Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2021, 19:48   #161
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
- Spo-koj-nie – wysapał Rust ciężko, prywatnymi okolicznościami zmuszony do szukania kompromisów i unikania gwałtownych ruchów. – Nikt pokrzywdzon… Pokrzywdzony nie będzie.

- Ja… Co najwyżej – jęknął wymownie i zwinął swój udział w łupie, przesuwając drugi trzosik w stronę Darii.

- Na… N-nasza umowa była, tssz… Trzeba przyznać, dziełem spontanicznym. – Odchylił się na krześle i odetchnął ciężko. – I m-mm… Można bawić się w domysły, czy zawarta w dobrej wie-wierze. Mimo, m-mmimo ducha równouprawnienia, sz… Szłoby złowić tam n-nutę szantażu…

- I ty do mnie tak, Rust? – Daria zrobiła wielkie oczy. – Po tym, co przeszliśmy?

- Da-daruj nam teatru, dobrze? Dot-dotrzymam słowa – Rust złapał ją szybko za dłoń, którą drapała się po udzie, odsłaniając że lubi seksapil wzmocnić żelazem. – Połowa z mojej-ej, kurwa-ch… Połowa z mojej działki jest twoja, D-Daria. Panowie nie byli w umowie. Chcesz z nimi negocjować, pr-proszę bardzo. Po-porachuj dobrze.

Kobieta załamała ręce w geście poddania i uśmiechnęła się na poły kwaśno, na poły słodko. Ręce złożone na stole, z dala od noży, głosiły pokój najmocniej.

- A teraz do rze-rzeczy – Rust załadował się z powrotem na siedzisko i poprawił okład. – Byli u was i w skrytce z konkretną kwotą – taką, jaką zapisaliśmy. To musiało wyjść w jednym czasie – mogli zwyczajnie się zabezpieczyć, bo… Uff, bo zależy im na szefie – lepiej dmuchać na zimne, a co tam jemu taka kwota, zdechłemu się nie przyda.

- Bardzo prawdopodobne, ale za mocno zachęca do spokoju ducha – Klemens wzdrygnął się. – Mieliśmy naukę, że jak ma pójść nie tak – pójdzie.

- Dlatego dobrze, żeście wymienili łachy. Po trójkarlach dojdą nas w trymiga, a reszta też może być znaczona – jak nie rżnięciem na monetach, to zapachem, albo jeszcze inaczej… – Rust splunął na urok. – Mogli czarami zabezpieczyć, żeby potem wyśledzić.

- N-n-nosz kurwa – stęknął Tosse znad swojego stosika.

- Nie znam się na tym, ale słyszałem kiedyś. Jedyna droga – rozdzielamy się teraz, każdy w swoją stronę. Nawet jak kogoś dojdą – wszystkich nie zdołają, a nikt nikogo nie wyda. – Rust mówiąc mocował się chwilę z szufladką w ścianie i w końcu wyciągnął ze środka metalowe kasetki. – Pod ołowiem podobno chronione mocniej od tych czarowań – jeśli w to wierzyć.

- No to… Co teraz? – Daria spojrzała po towarzystwie, strapionym mimo triumfu.

- Trzeba się zbierać – Rust stłumił syk przy mocniejszym ruchu i przytroczył ostrze do pasa. – Mnie możesz wziąć pod rękę na spacer, ale zakładam, że reszta będzie w większym pośpiechu.

Rzuty: 22, 45, 29, 53, 12.
 
Panicz jest offline  
Stary 30-12-2021, 10:13   #162
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Taaaak. Pośpiech, intuicyjnie to czuli, był wskazany. Niby Nora była ich schronieniem od lat, niby była pewną metą, ale… robota była zrobiona, dutki podzielone. Wszystko cacy, nie było powodu do przedłużania rozstania. Zwłaszcza, że po słowach Klemensa, nie wszyscy byli do końca zadowoleni. Słowa Rusta o czarnoksięskich sztuczkach na chwilę przypomniały im mecyje w slumsach i „Oczko”. W sumie tylko on się na tym znał na tyle, by wydać osąd, czy możliwym było takie oznaczenie wręczonych im karli, by tropić ich nawet bez pomocy czworonogów. Ale „Oczka” nie było. Przepadł był w odmętach Reiku i wszelki ślad po nim zaginął. To też mogła być czarnoksięska sztuczka, choć rozsądek podpowiadał, że większy w tym udział miał ciężki płaszcz i wiry z których słynęły okolice mostu. A przecie i czworonóg mógł w końcu trafić na ich trop. Taaak, pośpiech był wskazany.

Po rozdaniu fantów wszyscy ruszyli do swoich skrzyń i skrytek, od których w Norze było niemal ciasno. Łupy, potrzebny ekwipunek, nowa odzież. Przebierali się w pośpiechu śledzeni kpiącym uśmiechem Darii von Nogaj. Zwłaszcza Klemens Pankrac Löwenstein czuł się mierzony, ważony i oceniany. Odwzajemnił spojrzenie, ale Daria nie spuściła wzroku. Zuchwała, piękna, niebezpieczna. Greger łowił spojrzenie Klemensa i Rusta na zmianę. Znali to spojrzenie i wiedzieli, że pod Darią otwiera się właśnie mogiła. Wystarczyło skinąć głową. Rust pokręcił, nie chciał jej zrobić krzywdy.

-Rust, spacer z tobą uwieszonym na moim silnym ramieniu? - Daria przeciągnęła się jak kotka ukazując więcej, niż powinna. Parsknęła śmiechem na widok oblizującego się Tosse. - Nie sądzę. Ja też jestem za równouprawnieniem. Ale nieco inaczej je rozumiem, niż panicz Klemens.

-Zbieramy się chłopaki! - zakomenderował Klemens, nie chcąc wdawać się w dyskusję z rudowłosą pięknością, która wyraźnie go prowokowała. Coś wisiało w powietrzu. Nie miał wiedzy, ale instynkt nigdy go nie zawodził.

Nie było „Oczka”, bo on pewnie wyczuł by drobną zmianę. Ale jakieś zachwianie obrazu, fluktuację zupełnie nie możliwą i niepojętą dla rozumu, choć przekazywaną przez widzące wszystko w blasku oliwnych lamp oczy, ujrzeli wszyscy. I każdy zareagował tak, jak zwykle w sytuacji, gdy dzieje się coś niepojętego. Ostrza syknęły dobyte w jednej chwili. DeGroat dostrzegł dłoń Darii zaciśniętą na medalionie i jej filuterny uśmiech. Warknął. - Mówiłaś, że nie wtrącasz się do cudzych spraw!

- Czasami sprawy wtrącają się do mnie, wybacz Rust, to nic osobistego. - Odsunęła się pod ścianę, ale nie dobyła sztyletu. Jej oczy były czujne.

Garłacz odsłonił swą żarłoczną lufę a Lupus zaklął szpetnie, po wozacku. Powietrze wypełnił zapach, jaki zwykle zostaje po burzy i naraz w Norze stanął sporych rozmiarów grubas o mordzie pociętej siatką zmarszczek i blizn. Ostrzyżony na jeża, w szarym, mdłym, niepozornym kubraku spod którego wystawała plecionka kolczugi. W dłoni dzierżył okutą pałę, ale nie unosił jej, jakby nie mógł się zdecydować, komu przypierdolić w pierwszej kolejności. Za nim pojawił się kolejny „szary człowiek”, choć ten nie wyglądał na takiego zakapiora jak jego poprzednik. I kolejny. Garłacz kiwał się z lewa na prawo nie mogąc obrać konkretnego celu. Chłopaki przezornie przesuwały się by zejść z lini ognia. Znali siłę lupusowej zabawki.

-Spokojnie! - powiedzieli równocześnie Jeż i Daria. Po czym Jeż dodał. - Ktoś chce się z wami rozliczyć za robotę.

Ktoś wyszedł jako ostatni. DeGroat i Klemens rozdziawili usta widząc wchodzącego Orsiniego, któremu towarzyszyło kolejnych dwóch „szaraków” spod których płaszczy wystawały głowice krótkich mieczy. Jeden z nich niósł pękaty, skórzany worek. Orsini skinął na niego a ten położył worek na stole rozzuwając pętające go rzemienie. Błysnęło złoto. Rust spojrzał na Orsiniego, jakby chciał się upewnić, czy aby na pewno to jego pryncypał. Śliwa pod okiem przybrała już sino zielonkawą barwę, ale wamsowi, który wcześniej wyglądał na stłamszony, nic nie można było zarzucić. Odświeżony Orsini, nawet z podbitym okiem, roztaczał wokół siebie aurę władzy i wiedzy.



-Witaj Rust, chłopcze! - powiedział mierząc DeGroata i jego kompanię uważnym, oceniającym wzrokiem. - Oto obiecana zapłata, bo wiem że masz Sotoriusa Bepke. Cieszę się, że się udało. I że udało się zwieść jego ludzi. Musieliśmy się sporo z Oswaldem natrudzić, by nikt wam w drogę nie wchodził, udało się. To najważniejsze, bo sprawa jest poważna. Bardzo poważna. Dla tego też poważni ludzie się nią zajęli. - wszyscy usłyszeli magiczne słowo Oswald. Oswald!! Owiany złą sławą nadzorca „cichych ludzi”, którzy dbali o sprawy najwyższej wagi w mieście. Co do chuja robili tu jego ludzie?! - Gdzie jest Bepke? Dawajcie go, bo sprawa pilna, tu macie zapłatę!

Greger stojący najbliżej stołu uniósł nieco worek z którego wysypały się złote karle. Niektóre nawet potrójne…


***

5k100

I Dosiego Roku!

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 30-12-2021, 15:02   #163
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Ten … tego … wyglądało na to że porwanie stawało się coraz bardziej opłacalne… Brakowało już tylko szefa straży miejskiej wypłacającego nagrodę w złocie za ocalenie Sotoriusa , przedstawiciela Gildii Kupieckiej sypiącej złotem za to samo oraz społecznej zbiórki pieniężnej zatroskanych obywateli oraz składki pracowników na rzecz wyswobodzenia kupca… Kto wie , może jeśli jeszcze trochę poczekają to i srać zaczną wszyscy w kolorze złota… Co jest k… jakaś inflacja która w ciągu dnia sprawiła że złoto stało się bezwartościowe , czy im coś k… umknęło ?

Rip miał znacznie prostsze przemyślenia , w zasadzie myślenie zostawiał głównie Rustowi – to on ich w to bagienko wpakował , niech się teraz trudzi z wyciąganiem. Miał tylko nadzieje że nie zorganizuje teraz ponownego porwania … to już by przypominało jakąś przesadzoną sztukę teatralną… Choć po trzech okupowych sakwach niewiele już było w stanie zdziwić Ripa. Naprawdę niewiele. Był gotów do walki, był gotów do ucieczki, był już gotowy na wszystko , nawet na kolejne porwanie… wystarczył sygnał…


K100 36, 45, 79, 60, 16

 
Eliasz jest offline  
Stary 31-12-2021, 11:06   #164
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
- Dobre serce idzie na lamus – westchnął Rust widząc machlojki Darii. O ile rachował, że dziewczyna może chcieć coś wywinąć, o tyle czarowania w ogóle nie wziął pod uwagę. To była już wysoka liga… Aby nie za wysoka na te ich ganianki po norach i rupieciarniach?

Kiedy zobaczył Orsiniego w pierwszej chwili stężał, ale w następnym ruchu mięśnie napięły się, gotując do zbrojnej rozprawy. Takie manewry? Ile było na to szans, jaki rachunek prawdopodobieństwa, jaka logika? Iluzja, przekręt? Skoro sięgali już po czary, normalne metody oceny, co jest czym, szły w piach. Zaufać…?

- Lupus mierz dobrze… w pana Orsiniego – Rust rozłożył ręce w parodii żalu. – Tyle tu niewiadomych, przypadków, wypadków… Iluzji do tego…

- Myślałem, że przywykłeś już, że w tym zawodzie sprawy potrafią się wywracać do góry nogami – Orsini zmarszczył brwi, ale sam również rozłożył ręce, w geście poddania. – Chłodna głowa, Rust, chłodna głowa.

- Pamiętasz szefie, tę pierwszą większą robotę, którą miałem okazję dla ciebie wykonać? – De Groat zdziwił sentymentalnym zakrętem. – Wtedy też wszystko stawało na głowie – mieliśmy te szafiry madame Gryzeldy, zabrane z jej buduaru, zgarnąć z powrotem… Ojciec zastawił je u Rabbiego, a potem wszystko przeszło do ambasadora i trzeba było odkręcać, żeby uniknąć kryzysu, ach, czasy.

Adwokat sumiennie potakiwał w czasie przypomnienia, ale na koniec, po chwili na westchnienie, uśmiechnął się lekko.

- Dobrze, Rust, rozumiem. Dużo się zadziało, mówisz? – Uśmiechnął się pełniej. – To były szmaragdy, nie ojciec, a mąż i trafiły… No, to już pamiętasz gdzie trafiły, ale to rzeczywiście był kryzys.

De Groat kiwnął na Lupusa, aby zluzował z celowaniem i sam wyraźnie odetchnął.

- Strzeżonego, sam wiesz, szefie – mruknął. – Ale dobrych wieści nie mamy – Sotorius jest wolny.

- C-co? – Orsini pozwolił sobie na kolidujące z jego zwykłą płynnością mowy zająknięcie. – Jakim cudem?

- Myśleliśmy, że już po tobie, a Grubas zdradził, więc musieliśmy bujać się z kupcem sami. Nie było już nadziei, więc zdecydowa… Zdecydowałem, że zażądamy okupu, żeby móc opłacić ludzi, którzy ryzykowali w tej sprawie głową – Rust zmarszczył się. – To byliśmy im winni. No i Sotorius jest wolny, jego ludzie go opłacili i zgarnęli.

- Kiedy i gdzie? – odpowiedział konkret.

- Nie tak dawno, ale… – De Groat spojrzał na kompanów, którzy koczowali wcześniej w magazynku. – Panowie, przybliżcie szczegóły, opowiedzcie wszystko, co się zdarzyło.

Rzuty: 11, 19, 21, 43, 65.
 
Panicz jest offline  
Stary 31-12-2021, 18:37   #165
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Rip nerwowo przełknął ślinę i dla uspokojenia klepnął psa po głowie , jemu zresztą tez przydał się ów gest uspokojenia gdyż i psu udzieliło się całe to napięcie a od magii wszystkie włosy zjeżyły się na karku.

Wolał nie zostawiać sprawozdania w rękach Tosse , jeśli mieli choć trochę zachować dobre wrażenie … po tym jak wypuścili porwanego, to nie mogło być ono okraszane dłubaniem w nosie harkaniem, wycieraniem glutów o brodę i drapaniem się po tyłku z jednoczesnym strzelaniem z palców Randal raczy wiedzieć czym w rozmówców.

- Przyszli w sile po kupca. Wiedzieli że go mamy , wiedzieli co za niego chcemy. Nie tak miała wyglądać wymiana, ale cóż nas nie było w komplecie. Z dwojga złego trzeba się było dogadać, inaczej zapewne gryźlibyśmy już piach, a jak my byśmy gryźli to i Sotorius też…

Rip zastanawiał się czy potrzebnie tyle mówi… Klemens pewnie by czarował, zwodził, mówił półsłówkami i zostawiał dużo więcej pola do manewru. Rip chyba był już zmęczony całym tym dniem i naprawdę chciał go już zakończyć…

- Potem wyszli, Sotorius myśląc że jest już w bezpiecznej odległości, niesłyszany, zjebał Hunta swojego wybawcę, pracownika , wrzeszczał że tej nocy miał już być gdzie indziej… Hunt mówił że porwanie było zaplanowane przez pewne kręgi chcące unicestwić … wielką sprawę w zarodku – chyba tak powiedział. I coś o Mistrzu głosicielu … że … ach tak że wielka sprawa nie może czekać i przygotowania trzeba czynić bezzwłocznie. Godzina wolności ma wybuchnąć czy jakoś tak… Potem odjechali przypuszczalnie do pałacu tak przynajmniej zarekomendował, ale mógł już się skapnąć że jest podsłuchiwany więc nie wiem czy to nie była zmyła. Na tamta chwilę to już nas nie obchodziło.

Rip wzruszył ramionami spoglądając na Klemensa – zapomniałem o czymś? – zapytał. Klemens pierwszy usłyszał całą relacje więc jeśli coś umknęło Ripowi to z pewnością żak i tak dobrze to spamiętał.


K100 77, 22, 27, 85, 31

 
Eliasz jest offline  
Stary 02-01-2022, 21:59   #166
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Lupus wiele nie gadał, ale waga jego słów była obecna w pomieszczeniu. Czarne wyloty luf garłacza mówiły za niego.

k100: 80, 56, 12, 17, 46

 
Mike jest offline  
Stary 04-01-2022, 00:17   #167
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Do tej pory to oni dwoili się i troili w całej tej aferze, by tylko biznesowych manewrów nie przypłacić własną skórą, przeskakując hop-siup coraz kolejne to przeszkody stawiane im przez los, a teraz... Teraz to dwoił się i troił okup. Magia pełną gębą, fortuna szczerzyła zęby i trzeci już worek z dwoma tysiącami zalśnił przed ich oczami. Tyle dobrego, że człowiekowi aż nie chciało się wierzyć i ponure, pesymistyczne myśli zaczynały się kłębić w głowie, kiedy to wszystko pierdolnie i dobra passa się odwróci. Może to i zaraz...

Klemens milczał. Nie wyrywał sie do gadania z Orsinim, gdy ten wywoływał swego podopiecznego w postaci Rusta do odpowiedzi. Szlachcico-żak w milczeniu wsłuchiwał się w rozmowę, jednocześnie uważnie wbijając zmrużone w podejrzeniu oczy w Darię von Nogaj. Ruda panna widać obrała sobie za cel sprowokowanie go do działania, ale na Löwensteina to nie podziałało. Podziałały za to gusła, jakimi przywołała towarzystwo. Nic więc dziwnego, że Klemens wbijał w nią teraz spojrzenie, ściskając rękojeść noża dla kurażu.

- Nie, chyba nie - odparł Ripperowi. - Sotorius był, ale się zmył. Siedzi pewnie w swoim pałacyku i knuje vendettę. Messere wybaczy, ale chujowo wywiązaliście się z tego działania, by nikt nam w drogę nie wchodził. Na Grubasie się zaczęło, a na niej skończyło.

Klemens kiwnął głową w stronę Darii.

- Działaliśmy, jak tylko mogliśmy. Farsi in quattro, jak to w waszych stronach się mówi, messere, ale ot, skończyło się tak, jak się skończyło. Zwłaszcza że widzieliśmy, jak odprowadzała was bezpieka. Bywa.

Klemens rozłożył ręce. Metaforycznie, bo dalej ściskał uchwyt noża, gotów skoczyć i uderzyć w każdej chwili. W duchu równouprawnienia, na celowniku miał - jakżeby inaczej - rudą wiedźmę. Więcej guseł było im tak potrzebne, jak dziura w głowie.



_______________________________

65, 31, 49, 14, 70
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 04-01-2022 o 00:20.
Aro jest offline  
Stary 04-01-2022, 01:49   #168
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Tuż przed tym, jak Tosse miał błysnąć elokwencją i zagaić Pannę Darię o kontakt do jakiegoś geniusza sztuki balwierskiej, a następnie do krawca, szewca i hodowcy pudli - rozpoczeły się kolejne dziwy, które skłoniły Baslera do ukrycia swojej kościstej dupy w dobrze przygotowanej beczce sypialnej.
Fakt, że woniała capem i starymi ludźmi bywalcy Trapów nie przeszkadzał bynajmniej. Beczka zapewniała natomiast całkowitą ochronę przed wścibskimi oczami i nosami.
I tak spędzał czas Tosse, skitrany w szmatach i resztkach żywności. Pan Orsini, robiący w trakcie rozmowy to dwa kroki w przód, to w tył, znajdował się co chwila w zasięgu jego ramion.
 
Avitto jest offline  
Stary 17-01-2022, 09:48   #169
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
Greger słuchał słów kolegów z mieszanymi uczuciami. Nie kojarzył tak szybko faktów jak Klemens, Ripp czy Rust. Nie ze względu na zmysł kojarzenia go do tej roboty wziął DeGroat. Greger miał inną cnotę, która póki co nie musiał być przez chłopaków wykorzystywana. Potrafił wskrzesić w sobie furię, której trudno było się komukolwiek przeciwstawić. I miał jaką taką renomę w światku. Nie brała się z niczego i nie zawsze pomagała mu w załatwianiu spraw codziennych. Ot wystarczyło wyjść rano po bułki, stanąć nos w nos z kimś, kogo wcześniej w robocie się spotkało po przeciwnej stronie noża i już kłopot gotowy. Jednak wszystko to miało i swoje dobre strony. Znało się tego i owego. W szczególności tych, na których trzeba było mieć oko. I czasami poznawało się ich w najmniej spodziewanych momentach.

Takich jak ten.

-Hugo Pilch, no proszę, proszę, że też jeszcze ziemia cię nosi kurwi synu! - warknął Greger i zostawił worek swojemu losowi świadom tego, że to złoto raczej nie zasili jego kiesy. Od razu ruszył w stronę Jeża z groźną miną. Napiął się cały. Pod grubym płaszczem jego muskuły napęczniały gotowe do skoku. Któryś z szarych syknął ostrzegawczo, ale Greger nie zważał na to. Szedł do Jeża wprost, na zwarcie.

-Greger, jebańcu. Nie zarżnęli cię jeszcze? - Jeż też ruszył w jego stronę odcinając mu drogę do Orsiniego. Greger przyspieszył. Jeż też. I naraz zwarli się.

W braterskim uścisku. Klepiąc się po plecach i radośnie szczerząc zęby.

-Kopę lat dupku! Helga zdrowa? A bobas? Jak mu to było? Mathias?- Greger puścił Jeża i odsunął się od niego na długość ramienia spoglądając w twarz przyjaciela.

-Mathus, gnoju. Po ojcu a nie po tym skurwysynie teściu! I dwójkę już mam! - Jeż z dumą wypiął pierś, ale nadal w sylwetce wiódł prym brzuch. - A twoja Greta? Jak dorobiłeś się już potomstwa, czy dalej prosisz kamratów o pomoc. Jakby co pomogę, po starej znajomości! - zarechotał, ale widząc skurcz na twarzy Gregera spoważaniał.

-Odeszła. Suchoty. Dwa lata już minęły jak ją pochowałem - Greger też spoważniał, ale machnął ręką i znów się uśmiechnął. - W co tym razem żeśmy wdepnęli?

-W gówno. Jak zwykle. Sprawa wagi państwowej! Może i gorsza od tamtej, wiesz...

-Wiem. O starych dziejach pewnie przyjdzie nam pogadać później. -
Greger rozejrzał się po Norze widząc z zadowoleniem, że napięcie nieco zelżało. Ręce już nie szukały rękojeści broni. Tylko Lupus wciąż czujnie mierzył wzrokiem wszystkich. Wzrokiem i garłaczem. Greger skinął na niego i powiedział - Weź to kurwa opuść, bo ci się palec omsknie. Jesteśmy w gronie przyjaciół.

No z tą przyjaźnią, to trochę przeholował, ale jednak wszystko wskazywało na to, że nie będzie rozróby. Chociaż skwaszona mina Orsiniego, kiedy usłyszał ich wyjaśnienia, wyraźnie wskazywała na to, że ich pryncypał nie był zadowolony z wykonanej usługi. Chcąc go nieco ugłaskać Greger jowialnie rozłożył ręce i głośno podsumował słowa chłopaków.

-No kupiec zaszył się w swym pałacu, ale jak szef chce, to my go znów porwiemy. Mamy wprawę. A rozliczymy się, jak go dostarczymy. Znowu.
 
Bielonek jest offline  
Stary 23-01-2022, 14:55   #170
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Orsini miał nerwy ze stali. Takiego znał go Rust. Pewnie dla tego nie eksplodował, choć jego twarz nabiegła krwią i widać było jak wiele wysiłku kosztuje go wysłuchanie do końca wyjaśnień co do losów porwanego kupca. Delikatnie mówiąc można było powiedzieć, że nie tryskał radością. Choć familiarne powitanie Gregera z Jeżem, który okazał się być Hugo Pilchem, nieco rozluźniło resztę świty Orsiniego. Srogie spojrzenia, przeszywające na wskroś, sługusów Oswalda zmieniły się na ledwie ostrożne i czujne. Zawsze to coś. Rust widział, jak Orsini opanowuje się, jak nerwowo łapie oddech. Widział również Tosse, który skryty w beczce zdawał się niewidoczny dla czujnych ludzi tajnej służby książęcej. Widział również i to, że Tosse wystawiwszy spośród kłębu szmat jedynie swe czarne oczy wodzi nimi w rytm kroków ich pryncypała. Wiedział, że Tosse jest szybki. Z tego też względu próbował złowić jego spojrzenie niby mimochodem i powstrzymać go przed zrobieniem głupstwa. Ripp dopowiadał szczegóły a wszystko co było do powiedzenia podsumował Greger. Orsini na dźwięk propozycji wyraźnie się skrzywił.

-Wy nie rozumiecie coście uczynili wypuszczając Sotoriusa. Do diabła Rust!!! - sapnął gniewnie i przysiadł w końcu na krześle. Przetarł dłonią twarz, jakby chciał zmyć zmęczenie, albo odegnać złe myśli. Lub opanować się w chwili, kiedy nerwy zbyt napięte, zdają się zrywać ze smyczy. Rust znał go na tyle, by wiedzieć że umysł adwokata mimo wszystko próbuje w tej chwili przeanalizować wszystko i znaleźć rozwiązanie. Hugo z Gregerem odeszli na bok wymieniając się jakimiś opowieściami z przeszłości ściszonymi głosami. Orsini spojrzał na Rusta.

-Zawiodłeś synu, a to grzech śmiertelny w naszym fachu. Zwłaszcza w tak ważnej sprawie. Mówiłem Ci ile ona dla mnie, dla nas wszystkich znaczy. Miało być po cichu, szybko i sprawnie. Dla tego wybrałem ciebie a nie Puchacza Felek, czy Roślina - DeGroat zmrużył oczy wiedząc, że szef wspomina najprzedniejszych ludzi w branży. Dużo wyżej stojących w hierarchii półświatka miejskiego niźli on. I cieszących się zasłużoną sławą. - Mój błąd. Teraz jesteśmy w dupie. Sotorius Bapke zaszył się pewnie w jakiejś norze. A tylko on mógł nas doprowadzić do Głosiciela. Nasz jasna kurwa!!

Jego krzyk sprawił, że wszyscy w Norze drgnęli. Tylko Tosse skryty w swej beczce zdawał się nieczuły na wszystkie czynniki zewnętrzne. Jak ślimak w skorupie. Bezpieczny. O ile nie znajdzie się nad czyjś bucior.

-Powtórzcie mi jeszcze raz, kto go uwolnił, co mówił i co mówili później? Co udało się wam podsłuchać? - powiedział już dużo spokojniejszym tonem przywołując ich bliżej. Nawet Jeż z Gregerem podeszli. Stając kręgiem wokół siedzącego prawnika. Klemens stojący dotychczas na uboczu, teraz gdy zbliżał się do ich pryncypała, dostrzegł że szarzy ludzie w służbie owianego złą sławą Oswalda zdają się nie kwestionować poleceń ich pryncypała. Jakby darzyli go szacunkiem. To wiele mówiło o przyczynie jego sukcesów i szerokości powiązań. Stając kręgiem przy nim jeszcze raz opowiedzieli wszystko co im udało się przypomnieć. A pytał o każdy szczegół i każdy szczegół analizował dopytując. Pytania, pytania, pytania. I płynące odpowiedzi. Aż zaschło im w gardłach. W końcu wyczerpali temat w stopniu, który wcześniej wydawał im się niemożliwym. Orsini analizował każde słowo. I gdy skończyli na chwile zastygł w milczeniu. Rust znał takie chwile. Gdy umysł jego szefa zdawał się pracować na innych, nieosiągalnych dla innych ludzi poziomach.

-Stało się, choć nie wiecie nawet jak bardzo źle się stało. Powiem wam w skrócie o co toczy się gra, byście wiedzieli jak wysoko postawiona jest stawka. Słyszeliście o wydarzeniach w Wusterburgu? - skinęli głowami, bo coś tam się w karczmach mówiło o jakimś chłopskim buncie krwawo stłumionym przez okoliczne rycerstwo, ot zdarzenie o jakich od czasu do czasu opowiada się w tych oberżach, gdzie czasem zjawiają się przyjezdni, chłopi bądź handlujący z nimi kupcy. Każdego roku ktoś się tam buntował a ktoś inny krwawo kończył rebelię, ale kogo mogło to obchodzić w Nuln? - Pewnie słyszeliście o chłopskim buncie krwawo stłumionym przez okolicznych panów? To były plotki. Celowo rozsyłane przez Oswalda na rozkaz Rady Książęcej. Wusterburg upadł. Pobuntowani mieszczanie pobili wojska rycerskie. Dwa razy. Tyle, że to nie zwykły bunt jakich setki. To bunt, który rozlewa się po wsiach, osadach, miastach i miasteczkach. Rewolucja! Zrzućcie jarzmo panów! Sami sięgnijcie po to co wam się słusznie należy! Precz z książętami, baronami, lordami, kupcami, fabrykantami i sam Sigmar wie z czym jeszcze. Rozpełźli się jak robactwo i w ciągu dwóch zaledwie miesięcy wciągnęli w to niemal całe południe księstwa! A teraz do Nuln zawitał ich półbóg, wieszcz i prowodyr wszystkiego. Głosiciel! Cisi ludzie już od miesiąca donosili o zbierających się po kryjomu robotnikach i innych biedakach. Teraz, gdy przybył Głosiciel nie może być wątpliwości, oni chcą opanować serce księstwa, nasze kochane Nuln. Wiedziałem, że Babkę zwąchał się z nim. Dochodziły mnie słuchy o jego konszachtach. W zamian za wsparcie rewolucji swą kiesą miał im otworzyć swoje składy i pomóc zdobyć arsenał. A potem wszystko ucichło. Tylko wokół kancelarii zaczęli się kręcić różni tacy. Poprosiłem mego przyjaciela Oswalda o wiarygodną przykrywkę. Przez to widzieliście to przedstawienie z aresztowaniem. A ja liczyłem na ciebie Rust. Liczyłem na was wszystkich, bo wiedziałem, że wybierzesz najlepszych. Kazałem wszystkim ludziom was szukać. Grubas czekał w umówionym miejscu, ale coś poszło nie tak. Gdyby nie Daria, nie znalazł bym cie. I było by za późno! Musicie wiedzieć, że Bapke trzyma rękę na dostawie węgla. Bez niego kuźnie książęce będą palić w piecach strzechami! I ma powiązania z cechem zbrojmistrzów. Jak ta banda gołodupców dostanie broń do ręki i zdobędzie miejski arsenał ulice spłyną krwią! Musimy ich powstrzymać a widzę tylko jedną szansę. Sotorius Bapke!

„Pierdolone szafiry madame Gryzeldy!” - pomyślał Rust i rozejrzał się po swoich kompanach. Klemens zdawał się nadążać. Ripp również, bo wzruszył ramionami jakby godził się ze swym losem. Greger już wcześniej się zdeklarował a Tosse? Tosse siedział w beczce. Jak zawsze z dala od uwagi wszelakiej. Ale znał jego pazerność. Na niej można było polegać. Z drugiej strony „Władza w rękach najbiedniejszych!” mogła być tym co do niego przemawia. Czy wiedział o tym? Może to on zdradził miejsce ukrycia Sotoriusa? Czy ich kompan, tak sprawnie poruszający się wśród chamstwa, nie prowadził aby własnej gdy?

-Dobra szefie, zrobimy to jeszcze raz. - jego usta wypowiedziały te słowa, bo i coś powiedzieć musiał. A nie sądził by Orsini chciał usłyszeć coś innego. Jeden z jego cichych towarzyszy już pozbierał rozrzucone przez Gregera złoto i wepchnął go do worka, który sobie zarzucił na plecy. Nagroda musiała więc jeszcze trochę poczekać.

-Wiem, że zrobicie Rust! Dałeś plamę wierząc pozorom a ty przecież nie zostawiasz nie wykonanych zleceń za sobą. Wszyscy poszukamy gdzie zaszył się Bapke. Bo czasu mamy coraz mniej. Ja z Hugo i jego ludźmi wrócimy do Oswalda, tym razem już normalnie, bo to cacko co ma je Daria działa w jedną stronę niestety. Wokół pałacu Bapke i tak nie możemy się pojawić, bo jak zwęszy cokolwiek, to zniknie i doprowadzi nas do Głosiciela. Wy zajmiecie się jego pałacem. Chcę go mieć. I to szybko! Daria pójdzie z wami. Jak go schwytacie Daria będzie wiedziała jak przyzwać pomoc. My obejmiemy obserwacją wszystkie jego składy, kramy, sklepy i warsztaty. Jeśli ta ich wielka sprawa ma się zacząć niebawem to musimy ich wyprzedzić! Znajdź go Rust. Proszę cię, znajdź. A jeszcze lepiej tego ich Głosiciela! Ja ruszam do Oswalda przekazać mu złe nowiny. Zrób to Rust w imię naszej wieloletniej współpracy! Nagroda nie ominie ani ciebie, ani was wszystkich. I to nie ta, którą mierzy się trójkoronami!

Stefano Orsini wstał i złapał gwałtownie Rusta za ramiona z zaskakującą jak na jego wiek krzepą. Trzymając go w ramionach spojrzał mu głęboko w oczy. - Nie zawiedź mnie chłopcze. Nie tym razem. Obaj bardzo tego nie chcemy…

Puścił Rusta i skinąwszy na Jeża, poprzedzony przez swoich ludzi ruszył do wyjścia z Nory. Przez myśl każdego z nich przemknęło, że kryjówka jest spalona i trzeba szukać nowej. I gdy za szarymi ludźmi Oswalda zamknęły się drzwi zapadła cisza, bowiem każdy z nich bił się z myślami. Cisza, którą przerwał melodyjny głos Darii. - Czyli co? Wspólnicy?


***

5k100
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172