Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2022, 21:03   #20
Bugzy Malone
 
Bugzy Malone's Avatar
 
Reputacja: 0 Bugzy Malone ma wyłączoną reputację
Poszliście z orkami na wymianę ciosów, gdyż żadna ze stron nie chciała ryzykować przejścia przez chybotliwy, linowy mostek. W tym starciu to wy mieliście zdecydowaną przewagę, raz po raz trafiając zielonych strzałami i bełtami, a Nerayi nawet udało się jednego uśpić. Orki próbowały się odgryzać, ale ich celność pozostawiała sporo do życzenia, dlatego cała potyczka zakończyła się bardzo szybko. Bilans? Wszyscy przeciwnicy wybici, zero ran z waszej strony.

Upewniając się, że most linowy wytrzyma wasz ciężar, ruszyliście gęsiego na drugą stronę. Choć liny trzeszczały, a deski w kilku miejscach zdawały się pękać, to udało wam się przejść bezpiecznie na półkę skalną po przeciwnej stronie. Minęliście truchła orków i podeszliście do masywnych, dwuskrzydłowych wrót. Draugdin i Blake naparli na nie i już po chwili przejście stało otworem. Komora, do której weszliście przechodząc krótkim korytarzem, stanowiła naturalną jaskinię z pieczołowicie wygładzonymi ścianami i podłogą. Kamienie połyskiwały wilgocią, a w mrok prowadziły przynajmniej trzy wyjścia. W ciemnościach najdalszego przejścia po prawej stronie żarzyły się czerwone węgle, a bliższego otworu po tej stronie strzegły drewniane kraty. Pomieszczenie pełne było futrzanych okryć orków, ich łupów, stanowiących w głównej mierze resztki jedzenia i śmieci.

Krótko po tym, jak pojawiliście się w jaskini, od strony zakratowanego drewnianymi pniakami pomieszczenia usłyszeliście jakiś hałas i szybko unieśliście broń, przygotowani do kolejnego ataku. Tym razem jednak to nie był wróg, a dwójka brudnych, wymęczonych ludzi, którzy dopadli do kraty, przez wąskie otwory wyciągając w waszą stronę ręce.
- Nie jesteście orkami! Nie jesteście! - Młoda kobieta zaśmiała się z ulgą, wycierając łzy. - Pomóżcie nam, prosimy! Oni nas zabiją, gdy tylko wrócą! Nasze rodziny nie zapłaciły okupu, nasz los jest przesądzony!
- Nie chcemy tutaj umierać, dzięki niech będą Helmowi, że nadszedł ratunek! Czy przysłał was sołtys naszej wioski? - zapytał chuderlawy mężczyzna, otwierając szeroko oczy, jakby wciąż nie mógł uwierzyć, że widzi kogoś innego, niż orka.

Podchodząc bliżej kraty, którą tworzył rząd uciętych pni młodych drzewek dostrzegliście żelazną, nieco skorodowaną kłódkę, wiszącą na drzwiach. Nie wyglądała na zbyt solidną.


 
Bugzy Malone jest offline