to ręka uschnie. Mam najwyżej dwa dni zanim zacznie obumierać.

Powiedział grobowym głosem. Po czym zwiesił głowę. Był taki zmęczony. I senny, cholernie senny. Obraz przed oczami zasnuła mu lekka mgiełka.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 06-09-2007, 19:27   #108
 
Khel's Avatar
 
Reputacja: 1 Khel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodze
Szymon

Szymon stał nie bardzo wiedząc, co ma zrobić, aby pomóc Harabowi. Szybko jednak pojawiła się Midnight i Gawin. Mid zaczęła wydawać polecenia.

- Gawin skocz szybko do koni i przynies mi buklak z gorzala. Oni napewno mieli cos takiego ze soba. Szymon skocz na konia i przywiez mi z twojego domu moja torbe i jego juki. Tam sa odpowiednie medykamenty. Ruszcie sie do diabla.

Szymon ruszył od razu, nie czekając nawet chwili. Szybkim krokiem skierował się w stronę drogi, na której zostawił konia. Kiedy dotarł na ścieżkę, pociągnął dwa konie na bok, a resztę przywiązał do drzewa. Wsiadł na jednego z konie, lejce drugiego chwycił w dłoń i skierował się w stronę domu.
Droga minęła mu szybko. Wszedł do domu znalazł torbę i juki. Postawił je koło drzwi. Następnie zszedł do spiżarni. Wziął torbę, do której schował suszone mięso. Ze ściany ściągnął łuk i kołczan ze strzałami. Podszedł do narożnika, zgarnął piasek, odsłaniając klapę. Ze środka wyjął skrzynkę, z której wyciągnął mieszek z pieniędzmi, nie było tego wiele, ale to wszystko, co miał. Wszedł na górę, z komody wyjął ostrzałkę i nóż. Wszedł na górę, z szafki wyjął kilka ubrań i plecak. Spakował wszystko i ruszył w stronę drzwi. Wychodząc zgasił ogień i lampkę, zamknął drzwi na zasuwę. Następnie przymocował juki i torbę do jednego konia, a swój dobytek do drugiego, na którego wsiadł i ruszył w drogę powrotną.
 
__________________
"Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Khel jest offline  
Stary 06-09-2007, 21:10   #109
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Nim doszla do obozowiska poczula, a nastepnie zobaczyla ogien. Widac ktorys z jej towarzyszy zdazyl juz powrocic. Jak sie okazalo miala racje. Gawin zatroszczyl sie o wszystko. Midnight usmiechnela sie zadowolona. Uklekla obok Haraba delikatnie przykladajac mu lisc z woda do ust. Nie chciala ruszac rany dopuki nie przybedzie Szymon z jukami. Co prawda ziola, ktore udalo sie jej zebrac mialy wlasciwosci lecznicze to jednak te z jukow no i swierze opatrunki, byly znacznie lepsze.
Harab wreszcie sie przebudzil. Ucieszona tym faktem pomogla mu sciagnac kubrak jednoczesnie mimowolnie podziwiajac jego naznaczone bliznami cialo. Mezczyzna ostroznie sprawdzil rane.


- Poszła tętnica. Jak ktoś mi jej nie połata to ręka uschnie. Mam najwyżej dwa dni zanim zacznie obumierać.

Polatac tetnice?! Midnight przerazona wpatrywala sie w Haraba. Ona sama miala jedynie mgliste pojecie o leczeniu ran, a i to zazwyczaj wywolanych glownie nieco brutalniejszymi zabawami dworzan. Zszycie tetnicy nie wchodzilo nawet w gre. Zrozpacozna spojzala na Dewlina szukajac w jego wzroku porady, lecz jej nie dostrzegla. Co miala w takim razie robic do diabla.

Przyprowadz go do mnie, przyjaciolko.

Rubin... Dlaczego wczesniej o tym nie pomyslala.

- Dziekuje przyjacielu.

Rzucila na glos po czym odwrocila sie do Gawina i Szymona, ktory wlasnie znalazl sie w zasiegu wzroku wraz z jucznym koniem i ich rzeczami.

- Musimy go zaniesc na polane, ktora jest w poblizu. Najlepiej szybko i ostroznie.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 06-09-2007, 21:37   #110
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
- Musimy go zaniesc na polane, ktora jest w poblizu. Najlepiej szybko i ostroznie.

Te słowa dotarły do Haraba i otrzeźwiły go trochę. Popatrzył na dziewczynę przytomnym wzrokiem. Przez chwile zbierał siły po czym zagwizdał. Z daleka odpowiedziało mu rżenie. Po czym jego koń wpadł galopem na polanę. Stanął przed właścicielem i przez chwile przyglądał mu sie prawie dotykając go chrapami. Harab zebrał się w sobie i powiedział głośno:

-Zaarkan ranny!
Ku zdziwieniu wszystkich ogier ustawił sie bokiem po czym powoli ugiął kolana i delikatnie położył sie tuz obok rannego. Harab wyciągnął rękę i z wysiłkiem poklepał konia. Po czym chwycił łęk siodła i spróbował wczołgać się na nie. PO chwili bezowocnych wysiłków z lekkim zażenowaniem powiedział do Midnight:

-Pomożesz mi trochę? Sam chyba nie dam rady.

Najwyraźniej nieswojo czuł się prosząc kogoś o pomoc. Nawykł do tego że to on pomaga innym. Ze swoimi problemami zwykł radzić sobie sam...
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172