Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2022, 23:50   #490
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Rozmowa Joachima ze Starszym

- A jesteś mój synu. Dobrze. Powiedz jak się odnajdujesz po latach w swoim dawnym mieście? Jak sprawy stoją? - mistrz zagaił ojcowskim tonem jakby pytał nowego ucznia w klasie jak sobie radzi z aklimatyzacją w nowych warunkach. Swoim zwyczajem spacerował z rękami założonymi z tyłu podczas tej rozmow.

- Dziękuje, całkiem dobrze Mistrzu, szukam domu by w nim zamieszkać na stałe i mam już nawet jeden dobrze rokujący. Poza tym, miałem dość burzliwy w wydarzenia tydzień. Ze spraw zboru sprawdziliśmy z Sebastianem ten budynek dawnej karczmy. Uważam, że całkiem dobrze nada się na naszą siedzibę, tylko trzeba tam zrobić porządną piwnicę. Sąsiedzi są spokojni, nie powinni nam za bardzo przeszkadzać. Tylko karczmy bym nie otwierał, za dużo ludzi będzie się plątać. Bardziej jakiś magazyn…. - stwierdził, obserwując reakcję Starszego.

- Cieszy mnie twoje zaangażowanie w tą sprawę. W końcu chodzi o nasze nowe miejsce spotkań. I miejsce gdzie będzie przebywać wyrocznia. Dobrze, że nie odkryłeś tam nic niewskazanego. Wcześniej już tam Silny i Vasilij oglądali no ale jak można użyć czegoś więcej niż zwykłych zmysłów to dlaczegóż by nie spróbować? - zamaskowany mężczyzna pokiwał głową i wydawał się być zadowolony z takiego przebiegu sprawy o jaką poprzednio prosił aby młodzieniec się nią zajął.

- Natomiast karczmy nie zamierzamy otwierać. Na razie po prostu załatwiamy wszystkie potrzebne koszta i papiery. Więc będzie fikcyjny właściciel który po prostu chce kupić karczmę. A póki zima trwa to powinno wystarczyć. Zapewne wymyślimy tam jakąś kwaterę spółki albo pensjonat. To już jednak trochę dalsza perspektywa. - mistrz podzielił się ze swoim najnowszym uczniem planami na temat nowej kryjówki. Widocznie były tworzone w pośpiechu i na razie bardziej zajmowała go aktualna sytuacja a to co miało się dziać w perspektywie następnych tygodni i miesięcy na razie pozostawało tylko mgliście zarysowane.

- I masz oko na własne lokum? Dobrze, bardzo dobrze. Zawsze to może się przydać. Bo jakby te złote progi van Hansenów nie były złote i piękne to jednak trudno tam czuć się jak u siebie. - druga wiadomość też zdawała się go cieszyć, taka zaradność młodego magistra który potrafił zadbać o siebie.

- Niemniej jeśli mogę coś zasugerować to o ile to możliwe lepiej się rozstać z tymi van Hansenami w przyjaźni. To potężni i wpływowi ludzie, lepiej mieć ich za przyjaciół albo chociaż nie wrogów. Swoją drogą jak ci się u nich mieszka i układa? Co o nich sądzisz? - mistrz doszedł do ściany burty i zatrzymał się aby zrobić przerwę i dać Joachimowi czas na odpowiedzi.

- Hansenowie to godny uwagi ród, mają duże wpływy w mieście i nie tylko - odparł Joachim z pewną rezerwą.
- Na pewno nie planuje robić sobie z nich wrogów. Lady van Hansen jest zafascynowana moimi sztukami astrologicznymi i jeśli rozwiąże tę sprawę z syreną na pewno tego nie zapomni - zrobił pauzę, zamyślając się.

- A ta laska o której mówiłeś Mistrzu… na rysunku widziałem symbol Pana Przemian. Ona należy do Wyroczni, tak? - spytał się z błyskiem w oku.

- Tak, to jej kostur. I dobrze by było ją odzyskać. Ale jak słyszałeś nie jest to takie proste. - mistrz pokiwał głową ale na razie nie mieli pojęcia gdzie jest ów kostur. Poza tym, że zapewne gdzieś w miejskim zamku przerobionym na lochy.

- I dobrze, z tymi van Hansenami. Tylko głupiec robiłby sobie lekką ręką wroga z kogoś tak znaczącego. - wiadomość o tym szlacheckim rodzie o jakim rozmawiali chyba uspokoiła lidera zboru.

- Właśnie jak może słyszałeś zajmuje się sprawą syreny przynoszącej zgubę marynarzom. Robię to na prośbę Lady van Hansen. Jeśli rozwiążę ten problem, na pewno van Hansenowie nabiorą do mnie wiele szacunku i zaufania. No i myślę, że nie tylko oni - czarodziej wyprostował się dumnie. - Następnie zamyślił się, spoglądając na swoją zwieńczoną diamentem laskę.

- Zastanawiam się, czy nie mógłbym pomóc z tym kosturem wyroczni. Mógłbym udać się do lochów i powiedzieć, że jako miejscowy przedstawiciel Kolegiów mam zamiar zbadać ten przedmiot, który może mieć związki z Chaosem… - zasugerował.

- A jak cię zapytają skąd wiesz o jakimś magicznym kosturze jakiejś przeklętej wiedźmy to co im powiesz? - zapytał Starszy po tym jak skinął głową na te wyjaśnienie młodego astrologa. Wznowił swój marsz i wznowił rozmowę.

- Nie chciałbym cię zniechęcać. Ale artefakty mające opinię przeklętych jakie odebrano czarnoksiężnikom to raczej nie jest coś co może sobie przyjść i oglądać z ulicy przypadkowa osoba. Nawet bycie magistrem nie wiem czy tu coś by zmieniało. Zresztą planujemy wydobyć ten kostur razem z wyrocznią. Mam nadzieję, że to się uda. Wyroczni bardzo na tym zależy. Jednak na razie w środku mamy tylko Łasicę i Egona. - przyznał lider zboru dając wyraz swojemu sceptycyzmowi co do dostępu władz do przeklętych artefaktów komuś z zewnątrz. Brzmiało to podobnie jak dostęp do magicznych przedmiotów w Kolegium w Altdorfie. Też przypadkowa osoba raczej nie miałaby dostępu do takich rzeczy. A dla władz Joachim był właśnie taką przypadkową, w ogóle nie związaną z tymi władzami osobą.

- Poza tym jak widzisz, ucieczka z więzienia odbędzie się w ciągu kilku najbliższych dni. Lepiej aby nikogo z nas nie wiązano z tymi lochami. Będą szukać i przepytywać każdego kto im przyjdzie do głowy. Astrolog co się interesował kosturem zbiegłej wiedźmy na kilka dni przed jej ucieczką pasuje mi do dokładnego przepytania. Czujesz się na siłach odpowiadać na kłopotliwe i dociekliwe pytania zawodowych śledczych? - mężczyzna w masce popatrzył pytająco na swojego najnowszego ucznia. Pytał tak jakby wolał nie ryzykować wpadką kogoś ze zboru a o ile teraz póki działali z zaskoczenia i ze zwykłymi kuchcikami czy klawiszami mogli liczyć na jakieś przewagi to później gdy sprawa się sypnie i zabiorą się za nią zawodowcy to już tak prosto nie będzie.

Joachim zmarszczył brwi i przełknął ślinę, w miarę jak wysłuchiwał kolejnych logicznych argumentów Starszego. No, teraz wiedział czemu tamten był przywódcą Zboru. Zawstydził się, że sam aż tak nie przemyślał tej sprawy. Czyżby tylko dlatego że został magistrem w młodym wieku popadał w arogancję? A przecież na ścieżce którą wybrał, musiał być niezwykle ostrożny….

- Słusznie mówisz Mistrzu, powinniśmy zachować ostrożność, tym bardziej że w mieście przebywają łowcy czarownic. W takim razie trzymajmy się istniejącego planu. Na razie chyba nie zostałem w nim wymieniony. Myślę, że mogę wesprzeć Aarona. - odparł ostrożnie.

- W jaki sposób? - pomimo maski można było odnieść wrażenie, że lider zboru jest życzliwie zainteresowany taką propozycją.

- Jak rozumiem, ma stać na czujce przy “Kogucie”. Pewnie dwie osoby lepiej się sprawdzą niż jedna, można obserwować z większej ilości stron, a i moje zdolności mogą nas ostrzec. - Joachim przez chwilę zastanawiał się czy taka propozycja nie urąga jego godności, ale z drugiej strony było to to jedno z mniej narażających go na wpadkę zadań w planie który wcześniej przedstawił Starszy.

- Aha, takie coś. - mężczyzna skryty za beztwarzową maską zamyślił się na chwilę gdy usłyszał taką propozycję. Po czym skinął tą maską i odezwał się ponownie.

- Tak, myślę, że to bardzo dobry pomysł. To już dogadajcie się z Aaronem gdzie kto z was będzie stał. On pokaże ci też sygnały jakich używamy. - mistrz zgodził się na taką propozycję i nawet się chyba ucieszył z takiej inicjatywy przejawianej przez najnowszego członka kultu.

- Dziękuje, Mistrzu, czy masz do mnie jeszcze jakieś pytania albo sugestie? - skinął głową czarodziej.

- Właściwie to tak. - gdy mistrz zastanowił się chwilę to niespodziewanie wznowił i temat i swój spacer w poprzek kadłuba. - Widzisz mam pewne podejrzenie, że coś może być na rzeczy z tą syreną. To nie jest przypadek, że ona się tu tak niespodziewanie pojawiła. No i wygląda na to, że to naprawdę jakaś syrena a nie tylko morskie wypadki rybaków z domieszką fantastycznych plotek. Coś może być na rzeczy. Te syreny pojawiają się w snach i opowieściach wielu całkiem różnych mieszkańców. Nie sądzę aby to był przypadek. To coś znaczy. Wola bogów tylko nie umiemy jej właściwie zinterpretować. Miej więc baczenie na te wszelkie plotki i syrenie ślady na mieście. Kto wie co z tego może jeszcze wyniknąć. - Starszy jakby chciał uczulić swojego ucznia, że z tą syreną to może być jakieś drugie dno. A może nie. Ale zbieg okoliczności wydał mu się interesujący pod tym względem.

- Tak Mistrzu, do syreny zaprowadziły mnie gwiezdne znaki i będę dalej badał tę sprawę. Na pewno coś tam jest, bo słyszeliśmy śpiew który prowadził do zguby. Czy myślisz, że ktoś w mieście jest z tą istotą powiązany? - astromanta zaciekawił się słowami Starszego.

- Mam na razie pomysł, żeby wywabić syrenę za pomocą ludzkiego śpiewaka, według podań to może zadziałać.

- Działaj. - odparł mężczyzna skryty za maską nie ingerując w metodę zaproponowaną przez najnowszego członka kultu. - Po prostu miej przede wszystkim umysł otwarty na te syrenie sprawy. To może zataczać nie wiadomo jak wielki krąg. A może tylko tak się wydaje i to przypadkowa zbieżność. Jak widzisz na razie większość sił i uwagi poświęcamy kazamatom. - mistrz rzucił ostatnią poradą co do tego syreniego tematu i chyba był gotów zakończyć tą rozmowę jeśli młodzieniec nie miał innych rzeczy do omówienia.



*****************************************

Rozmowa Joachima z Pirorą

- Dobrze cię znów widzieć, jak się miewasz? - Czarodziej uśmiechnął się do szlachcianki.

- Ach Joachimie, ja wyśmienicie. Dobrze, używam życia. - blondynka odpowiedziała koledze z kultu. - Słyszę, że twoje polowania idą świetnie.

- Och miło słyszeć - skinął głową czarodziej.

- A i dziękuje. Jak może słyszałaś, okazało się, że syrena istnieje naprawdę, ale ukrywa się na trudno dostępnych odmętach. Istnieje według mnie szansa by ją wywabić za pomocą śpiewu, pomyślałem że jako dusza miejscowego świata artystów znasz jakąś utalentowaną śpiewaczkę albo śpiewaka.?

- Mhmm a znam, Naji bardka jest taka choć nie wiem czy się zgodzi popytam i dam ci znać. - Pirora chętnie podała swojemu koledze pomocną dłoń.

- Chętnie ją poznam, może zaaranżujesz spotkanie? Jeśli bardka, to może być zainteresowana taką przygodą. I dziękuje, jeśli mogę się jakoś odwdzięczyć, to daj mi znać.

- Spróbuj was spotkać w Aubentag mam nadzieje, że nie będzie to za późno dla ciebie. - Pirora uznała że troszkę czasu jej zajmie zanim Nije się znajdzie i ona ją przekona by ta się zgodziła.

- Rozumiem, wątpię, żeby syrena zniknęła w ciągu paru dni - skinął głową Joachim, chociaż sprawę chciał załatwić jak najszybciej.

- Jak czas pozwoli, mogę też wziąć udział w jednym z twoich towarzyskich spotkań, na pewno można tam spotkać interesujących ludzi…



************************************************** ******


Joachim wyszedł ze spotkania Zboru zamyślony, co zresztą zdarzało mu się często. Plan uwolnienia Wyroczni był już bliski realizacji i nawet może mieć w nim, niewielki, ale jednak jakiś udział. No i była też oczywiście sprawa syreny, którą musiał rozwiązać dla dobra swojej reputacji, szczególnie teraz kiedy nie tylko Hansenowie, ale i Starszy się nią zainteresował. Miał zamiar przy najbliższej obserwacji gwiazd postawić wróżbę, czy w tę kwestię jest zamieszany ktoś z miasta. No i musiał poczekać na to spotkanie z bardką, które obiecała mu zaaranżować Pirora.

Oprócz tego planował porozmawiać z Aaaronem na temat wsparcia go przy wspólnej misji uwalniania więźniów z lochów. Zaciekawił go też temat tej mutantki o kozich nogach, o której usłyszał na Zborze. Skąd ona wzięła się tutaj? No i z bardziej przyziemnych spraw, miał zamiar przejść się do Ratusza i spytać o opcję kupna albo wynajęcia tego domu, który znalazł mu Sven. Był trochę na uboczu, ale to przecież w sam raz dla czarodzieja.


 
Lord Melkor jest offline