Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2021, 11:27   #31
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Piątek, 16 lipca 1920, Arkham, plac budowy

- Szkoda pana czasu. - odezwała się wycierając łzy z oczu - Do tych drani nic nie dociera. Mówiłam im kto to zrobił - nadzy ludzie powrócili tak jak o nich dawno temu opowiadała stara Glassberg.

- Nadzy ludzie? - spytałem lekko zdziwiony, lecz bardziej z uprzejmości niż z chęci usłyszenia odpowiedzi.

- Tak. Początkowo w to nie wierzyłam, ale niedawno mąż również ich widział. Opowiadał mi, że widział dwóch na ulicy w nocy jak przemykali się między domami pokryci jakimiś maściami, z dziwacznymi nakryciami głowy i w dziwnym, włochatym obuwiu. To samo wiele lat temu opowiadała stara Glassberg, ale nikt jej nie wierzył... my też nie.

- Mówi Pani o dzisiejszej nocy? - starałem się ukryć zadziwienie, chociaż cała sytuacja wydawała mi się przynajmniej nieprawdopodobna.

- Nie, on... on został aresztowany wieczorem. - powiedziała z widocznym wstydem i rezygnacją - Widział ich parę tygodni temu. Nikt mu nie wierzy teraz, tak jak nie wierzyli Glassberg. Ale tak jak widział tych ludzi tak i... może pieniądze właściciela tej budowli sprawiłyby, że policja w końcu zacznie działać jak należy. Pan go zna? Właściciela?

- Nie, niestety nie znam. Przepraszam, muszę już iść - myślałem, że może mężczyzna widział coś dzisiaj w nocy, a to jakaś historia z przeszłości.

Szybko zakończyłem rozmowę z kobietą, ponieważ to co opowiadała wydawało się przynajmniej dziwne. Nie chciałem mieć z tego powodu kłopotów, tym bardziej, że szedłem porozmawiać z funkcjonariuszem władzy.

Niestety rozmowa z policjantem nie okazała się owocna. Nie chciał mi powiedzieć za wiele, ale to wystarczyło, abym mógł powiązać niektóre fakty. Skierowałem się ulicą w drogę powrotną. Muszę zajść do lokalnej gazety, może u nich dostanę więcej informacji, które mnie interesuje.

- Witam ponownie. Pani także w te stronę? - zaglądałem Włoszkę, która szła w te sama stronę co ja, zwalniając kroku.

- Tak. - spojrzała za siebie w stronę funkcjonariuszy Policji i lekko westchnęła.

- Jak można spytać. To co widział pani mąż? Kiedy i gdzie to dokładnie się wydarzyło? - spytałem, tym razem bardziej szczerze niż poprzednio.

- Można. To już nie zaszkodzi mężowi. Dość dokładnie opisał mi jak pewnej nocy wyglądał przez okno i zobaczył jak dwójka nagich mężczyzn przebiegła przez pustą wówczas ulicę i zniknęli za bramą cmentarza. Byli czymś pobrudzeni jakby smarem, na nogach mieli dziwne, włochate obuwie, a na głowach coś jakby wilcze maski. Początkowo przeraziłam się, ale później dowiedziałam się, że można takie maski kupić chociażby w Bostonie. - kobieta uśmiechnęła się - Więc to nie były wilkołaki. - dodała żartobliwie, choć jej ogólny nastrój pozostawał smutny. - Może jacyś dziwaczni artyści albo narkomani? W każdym razie stara Glassberg widziała ich większą ilość, może jacyś naśladowcy tamtych?

- Nie jestem stąd. Jedynie tutaj pracuje - wskazałem ręką na budowę - oraz niedaleko mieszka mój przyjaciel - tym razem wskazałem w stronę jego domostwa. - Kim jest pani Glassberg, o której pani wspomina kolejny raz? Mieszka na tym osiedlu? Może mógłbym z nią porozmawiać - słowa kobiety, które z początku wydawały mi się niedorzeczne, zaczęły nabierać znaczenia.

- Pani Glassberg już nie żyje. Była miejscową staruszką, nie wiem czym zajmowała się wcześniej. Umarła jakiś czas temu, w sumie mniej więcej wtedy zniknął jej przyjaciel, pan Flanaghan. Przyjaciel to może na wyrost. Pani Glassberg opowiedziała swoje rewelacje miejscowej gazecie i policji, ale jak nie znaleziono żadnych śladów to stała się obiektem drwin miejscowej opinii publicznej. Ludzie odsunęli się od niej i publicznie rozmawiał z nią tylko pan Flanaghan.

- Rozumiem. Dziękuję za rozmowę. Udaje się właśnie do miejscowej gazety, popytam także na miejscu. Może tam powiedzą mi coś więcej. Nasza policja niestety nie jest rozmowna, zresztą sama pani powinna wiedzieć o czym mówię. Powodzenia i do widzenia.

Informacje, które udało mi się wyciągnąć od policjanta oraz to co powiedziała mi kobieta w głowie po części do siebie pasowało. Dalej wydaje mi się to niedorzeczne, nadzy ludzie w maskach, z jakimś smarem i włochatymi butami. Rozsądek podpowiada mi, że to jakaś wymyślona historia, jednak naukowe doświadczenie podpowiada, że dopóki coś nie jest zbadane nie można tego wykluczyć, a mimo wszystko klocki układanki do siebie pasują. I to o dziwo nie tylko historia kobiety z przestępstwem na budowie, ale po części także z kradzieżą u Flanaghana.

Zaraz będę mijał dom Ryana, ale nie widzę sensu, aby mówić mu o tym wszystkim teraz. To jedynie domysły. Jak uzupełnię informacje w lokalnej gazecie to dzisiaj, najpóźniej jutro zajdę do niego i powiem czego się dowiedziałem. Zawsze też będzie można podejść do tej Włoszki i dopytać się o kilka szczegółów, chociaż najważniejszym pewnie będzie raport, który będę musiał przetłumaczyć panu Yoshida.

Piątek, 16 lipca 1920, Arkham, budynek gazety

Przed budynkiem gazety znalazłem się po niedługim czasie. Na miejscu zastałem chudego faceta w średnim wieku z fajką w zębach. Kiedy do niego podszedłem odpalił drugiego papierosa od kiepa poprzedniego.

James (Perswazja 40), rzut: 1, krytyczny sukces

- Dzień dobry. Przepraszam, poszukuje pewnych informacji. Może mi ktoś pomóc?

- Dobry - facet spojrzał na mnie gwałtownie przekrwionymi oczami. - O, pan jest tym tłumaczem, James Davis, prawda? O co chodzi?

- Tak to ja - byłem zdziwiony, że mnie zna, bo widziałem go pierwszy raz na oczy. - Szukam informacji na temat włamań z przeszłości przy pewnej ulicy w Arkham. Jest mi pan w stanie pomóc?

- Oczywiście, ale to będzie kosztowało informacje na temat włamania przy japońskiej rezydencji. Proszę za mną - nie gasząc papierosa wstał.

Nie byłem pewien, czy mogę udzielić takich informacji, ale bezwarunkowo ruszyłem za mężczyzna. Teraz to chyba za późno, aby się wycofać.

Po chwili znaleźliśmy się w archiwum, w którym aż duszno było od kurzu, a smród ciągnącego się dymu papierosowego nie pomagał.

- Czego szukamy? - spytał szybko mężczyzna.

- Podobno w okolicy, o której przed chwilą wspomniałem, kiedyś doszło do dziwnych sytuacji z nagimi ludźmi na ulicach w nocy.

- Już szukam, a pan niech mi opowie co wie o zamieszaniu na budowie.

Kiedy on szukał, ja powiedziałem mu, że dzisiejszej nocy doszło do włamania i kradzieży. Między innymi skradziono duży kamień, ważny dla japońskiej kultury, udałem że nie znam szczegółów tego zjawiska, oraz kilka drzewek bonsai, w tym jednego bardzo drogiego, sprowadzanego z Japonii. Nie wiadomo w jaki sposób przetransportowano kamień. Następnie zacząłem mówić, że są podejrzenia, że nadzy ludzie mogą mieć z tym jakieś powiązanie i w tym momencie rozmówca stwierdził, że znalazł to czego szukamy.

Artykuł dotyczący dziwnych nagich ludzi jakich policja poszukiwała w okolicy na skutek doniesienia anonimowej informatorki. W sensacyjnym stylu pisano o dziwacznych artystach, którzy jedyne co osiągnęli to zdenerwowali staruszkę. W artykule nie pada nazwisko Glassberg, ale miejscowi pewnie wiedzieli o kogo chodzi.

Dodatkowo odnaleźliśmy informacje, które nie zostały opublikowane. Glassberg cierpiała na bezsenność w związku z czym była świadkiem policyjnej akcji obok cmentarza, strzelaniny i pożaru. "Wówczas diabelski pomiot przestał nawiedzać naszą okolicę, ale wrócił niebawem. Już bardziej dyskretnie, ale jednak widziałam na własne oczy jak czwórka z nich wyszła przez bramę cmentarza. Mieli psie pyski, a poniżej kolan gęstą sierść. Byli całkiem nadzy. To przez to nie mogę spać. Nie rozumiem, czemu policja nic z tym nie robi." Na dole widnieje czyjś komentarz czerwoną kredką "Nie nadaje się do druku." Czerwoną kredką podkreślono również fragment o "policyjnej akcji obok cmentarza, strzelaninie i pożarze".

- Co oznacza ten podkreślony fragment? - zapytałem bardzo zaciekawiony?

- Przykro mi, na ten temat nie mogę rozmawiać.

-Rozumiem, dziękuję za okazaną pomoc. Oczywiście informacje ode mnie są anonimowe, ma się rozumieć? - lepiej, aby policja nie dowiedziała się, że to ode mnie wyszły te informacje. Na szczęście było jeszcze kilku świadków rozmowy na komisariacie, a o zdarzeniu wiedzą także budowlańcy.

- Oczywiście, anonimowość w naszym fachu to podstawa - odpowiedział mężczyzna odpalając kolejną fajkę.

- Niestety, ale w znalezionych informacjach nie było nic o kradzieży, dochodziło do nich w przeszłości w tej okolicy? Damy radę coś znaleźć?

- W tej okolicy włamania niemal nie występują, może raz na dekadę - odpowiedział nie szukając innych informacji. - Ostatniego włamania dokonano rok temu, sam zajmowałem się tym. Pewien Włoch z Nowego Jorku miał nadzieję na łatwą gotówkę, a został aresztowany na gorącym uczynku. Dostał pięć lat, więc nadal siedzi.

- A co próbował ukraść?

- Próbował sforsować sejf, interesowała go gotówka i biżuteria - zakończył zdanie zaciągając się mocno papierosem, a następnie wypuścił dużą chmurę dymu.

Niestety informacje o tym włamywaczy nijak nie łączą się z kradzieżą u Ryana, ani na budowie.

- Wracając do sprawy budowy, skradziono coś jeszcze?

Przez chwilę się zawahałem, ale ostatecznie stwierdziłem, ze gdyby nie jego pomoc, pewnie do wieczora siedziałbym w tych archiwach.

- Na budowie już nic, ale... - na chwilę przerwałem. - Ale tej samej nocy skradziono kilka tomów w posiadłości Flanaghana.

- Coś konkretnego? - zapytał zaciekawiony.

- Niestety nie pamiętam tytułów, ale wydaje się, że nie były wartościowe. Nic poza nimi nie zniknęło. Zastanawiam się czy sprawy nie są powiązane - fakt smrodu trupa, który znaleźliśmy w bibliotece uznałem, że lepiej pominąć

Mężczyzna wszystko skrupulatnie notował w swoim notesie.

Dalsza rozmowa nie wyniosła nic istotnego, pożegnałem się i wyszedłem z budynku. Dużo wrażeń jak na jedną noc i dzień, ale dowiedziałem się więcej niż bym chciał. Opowieść kobiety pokrywa się z tym co dowiedziałem się w gazecie, może tych ludzi można powiązać jakoś z kradzieżą? Dodatkowy fakt, że na tej ulicy nie dochodzi do kradzieży, a teraz podczas jednej nocy doszło do dwóch przestępstw nie wydaje mi się przypadkowe. Może jak połączy się wszystkie klocki to będzie miało jakoś sens? Zobaczymy. Muszę powiedzieć o tym Ryanowi i to dzisiaj. Robi się późno, a do niego dotrę zanim się ściemni.

James idzie do Ryana, przekaże mu wszystkie informacje ze szczegółami jakich się dzisiaj dowiedział.

 
Elenorsar jest offline