Zaiste dziwne uczucie opanowało Gawina jakby kroczył po trzęsawiskach czy innym bagnie. Z uwagą patrzył pod nogi aby nie przewrócić się. Zupełnie jakby coś nie pozwalało mu rozejrzeć się dokładniej dookoła. -- Zgubiles cos waznego?-zapytała go Midnight nim zdążył dotrzeć na polankę. -Co? A nie... Ja... nie chcę się przewrócić...-powiedział jakby sam zdziwiony swymi słowami, rozejrzał się po ziemi i zorientował że w sumie poszycie leśne jest gładkie i nie stanowi dla niego problemu przejść po nim. -Nieważne. Harab czeka.
Szli szybko w kierunku niedawnego miejsca walki. Harab rzecz jasna nigdzie się stamtąd nie ruszył podobnie jak nieco nieporadnie wyglądający w takiej sytuacji Szymon. - Gawin skocz szybko do koni i przynies mi buklak z gorzala. Oni napewno mieli cos takiego ze soba. Szymon skocz na konia i przywiez mi z twojego domu moja torbe i jego juki. Tam sa odpowiednie medykamenty. Ruszcie sie do diabla. -Już się robi...-powiedział i ruszył wkierunku koni pozostawionych przez strażników.
Znalazł nie tylko dwa bukłaki pełne gorzały ale i nieco ziela fajkowego oraz długi łuk pięknej roboty. Szybko zaniósł trunki Midnight ale ta znów gdzieś zniknęła. Dopiero teraz przypomniał sobie o dziwnym czerwonym "czymś" przy czym znalazł kurtyzanę. Zabrał z sobą nowy łuk. Ten należący do rannego zostawił przy nim. Nieco ziela fajkowego i piękną dębową fajkę schował do swego plecaka. Zwłoki po uprzednim przeszukaniu, niestety prócz kilku monet i świecidełek nie znalazł nic ciekawego, odciągnął na bok. Oczyściwszy pole bitwy zaczął zbierać gałęzie na ognisko i rozkładać namiot. Było tu miejsca zaledwie na małe obozowisko ale jednak bezpieczniej było zostać przez jakiś czas tu niż szukać schronienia w domu o którym straż już wiedziała.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |