31-12-2021, 11:27 | #31 |
Reputacja: 1 | Piątek, 16 lipca 1920, Arkham, plac budowy |
01-01-2022, 20:38 | #32 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
04-01-2022, 20:48 | #33 |
Reputacja: 1 | James Davis: Informacje wydawały się pasować do siebie niczym kawałki podartej ilustracji. Pozornie małoistotna data pożaru i strzelaniny połączyła się z wiadomościami posiadanymi przez Flanaghana. Przeglądając księgę przyniesioną przez Goodmana szybko stwierdziłeś, że nie rozumiesz języka w jakim została spisana to znaczy łaciny. Nie poddałeś się jednak i po prostu kartkowałeś ją oglądając na szybko ilustracje i odręczne przypisy. Nagle rzucił ci się w oczy japoński symbol 空 ogólnie oznaczający niebo, ale miał i inne znaczenie. Pustka. Obok była czarnobiała ilustracja przedstawiająca kobietę z pustymi oczami, choć po przyjrzeniu się widać w nich gwiezdne konstelacje. Jakkolwiek ilustracja pozornie nie dowodzi większych umiejętności jej twórcy to jednak te oczy wskazują na niesamowity wprost kunszt. Są tam adnotacje również w innych językach - europejskich (tzn poznajesz grecki), azjatyckich, po arabsku i nawet w takich, których nigdy w życiu nie widziałeś. Wszystkie są dookoła ilustracji i prawdopodobnie oznaczają to samo. Ryan Flanaghan: Data istotnie była zauważona przez Jamesa. Strzelanina i pożar miały miejsce w trzecim tygodniu lipca 1910 r. Ryan (Inteligencja 70), rzut: 14 Przeglądając dawniej dokumenty związane z domem widziałeś pokwitowanie oddania do użytku kanalizacji datowane na październik 1910 r. Dodatkowo mgliście przypominasz sobie jak o "niesamowitej szybkości działania zarządu Wolfsburg" słyszałeś od swoich rodziców. Podobno plan budowy kanalizacji był w powijakach i nagle pojawiły się pieniądze i robotnicy i zbudowali dość nowoczesną kanalizację na całej ulicy i we wszystkich domach bez rozróżnienia, czy mieszkali tam biedni czy bogaci ludzie. Ze swoich wspomnień wiesz ponadto, że gabinet wuja powstał w tym samym czasie co założenie kanalizacji - równie błyskawicznie, choć nie wiesz kto za to zapłacił. Może wuj, a może z tych samych pieniędzy co kanalizacja. Wszyscy: Podzieliliście się powyższymi informacjami. Zgodnie z instrukcją otrzymaną przez Goodmana w Nowym Orleanie osoba mająca odebrać od niego książkę czai się w zaroślach na sąsiedniej nieruchomości w godzinach między północą, a pierwszą w nocy. Wczorajszej nocy Goodman spóźnił się z uwagi na opóźnienie pociągu. Goodman jest przekonany, że odbiorca już wie o jego pobycie w Arkham i z tego powodu chce jak najszybciej oddać księgę o umówionej godzinie i w umówionym miejscu. Na razie jednak dopiero zapada wieczór, a letnie słońce choć już schowało się za widnokręgiem to jeszcze oświetla okolicę i będzie tak przez około półgodziny (zmierzch żeglarski). Wiadomość ogólna: Ostatni moment przed nastaniem nocy na dodatkowe przyjrzenie się okolicy i porozmawianiu z przypadkowymi przechodniami. Ewentualnie na przygotowanie planu działania. Goodman niedługo obudzi się i zejdzie na parter, o północy pójdzie na sąsiednią nieruchomość oddać księgę - przynajmniej jeżeli nie pokrzyżujecie mu jakoś planów z wam tylko znanych powodów. |
05-01-2022, 08:07 | #34 |
Reputacja: 1 | Piątek wieczór, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanagana |
09-01-2022, 14:58 | #35 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
10-01-2022, 13:24 | #36 |
Reputacja: 1 | Piątek, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanagana |
11-01-2022, 14:08 | #37 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! |
14-01-2022, 21:20 | #38 |
Reputacja: 1 | Wszyscy: Flanaghan Gadanina, rzut: 27 (sukces, poziom Trudny) Słowa popłynęły z ust Flanaghana jak gdyby był jakimś bardem z twórstwa przedstawicieli romantyzmu. Mówił niemalże nieprzerwanie rzeczywiście nie dając dojść do głosu Goodmanowi. Ten był dość bezradny, ale i nie odczuł niechęci związanej z brakiem możliwości wysłowienia się. Po prostu został zalany potokiem słów, które w większości i tak do niego przemawiały. To tak jakby był porwany przez powódź, ale zamiast grozy i ohydy odczuwał jedynie błogostan związany z idealnie przygotowaną kąpielą. Oczywiście nie zgadzał się z tezą jakoby bał się jakiegoś zagrożenia ze strony odbiorcy księgi. Zaprzeczył głową i rękoma, ale Flanaghan natychmiast przyznał jego odwagę i przeprowadził szturm słowny z innej strony. Niby Goodman miał udawać chorobę, ale rzeczywiście rozbolała go głowa. Wszystko ma swój kres. Tak i było z gadaniną Flanaghana. Goodman, choć skołowany, postawił wówczas swoje warunki, które nie ulegały już negocjacji. Po pierwsze kategorycznie nie zgadzał się na dalsze odraczanie terminu przekazania księgi. Cokolwiek miało wydarzyć się to on następnej nocy pójdzie na umówione miejsce i będzie tam przychodził zgodnie z instrukcją aż przekaże księgę. Nawet nie chodziło tutaj o odwagę, ale o strach przed reperkusjami jakie mogły go spotkać ze strony nadawcy. O nadawcy szczegółów nie chciał mówić, ale z jego sugestii i półsłówek można było domyśleć się, że chodzi o jakieś murzyńskie środowisko z Nowego Orleanu. Po drugie od tego momentu aż do przekazania księgi odbiorcy (lub zwrotowi nadawcy pod warunkami określonymi w umowie) nie będzie odstępował księgi z zasięgu swojego wzroku, a najlepiej jakby w ogóle znajdowała się w jego rękach. Zgodził się z wami iść do biblioteki uniwersyteckiej albo gdziekolwiek gdzie chcielibyście iść w Arkham i okolicach, ale księgi nie odstąpi już. Ryzyko związane z kolejnym odroczeniem terminu doprowadziło go do zaczątków paranoi. Kolejne minuty i godziny spędziliście na ogólnej rozmowie. James i Ryan dowiedzieli się, że Goodman wykonał już kilka kursów kurierskich z Nowego Orleanu do Nowego Jorku, Bostonu, Arkham i Kanady. Przesyłki stanowiły różne księgi i dziwne przedmioty. Odbiór następował w różnych miejscach, ale zazwyczaj dość standardowych jak antykwariaty, czy biura prawników. Pierwszy raz ma to być pustostan, ale jeden antykwariusz którego spotkał był ewidentnie szalony. Okrutnie gruby i jeszcze okrutniej śliniący się proponował Goodmanowi przejrzenie jego "nadzwyczajnego" towaru w piwnicy. Był też stary antykwariusz z Afryki, któremu przekazał jakąś dziwną, afrykańską maskę. Na komentarz, że w Afryce pewnie jest więcej afrykańskich masek ten odpowiedział: - Tysiące masek jednego pana. - Goodman zapamiętał te słowa, bo do tamtej pory miły starszy pan zrobił tak złowieszczą minę jakby za chwilę miał go zarąbać. - Ale już niedługo kończę z tym. Mam dość pieniędzy, żeby wypromować się na Broadwayu. Może pewnego dnia usłyszycie moją muzykę na nagraniach. - stwierdził Goodman. Wziął do ręki księgi i przejrzał jej kartki po czym bez większego zainteresowania schował do pokrowca i torby. W ten sposób wyczekaliście północy. Nic szczególnego wówczas nie wydarzyło się. Wyłączyliście światło w biblioteczce i przez okno przypatrywaliście się, czy kogoś widać na sąsiedniej nieruchomości. Niestety krzaki był skąpane w ciemności. Prawdopodobnie zobaczylibyście jakieś źródło światła, ale nic takiego nie zobaczyliście (w sensie nic takiego tam nie było). - Jeśli tam jest to pewnie stoi w ciemnościach. - stwierdził szeptem Goodman. Nadal w rękach miał torbę z księgą. Mówił poważnie, że nie odstąpi jej na krok. Mijały kolejne minuty i powoli zbliżała się 1 w nocy. Nic. Nadal nic. Wszyscy odczuliście senność. Częściowo z nudy obserwowania krzaków i ciemności. Macie jakieś plany na noc? Czy po prostu idziecie do swoich pokoi spać? |
16-01-2022, 12:05 | #39 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
19-01-2022, 18:58 | #40 |
Reputacja: 1 | Noc z piąteku na sobotę, 16/17 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanagana |