Przejście do samych drzwi okazało się nie sprawić im żadnych problemów, co było dość zaskakujące, jeśli w środku byli zieloni. Z drugiej strony nie były to najbardziej inteligentne stworzenia na świecie i być może uważały, że nikt nawet nie będzie próbował dostać się do środka.
- Miałeś szczęście, że przy wejściu nie było żadnych pułapek - powiedziała do Draugdina. - Następnym razem jednak pozwól mi się najpierw rozejrzeć, zamiast przeć do przodu pewny swego.
Wnętrze przywitało ich obszerną salą i przewieszonym przez przepaść mostem linowym. No i kolejnymi orkami, które broniły dostępu do dalszej części kompleksu. Nie było sensu pakować się na chybotliwy mostek nie poradziwszy sobie wcześniej z wrogami.
- Spróbuję ich uśpić - rzuciła do towarzyszy i wypowiedziała słowa prostego zaklęcia.
Niestety, nie zadziałało tak, jakby sobie życzyła, gdyż zdołała uśpić tylko jednego orka. W sumie lepsze to, niż nic. Chwilę później chwyciła za swój łuk, mając zamiar wesprzeć kompanów w ataku dystansowym. Miała nadzieję, że szybko się ich pozbędą, zanim narobią niepotrzebnego hałasu, który mógł zwabić tu innych zielonych.