- Głupcy! - warknął M'olibden widząc jak jego towarzysze wstają. - Tylko dodaliście mu sił. Planuje obalić swego ojca.
Na twarzy M'o zagościł wredny usmiech.
- Blue strike, widzę, że znasz się na jego rodzaju. Jak szybko możesz zanieść jego ojcu wiadomości o planowanej zdradzie syna?
Nagle zamarł jakby wsłuchując się w coś co tylko on słyszał.
-
Wuju?! To nie najlepszy moment... nie róbcie nic głupiego zaraz wracam... - powiedział do reszty i odszedł kawałek. -
Możesz mówić wuju.
Ci co mają słuch mogą usłyszeć:
- M'o! Nareszcie. Myślałem, że rozpylili cie na atomy.
- Na szczęście nie, jak nasza sprawa?
- Niestety, nasze siły są zdziesiątkowane. Tych co przetrwali rozpuściłem do domów, czekają na sygnał.
- Dobrze uczynniłeś, wuju. Niestety nie wiem jak powrócić. Ale na wszelki wypadek zacząłem gromadzić tutejsze dobra by wykorzystać je do powrotu.
- To dobrze, bratanku. Ja pracuję z naszymi wiernymi naukowcami by cię sprowadzić. Na razie udało nam się tylko nawiązać łączność. Możemy też przesłać ci drobne pakiety danych, twoja zbroja będzie w stanie je odtworzyć w formie materialnej.
- Dobrze się składa wuju, potrzebuję pomocy. Mamy coś w bazach danych o Aes Sidhe? Posługują są snami, są nie fizyczni.
- Hmm, sprawdzamy... spotkaliśmy się z takimi bytami....
- Jak można się im dobrać do tyłka? Bez wystawiania się na ich wpływ.
- Czekaj przesyłamy ci schematy...
- Mam, hmmm, potrzebuje jakiejś bazy by to przerobić... - rozejrzał się wokoło - to się nada, dzięki wuju.
M'o doskoczył do pobliskiej latarni przekształciwszy dłoń w metalowe macki wsunął je w obudowę latarni. Odpalił schematy przesłane przez wuja i pozwolił by nanoboty przebudowały latarnię.
Kilkanaście sekund później odwrócił się w stronę Oberona. I odpalił.