Mostek kombajnu, 15.08.2181, 21:40
George O’Brien poruszył drążkiem kontrolera i znajdujący się kilkaset kilometrów dalej lądownik wykonał manewru częściowego obrotu wokół własnej osi, wprawiony w ruch dyszami silniczków korekcyjnych. Obiektywy stacjonarnych kamer zamontowanych w przedniej części pojazdu zaczęły filmować kadłub zaopatrzeniowca pod nowym kątem.
- Spróbuję zlokalizować potencjalne punkty wejścia - powiedział pilot nie oglądając się w stronę towarzyszy, ale czując za plecami ich obecność - Ale najpierw sprawdzę drugi segment kapsuł ratunkowych. Chwila, kontroler znowu się tnie.
Któraś ze stojących w tyle osób wciągnęła bezwiednie powietrze widząc jak poszarpane poszycie kadłuba rośnie w zastraszającym tempie w obiektywach kamer. George syknął przez zaciśnięte zęby, powiedział coś bezgłośnie.
- Jest kontrola! - rzucił pilot odzyskując połączenie z pojazdem - Segment ratunkowy w polu kamer. Wszystkie kapsuły na swoich pozycjach.
- Cholerny szczęściarz z tego informatyka - mruknął pod nosem Solberg - Naprawdę uciekł jako jedyny z pokładu.
- Zwiększam ciąg, odchodzę w bok - mówił dalej George - Zwiększam perspektywę rejestracji… patrzcie na czaszę komunikatora kierunkowego. Jest zniszczona, podziurawiona odłamkami.
- To dlatego nikt nie nawiązał z nami kontaktu radiowego? - Theodor przysunął się bliżej fotela pilota, oparł biodrem o podłokietnik O’Briena - Mają zniszczony system komunikacji?
- Niekoniecznie - odparła kapitan Williamson - Taka jednostka jest wyposażona w kilka niezależnych systemów komunikacyjnych, nie jest zależna od wyłącznie jednej anteny. Ale uszkodzenie tej czaszy może oznaczać, że nie działają również inne komponenty.
- Efektem ubocznym przebicia kadłuba mógł być wybuch pożaru - dodał zamyślony Knight - Punktowe uszkodzenia obwodów komunikacyjnych, przepięcia.
- Albo wszyscy już nie żyją - burknął mało pocieszającym tonem Solberg.