Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2021, 05:11   #488
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Egon, jak zawsze, był w kazamatach, ćwicząc swoją cierpliwość ze swoimi kompanami.

- Właściwie to gdzie wy chodzicie się pruć z Katią? Może byś tak pomyślał o kolegach co? Z niej taka obrotna i rozrywkowa dziewczyna. Chyba się jakoś podzielimy i dogadamy nie?
- Chcesz, to powiem jej, żeby dzisiaj z tobą szła - rzekł Egon. - Gdzie my chodzimy? A różnie. Nie za daleko, przecież w robocie muszę być. Ona zawsze mnie zabiera parę korytarzy dalej. Raz dwa, i zrobione.

Egon czuł, że musi zmienić temat z “gdzie dokładnie to jest” na “czy chcesz się dzisiaj zabrać Katją”, jeśli miał uratować skórę. Kolejnej wpadki nie mógł zaliczyć.

- Ej, to co, mam jej powiedzieć, że dzisiaj z nią jesteś? - rzekł wojownik.

Rolf jednak dopytywał o sprawę z nożem, na co Egon odpowiedział:

- Szczerze? Chciałem się wykazać w robocie i wam zaimponować, że niby coś tam widziałem - wzruszył ramionami. - Ale w sumie źle nie wyszło, będzie popijawa sielna, co nie? - Egon ponownie zmienił temat z noża na picie.

- Chciałeś nam zaimponować i się wykazać? Skitraniem info, że któryś z tych durniów ma skitrany kosior? - Rolf prychnął z niedowierzaniem jakby właśnie nie mógł uwierzyć w coś tak durnego. I wwiercał się w oczy brodacza intensywnym spojrzeniem. Spojrzał jeszcze po obu towarzyszach a ci pokręcili głowami na znak, że dawno nie słyszeli czegoś równie durnego. Ale chyba ostatecznie mogli w to uwierzyć bo w końcu grubas machnął na to ręką.

- No to masz nauczkę aby nas nie robić w wała. Jedziemy na tym samym wózku. Nie ma miejsca na jakieś pokątne numery. Masz jakiś przekręt czy co to masz nam powiedzieć. Bo potem wszyscy w tym i tak siedzimy. Wiesz co by było jakby wyszło, że to prawda z tym kosiorem? Że siedzi u nas jakiś gnojek tydzień czy dwa i my sobie przegapiamy, że ma skitrany jakiś kosior? No stary by nam się dobrał do dupy. Wszystkim. Ale najwięcej tobie. - Rolf mówił szybko jakby chciał uczulić nowego, że to akurat nie jest powód do żartów i wszyscy traktują to poważnie. Marcel i Stephan też pokiwali twierdząco głowami, że taki numer to mógłby ściągnąć kłopoty na nich wszystkich.

- No. Ale dostałeś za swoje. Dupę wymroziłeś. Jutro postawisz parę kolejek to będziemy kwita. Ale nie rób takich durnych numerów wiecej bo się naprawdę pogniewamy. - rzekł Rolf jakby na zgodę i kończąc ten temat.

- A to możesz mi załatwić numerek z Katią? No to dawaj. Po obiedzie mogę ją bzyknąć tu czy tam. Nie powinna chyba nagle robić fochów, że ją głowa boli. - skoro szef wartowni skończył jeden temat to Stephen wrócił do tego jaki interesował go osobiście. A poznaniem rudowłosej kucharki był widocznie żywo zainteresowany.

- Dobra, dam jej znać - rzekł Egon. - Ale czy będzie chciała, jej sprawa. Wiesz, jakie są baby. Pogadam z nią - rzekł Egon, w istocie zamierzając wkrótce pogadać z Łasicą.


Cytat:
Mecha 79

Blefowanie przed Rolfem i strażnikami


Egon (OGŁ/2) 18+10=28; Rolf (INT) 35; rzut: 30; 50+28=78-35=43; 43-30=13 > ma.suk = no może i jest tak jak mówisz (są wątpliwości no ale może być)
* * *

Na stołówce

Stołówka była taka, jak zawsze: w miarę ciepło, które dawały z siebie parujące gary i znudzone gęby strażników wymieniających między sobą plotki. Ot, nic ciekawego.

Egon, spotkawszy się z Łasicą (teraz oczywiście odgrywającą swoją rolę przygłupiej dziewuchy z kazamatów), podszedł i rzekł do niej:

- Stephen chce spotkać się z tobą dzisiaj. Co zrobisz, twoja sprawa. Chcesz, to spław.

- Spotkać? Po co? - Łasica w skórze Katii zdziwiła się tym z czym przychodził brodaty wielkolud w skórze strażnika. Skorzystała z okazji na chwilę rozmowy gdy nakładała mu porcji do miski.

- A jak myślisz, co robisz tu poza robotą? - rzekł Egon. - Nie chcesz z nim, powiedz mu, żeby spadał albo coś - Egon wzruszył ramionami.

- A masz coś z nim do ugrania na takim spotkaniu? Mam go zająć na jakiś czas czy co? - koleżanka ze zbory pokiwała swoją rudą głową ale chciała jeszcze wiedzieć parę rzeczy zanim podjęła decyzję.

- Moglibyśmy przez niego wyłapać, gdzie jest magazyn z laską wieszczki - odparł Egon. - Coś za coś, ja załatwiam z tobą, on mi gada, gdzie trzymają rzeczy zarekwirowane. Niby z ciekawości. Co, nie odpowie? Jak dobry kolega i tak dalej, to odpowie.

- Dobra, pogadam z nim i zobaczymy. - odparła koleżanka po chwili zastanowienia. Nałożyła koledze ostatnią łychę i dała mu znać aby zwolnił miejsce dla następnego w kolejce.

* * *

Rozmowa ze starszym

Egon wysłuchał wzmiankę zamaskowanego człowieka o Ulrichu Vogelu.

- Jak Ulrich będzie rozrabiał, to dostanie po łbie i siedzi dalej w lochu - skwitował sprawę wojownik kwestię, czy Vogel będzie mógł podążać planem. - Natomiast co do tego, żeby jakoś urządzić mu sprawę po kazamatach, pogadam z Vasilijem. Ale wydaje mi się, że jeśli zdołamy przeszmuglować go poza bramy miasta i zapewnić jakieś tymczasowe miejsce, gdzie zatrzyma się, to powinno wystarczyć.

Egon stwierdził, że w przypadku Vogela nawet wystarczyłaby jakaś chata w lesie. Pozwoliłoby to staremu staremu rozbójnikowi otrząsnąć się i zaplanować dalej sprawę.

- Sprawa z kosturem nie jest prosta dla mnie. Ostatnio zawaliłem, próbując wybadać sprawę, gdzie trzyma się zarekwirowane rzeczy i poszło mi źle, coś podejrzewają. Gram głupiego, ale nie mogę zarobić kolejnej wpadki, bo mnie wywalą.

- Już prędzej chyba mógłbym się podpytać jakiegoś sprzątacza, znam jednego, Nie chciałbym jednak pytać się strażników, od ostatniego czasu. Nie jestem pewien, jak naprowadzić rozmowę tak, żeby nie wzbudzić podejrzeń.

- W zasadzie, z tego względu, że zawaliłem z podpytaniem, muszę ponieść koszta i postawić tym ciurom flaszkę i cóż tam jeszcze sobie zażyczą pojutrze. Otwiera to jednak pewną okazję - tu Egon zamyślił się. - Czy Sebastian albo Strupas mają jakąś wolno działającą truciznę? Moglibyśmy nalać do bimbru jakiegoś wolno działającego specyfiku. Tam będzie pić i jeść sporo ludzi, co, jeśli moglibyśmy ich wyłączyć z gry do czasu, kiedy będzie dzień, kiedy uwalniamy wieszczkę?

- Z tym Vogelem im szybciej się go pozbędziemy i im mniej o nas będzie wiedział tym lepiej. Odstawienie za bramę jak najbardziej wchodzi w grę. Nie musi wiedzieć po co nam wieszczka i dokąd ją zabieramy. - lider zboru przytaknął takiej propozycji na pozbycie się uwięzionego mięśniaka i wydawał się z niej zadowolony. Nie chciał go wtajemniczać w nic poza niezbędne do samej ucieczki minimum. Poza tym traktował go jak balast i potencjalne zagrożenie.

- A z tym zachowaniem to będzie na twoich barkach. Jak zacznie robić kłopoty to zostaw go albo się pozbądź. Podstawowy cel się nie zmienia, priorytetem jest wydostanie wyroczni i nic nie może zagrozić temu celowi. - ostatecznie chyba był gotów zawierzyć ocenie dość nowego w zgromadzeniu kultysty ale jeszcze raz podkreślił jakie ma priorytety na tą akcję.

- A z tym kosturem… - zadumał się, zrobił w tył zwrot przy burcie i ruszył spacerem ku przeciwnej. Przeszedł w milczeniu kilka kroków i zatrzymał się przy kolejnej burcie. Westchnął, odwrócił ponownie ale nie ruszał się z miejsca.

- Coś podejrzewają mówisz. No niedobrze, niedobrze. Niedobrze jeśli wzbudzisz ich czujność tuż przed akcją. Łasica mi mówiła o tym nożu. No nie wyszło to zbyt dobrze. - przyznał mistrz wciąż zastanawiając się nad tymi niespodziewanymi komplikacjami.

- Sprzątacz mówisz? No możesz spróbować. Chociaż nie wiem czy on sprząta jakiś magazyn z zarekwirowanymi fantami. No ale może coś wie. Zapytać możesz. Tylko mam nadzieję, że nie rozpowie po całych lochach o czym z tobą gadał. Dopilnuj tego. Ale takie rzeczy to raczej strażnicy wiedzą. W końcu oni zabierają fanty skazańcom nim ich wrzucą do celi. Może jeszcze ktoś z biura. Pewnie ci z inkwizycji też skoro tam urządzają przesłuchania heretyków. Ale najbardziej to pewnie wiedzą strażnicy. - przetrawił w głowie tą propozycję ze sprzątaczem i uznał, że można spróbować z tym sprzątaczem o jakim mówił Egon. Ale za najpewniejsze źródło takiej informacji uważał strażników.

- Będziesz musiał ich wyczuć podczas rozmowy. Jak się nadarzy okazja zapytaj. Albo ci powiedzą albo nie. Jak powiedzą no to będziesz wiedział, jak nie to nie. Będzie można jeszcze coś innego wymyślić. Ale jak widzisz czasu zostało mało to nie ma co zwklekać. - Starszy wzruszył w końcu ramionami. Skoro młodszy kultysta sam miał prowadzić tą rozmowę to trochę trudno mu było z wyprzedzeniem podpowiedzieć jakieś rozwiązanie. Ale czasu rzeczywiście zostało mało jeśli już w Marktag mieliby rzeczywiście podjąć tą próbę ucieczki.

- I chcesz ich potruć? No tak, można spróbować. Chociaż jak będziecie biesiadować we czterech, i tylko ty będziesz cały i zdrowy to może to się wydać dziwne. Zwłaszcza jak mówisz, że mogą mieć wobec ciebie jakieś podejrzenia. I jak za bardzo ich rozłoży to nie przyjdą do roboty. Wtedy pewnie po prostu dostaniesz jakieś zastępstwo z innej straży albo zmiany. Ja bym tak zrobił jakbym mi nagle paru ludzi zabrakło a miałbym tak liczną załogę. Wysłałbym zastępstwo. - lider w masce wznowił marsz gdy zaczął mówić o kolejnym temacie dotyczącym przygotowań do ucieczki. A, że załoga nawet licząc tylko strażników jest liczna to Egon wiedział aż za dobrze. Kazamatowa stołówka co posiłek zapełniała się ciżbą z których zdecydowana większość to byli strażnicy. Pod tym względem czwórka Rolfa stanowiła tylko jej drobną część. Z takiej masy znaleźć dwie czy trzy osoby na zastępstwo nie powinno być zbyt trudne.

- Może i tak - Egon kombinował. - Ale chyba nie zaszkodzi? Jak dopiero parę dni potem, to przecież nie domyślą się tak łatwo. W Neues Emskrank podłe żarcie jest przecież. A paru strażników wyjętych z akcji to zawsze jakaś zaleta, nawet niewielka. Mmm… Sam nie wiem. Może to zły pomysł i chyba nie ma sensu ich truć.

- Może udałoby się naprowadzić strażników i pokazać nam, gdzie takie przedmioty się składuje, jeśli by coś takiego się znalazło w kazamatach - rzekł Egon. - Łasica mogłaby przemycić jakiś przedmiot do kazamatów, a potem zrobić scenę, że coś niebezpiecznego znalazła. Może by wtedy to zamknęli w tym składzie z laską? Pytanie z mojej strony wprost odpada, nie chcę się złapać drugi raz i nie mam tak gadanego, jak Łasica, żeby się wykręcić.

- Jest także i druga sprawa, o której chciałbym rzec coś. Pracuję w kanałach nad poszerzeniem zejścia do kazamatów. Teraz, skoro wiemy, że jest taka droga, to kiedy skończę robotę, to do kazamatów będzie się mógł wślizgnąć Silny, Kornas i reszta ludzi do obstawy. Jeśli będzie tak, że będziemy musieli walczyć, to włączą się sami do walki. Przydałby mi się ktoś, na przykład Strupas, żeby mi pomógł poszerzyć to wejście, bo trochę roboty mi zostało. A czas leci.

- Zatrucie jest mało prawdopodobne. Wszyscy jecie w kazamatach to wszyscy byście się pochorowali. A wieczorem jak was będzie we czterech no i tylko ty wyjdziesz z tego cało… No nie wiem… No może by to łyknęli… - Starszy wahał się i miał wątpliwości czy wszystko poszłoby po myśli Egona. Zdawał się raczej oczekiwać, że coś się posypie w tym planie.

- Łasicy zaś wolałbym w to nie mieszać. Jest niezbędna do otwierania tych wszystkich zamkniętych drzwi. I musi być poza wszelkimi podejrzeniami jak przyjdzie się zabawić z wartownią aby móc ich pospać. - maska wolno pokręciła się na boki dając znać, że koleżanki wolałby w to nie mieszać.

- I nie bardzo widzę sens robić sobie pod górkę. Po prostu ich zapytaj o to. Tak z ciekawości czy co. - maska z otworami na oczy spojrzała w stronę masywniejszego z rozmówców.

- Z poszerzaniem odpływu daj sobie spokój. Strupas to dokończy. Jak on przejdzie to ty raczej też. - machnął dłonią na znak, że tutaj brodacz nie musi się kłopotać bo kolega może go wyręczyć. A i tak było tam tak ciasno, że na raz mogła tam wleźć i pracować tylko jedna osoba.

- Silny jest naszym najlepszym woźnicą. Dlatego będzie czekał przy wozie. Kornas nie wiadomo czy dojdzie do siebie do Marktag. Norma to samo. Na razie ich stan jest ciężki i od paru dni nie bardzo się poprawia. Ten stwór miał brudne pazury a i pewnie te taplanie się w kanałach też nie pomogło na czystość ran. Zaś waszym celem nie jest walka. Tylko uśpienie strażników i wydostanie z celi wyroczni. A potem myk do przygotowanej dziury. - mistrz pokręcił głową na znak, że nie bardzo widzi mu się wysyłanie kogoś jeszcze do kazamat. Zwłaszcza, że i tak mieli dość mocno rozczłonkowane siły po całym mieście. Od wnętrza kazamat po “Koguta” gdzie była meta.

- Dobra, spytam się ”tak po prostu” - rzekł Egon. - Może nawet dokręcę, że ta fucha z nożem to była dlatego, że właśnie taki ciekawy byłem i dlatego spaprałem.

Egon zakończył rozmyślania tymi słowami.

- Świetnie, w takim razie ustalone. Pora więc wziąć się za zrobienie tego naszego planu.

- Lepiej do tego noża nie wracaj. Bo się mogą zacząć zastanawiać po co tak drążysz ten temat. Tam powinno być coś co cię jako strażnika w ogóle nie powinno obchodzić. Więc jak się tak dopytujesz to pewnie masz jakiś powód. - odpowiedział Starszy tonem dobrej rady. Chociaż nie brzmiało jakby był gotów się przy tym upierać i mógł to zostawić wykonawcy owego detalu.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline