Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2021, 23:15   #44
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 12 - 2052.10.08; wt; ranek

Czas: 2052.10.08; wt; ranek
Miejsce: Detroit; dzielnica Sand Runners; Novi; Fabryka Forda; mieszkanie Hollyfielda
Warunki: wnętrze mieszkania, jasno, cicho, ciepło; na zewnątrz jasno, ziąb, zachmurzenie, powiew


Za oknem było już jasno gdy w półmroku sypialni rozległ się rytmiczny brzęczyk. Blada dłoń zareagowała najszybciej pośród galimatiasu jaki zalegał na skotłowanym łóżku. I po chwili macania brzęczyk ucichł. A blada twarz właścicielki okolona jeszcze bledszymi włosami podniosła się do pionu. Pokój jaki jej odwzajemiał spojrzenie był raczej obcy. Chociaż kojarzyło go z wczoraj i jak się tu znalazła to jednak nie poświęcała mu tyle uwagi co dwójce osób jakie teraz zalegały obok niej na tym skotłowanym łóżku. Nawet nie zauważyła wczoraj, że Dymek ma jakieś akwarium na regale pod ścianą. A on sam wciąż spał w najlepsze.

- Ojej to już? Matko jak wcześnie. Dopiero rano się robi. - Lola też jakoś się podniosła ale jak dotarło do niej jak jest wcześnie to świadomość tego ją bardzo przygniotła i prawie rozłożyła ponownie na łopatki.

- Rany jak my się poświęcamy dla tej Katty. Będzie musiała nam za to coś postawić, zrobić laskę czy co… - najlepszy rajdowiec Żałobników okazała się z rana dość marudna no ale jakoś na raty wstawała i skoro pamiętała o spotkaniu z sekretarką to widocznie coś ogarniała po co wstają o tej morderczej porze. A jak już obie były w pionie to wyszedł pewien feler wczorajszego wieczoru.

- Eee… Czekaj Lucy… Czy my zostawiłyśmy wszystkie nasze rzeczy przy basenie? - po chwili kręcenia się po obcym pokoju do blondynki dotarł kolejny detal. Dlaczego jakoś nie może znaleźć ani jednego kawałka swojego ubrania. Bo przecież rozbierały się jeszcze przy basenie a potem nie kłopotały się aby coś z tego zabrać.

- Cholera pamiętasz jak się idzie do tego basenu? - zapytała kumpeli chyba nie bardzo będąc pewna swoich możliwości nawigacyjnych wewnątrz biurowca w jakim były pierwszy raz. I właśnie dumała czy duży byłby ruch na korytarzu i przy basenie o tak wczesnej porze jakby poszły w strojach Ewy. Wychodziło im, że nie ale okazało się, że zyskały niespodziewanego sojusznika i wsparcie w tych porannych tarapatach.

- Już wstałyście? Pogięło was? - blond głowa podniosła się i nie ukrywała swego zdumienia, że jakiś Runner może się zrywać do pionu o tak wczesnej porze. Zwłaszcza po tak intensywnie spędzonej nocy. Przemielił jednak twarz dłonią i jakoś wstał z łóżka do pionu.

- Zaprowadziłbyś nas do basenu? Bo tam zostawiłyśmy swoje rzeczy. - poprosiła go ładnie Lola aby je poratował w potrzebie.

- No dobra. Chodźcie. - powiedział krótko po czym nałożył na nagie biodra szorty i jakąś koszulkę. A swoim gościom aby całkiem nie szły na waleta podał po jakimś ręczniku aby się mogły nim owinąć. I poprowadził ich raczej pustymi korytarzami do tego basenu gdzie się wczoraj spotkali pierwszy raz. Raz minęli jakiegoś faceta co się pozdrowił z Dymkiem skinieniem głowy ale po wyrazie twarzy to chyba był jeszcze mocno wczorajszy. Przy basenie okazało się, że kurtki, buty, bielizna dziewczyn jest tak jak je wczoraj zostawiły. Nawet było bikini Jenny bo do pokoju też szła w samych klapkach.




Czas: 2052.10.08; wt; ranek
Miejsce: Detroit; dzielnica Ligi; Warren; biurowiec zarządu; sekretariat
Warunki: wnętrze sekretariatu, jasno, cicho, ciepło; na zewnątrz jasno, ziąb, zachmurzenie, powiew



- Tak się zastanawiam właśnie… Po cholerę oni ten sekretariat i resztę otwierają tak wcześnie? Myślisz, że ktoś tu przychodzi tak wcześnie? - Lola zastanawiała się na głos podczas parkowania przed biurowcem zarządu. Poranek okazał się chłodny i pochmurny. A w nocy musiało walnąć gradem bo wciąż leżał tam gdzie go ktoś nie rozjechał albo rozchodził. Małe, białe kulki jak od pokruszonego styropianu.

- Pewnie jacyś zboczeńcy. Albo nudziarze. Albo robole. No i przez to nasza Katty też musi tak wcześnie wstawać. No i przez nią my też. - Mila gderała dalej gdy zamknęła furę na raczej pustym parkingu i szły do głównego wejscia biurowca.

- Popatrz byłyśmy już u niej w łóżku i pod prysznicem a nadal nie wiemy jaką furą jeździ. To nawet nie wiadomo czy już jest. - zreflektowała się blondynka wskazując wzrokiem na te parę zaparkowanych fur jakie mijały. Jakoś do tej pory faktycznie jak były z Katty albo u niej to jeździły Black Knightem albo były w komplecie i nie trzeba było nigdzie jeździć. To ani razu nie widziały sekretarki przy lub w jej furze. Teraz jeśli już była w pracy to pewnie jedna z tych zaparkowanych fur mogła należeć do niej chyba, że parkowała gdzie indziej. Ale nie było wiadomo która.

W holu głównym też było raczej pusto. Widać było może pojedynczą sylwetkę tam czy tu. Nawet Sugara zastały tam gdzie zwykle - u podnóża schodów prowadzących do sekretariatu - ale z kubkiem kawy w ręku.

- Cześć Sugar! My do naszej Katty! Jest już? - zawołała wesoło Mila machając do niego rączką. Umięśniony Murzyn odwzajemnił pozdrowienie, nawet uśmiechnął się do nich i dał znak dłonią, że mogą przechodzić dalej. I, że sekretarka już jest na swoim posterunku.

- Zobacz Lola jaki awans. Tydzień temu to by nas nie wpuścił nawet na schody a teraz zobacz, macha i uśmiecha się do nas. - blondynka ściszyła głos aby tylko kumpela ją słyszała i zaśmiała się wesoło zdając sobie sprawę jak bardzo ich status się zmienił w ciągu ostatniego tygodnia. Z bezimiennych gangerek zrobiły się na tyle ważne, że mogły wchodzić do głównego sekretariatu Ligi jak do swojego. I to nawet o tak dzikiej porze i bez umawiania się. A na ostateczny dowód musiały poczekać jeszcze pół piętra, jedne drzwi i już mogły to zweryfikować osobiście.

- Cześć ślicznotko! - zawołała od drzwi Lola widząc samotną brunetkę za biurkiem i nikogo więcej.

- Czeeśśćć dziewczyny! - Katty wyraźnie ucieszyła się, że je widzi bo roześmiała się wesoło i przyjaźnie pomachała do nich rączką. - Jej co się stało, że jesteście tak wcześnie? - zapytała gdy już podeszły do biurka. Nawet wstała aby się z nimi uściskać i przywitać. Musiała jednak uświadamiać sobie o jak wczesnej porze ją odwiedziły. Więc po tych pierwszych radościach popatrzyła na nie trochę niepewnie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline