Kolejna walka i kolejne zwycięstwo, tym razem bez żadnych rannych po ich stronie. Dobrze też, że żaden z orków nie wpadł na pomysł, by zawiadomić posiłki, które pewnie gdzieś tutaj, w tych jaskiniach się ukrywały.
- Wzajemnie - odparła Landerowi, uśmiechając się do niego.
Mostek nie wyglądał na pierwszej jakości i najlepsze lata na pewno miał za sobą, ale na szczęście udało im się bez większych problemów przejść na drugą stronę. Draugdin z Blake'em przepchnęli masywne wrota i nieopodal trafili do sporej pieczary, w której znajdowała się dwójka więźniów i różne rzeczy pozostawione przez orków. Nie zamierzała pozostawić ludzi na pastwę zielonych, dlatego szybko wyciągnęła z plecaka swoje narzędzia i podeszła do kłódki.
- Jak was zwą? Skąd dokładnie jesteście i ile czasu już tu siedzicie? - zapytała, wsuwając dwa wytrychy do dziurki od klucza.
Dolnym przekręciła nieco zgodnie z ruchem wskazówek zegara i zablokowała go, po czym górnym zaczęła sprawdzać bolce w zamku. Nie minęło wiele czasu, gdy kłódka się poddała.
- Kaszka z mleczkiem - powiedziała, chowając wytrychy do pudełeczka a to z powrotem do plecaka. - Jesteście wolni. Wiecie, jak wyjść z tych jaskiń, żeby dotrzeć do domu?
Po chwili spojrzała na kompanów, którzy rozdzielili się, sprawdzając dwa odnóża. Postanowiła ruszyć najpierw za kapłanem, a potem ewentualnie oboje dołączą do Draugdina.
Otwieranie zamku: 18 vs
DC12 = sukces!