Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2021, 11:06   #164
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
- Dobre serce idzie na lamus – westchnął Rust widząc machlojki Darii. O ile rachował, że dziewczyna może chcieć coś wywinąć, o tyle czarowania w ogóle nie wziął pod uwagę. To była już wysoka liga… Aby nie za wysoka na te ich ganianki po norach i rupieciarniach?

Kiedy zobaczył Orsiniego w pierwszej chwili stężał, ale w następnym ruchu mięśnie napięły się, gotując do zbrojnej rozprawy. Takie manewry? Ile było na to szans, jaki rachunek prawdopodobieństwa, jaka logika? Iluzja, przekręt? Skoro sięgali już po czary, normalne metody oceny, co jest czym, szły w piach. Zaufać…?

- Lupus mierz dobrze… w pana Orsiniego – Rust rozłożył ręce w parodii żalu. – Tyle tu niewiadomych, przypadków, wypadków… Iluzji do tego…

- Myślałem, że przywykłeś już, że w tym zawodzie sprawy potrafią się wywracać do góry nogami – Orsini zmarszczył brwi, ale sam również rozłożył ręce, w geście poddania. – Chłodna głowa, Rust, chłodna głowa.

- Pamiętasz szefie, tę pierwszą większą robotę, którą miałem okazję dla ciebie wykonać? – De Groat zdziwił sentymentalnym zakrętem. – Wtedy też wszystko stawało na głowie – mieliśmy te szafiry madame Gryzeldy, zabrane z jej buduaru, zgarnąć z powrotem… Ojciec zastawił je u Rabbiego, a potem wszystko przeszło do ambasadora i trzeba było odkręcać, żeby uniknąć kryzysu, ach, czasy.

Adwokat sumiennie potakiwał w czasie przypomnienia, ale na koniec, po chwili na westchnienie, uśmiechnął się lekko.

- Dobrze, Rust, rozumiem. Dużo się zadziało, mówisz? – Uśmiechnął się pełniej. – To były szmaragdy, nie ojciec, a mąż i trafiły… No, to już pamiętasz gdzie trafiły, ale to rzeczywiście był kryzys.

De Groat kiwnął na Lupusa, aby zluzował z celowaniem i sam wyraźnie odetchnął.

- Strzeżonego, sam wiesz, szefie – mruknął. – Ale dobrych wieści nie mamy – Sotorius jest wolny.

- C-co? – Orsini pozwolił sobie na kolidujące z jego zwykłą płynnością mowy zająknięcie. – Jakim cudem?

- Myśleliśmy, że już po tobie, a Grubas zdradził, więc musieliśmy bujać się z kupcem sami. Nie było już nadziei, więc zdecydowa… Zdecydowałem, że zażądamy okupu, żeby móc opłacić ludzi, którzy ryzykowali w tej sprawie głową – Rust zmarszczył się. – To byliśmy im winni. No i Sotorius jest wolny, jego ludzie go opłacili i zgarnęli.

- Kiedy i gdzie? – odpowiedział konkret.

- Nie tak dawno, ale… – De Groat spojrzał na kompanów, którzy koczowali wcześniej w magazynku. – Panowie, przybliżcie szczegóły, opowiedzcie wszystko, co się zdarzyło.

Rzuty: 11, 19, 21, 43, 65.
 
Panicz jest offline