Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2022, 12:05   #101
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokój gościnny na piętrze dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Ściskany w prawicy miecz zdawał się ciążyć Olivii niczym młyński kamień, omal nie sięgając sztychem lodowatej kamiennej posadzki korytarza. Pamiętna tego, by nie czynić hałasu, czarodziejka podniosła broń wyżej nie chcąc zdradzić swojej obecności zgrzytem metalu o kamień. Światło uniesionej w górę lampy rozlało się po mrocznej przestrzeni korytarza, wyłoniło z ciemności wiszące na ścianach obrazy, wyprawione zwierzęce futra i starą, ale dobrze zakonserwowaną broń drzewcową.

Olivia wytężyła z całych sił swój słuch, a potem przymknęła oczy sięgając po dar wiedźmiego widzenia. Otaczający ją świat zmieniał nieznacznie barwy na bardziej kolorowe, ale wstęgi energii reprezentującej Wiatry Magii tworzyły obraz zbyt chaotyczny, aby panna Hochberg zdołała cokolwiek w nich wyczytać. Osiem podstawowych esencji kłębiło się i wiło pasmami eterycznej mocy o zmiennym natężeniu tworząc istną kipiel przenikającą przez materialne otoczenie.

Dworek dosłownie wibrował magiczną energią, ale zatrwożona własną ignorancją czarodziejka nie potrafiła rozpoznać jej źródła ani znaczenia owego nadnaturalnego kotła mocy. Krew zlodowaciała jej w żyłach, kiedy kobieta uświadomiła sobie w pełni, co musiało oznaczać jej odkrycie: niecodziennie skumulowana moc kłębiła się w dworku nie bez powodu i mogła zaowocować niszczycielską emanacją w każdej bez mała chwili.

Tym bardziej zatem musiała dziwić i niepokoić przejmująca cisza zalegająca we wnętrzu budowli. Nadstawiająca uszu Olivia mogłaby przysiąc, że raz czy dwa usłyszała dźwięk ludzkich głosów dobiegający z zewnątrz dworku, ale w samej budowli nie odzywał się nikt.

Coś zamajaczyło w ciemności na krawędzi linii światła padającej z lampy. Czarodziejka uczyniła jeszcze jeden krok, a potem zatrzymała się raptownie dławiąc w gardle wizg przestrachu. Ruchliwa poświata ukazała jej oczom przykryty długim płaszczem kształt o człowieczych zarysach, rozciągnięty wzdłuż ściany korytarza i leżący w bezruchu na plamie wylewającej się spod płaszcza czerni.

Olivia rozpoznała ten płaszcz w mgnieniu oka, szarobury dla potrzeb wtapiania się w leśne poszycie, ale wykonany z wielką dbałością o jakość. Wiedziała, na kim widziała go po raz ostatni…

Rozszalała wyobraźnia podsunęła jej natychmiast wspomnienie milkliwego elfa zawiniętego w ten płaszcz na rzeźbionym krześle w gościnnej sypialni barona.



Pokoje służby w bocznym skrzydle

Lars nie kwapił się do wyjścia na dziedziniec dworku, bo chociaż w pokojach służby też panował ziąb, to jednak w niczym się on nie miał do lodowatej temperatury na zewnątrz. Franz podejrzewał w głębi ducha, że wielki Norsmen odleje się do któregoś z pustych naczyń po gorzałce albo wprost na ścianę, co pasowałoby wręcz wybornie do wyobrażenia trapera o ludach Północy. Samemu Mauerowi takie zachowanie zdawało się lekką przesadą, toteż podniósł się w końcu na nogi i mamrocząc pod nosem jakieś przekleństwa wyszedł na wąski ciemny korytarz skrzydła. Nie orientował się zbytnio w układzie pomieszczeń, ale zapamiętał drogę, którą ich przywiedziono do miejsca spoczynku, więc po krótkiej chwili znalazł boczne drzwi prowadzące na zewnątrz skrzydła.

Kładąc dłoń na masywnej klamce zatrzymał się na chwilę, bo chociaż umysł miał zamroczony mocnym napitkiem, nie zatracił jeszcze do końca swojej paranoicznej podejrzliwości przemytnika. Do jego uszu nie dobiegał żaden głośniejszy dźwięk, żaden dowód na to, że w dworku prócz biesiadników ze świty czarodziejki ktoś jeszcze był tej nocy na nogach. Zza okutych żelazem drzwi dobiegało jedynie zawodzenie zimowego wiatru, wolne nawet od słyszanego wcześniej niemal cały czas wilczego wycia.

Z wnętrza otwartego pokoju dobiegło głośne beknięcie Larsa. Wyrwany tym dźwiękiem z paraliżującego członki zamyślenia, traper otworzył drzwi korytarza i wychynął w przejmującą zimnem ciemność nocy.

Z nieba sypały się płatki śniegu tworzące na dziedzińcu coraz wyższe zaspy. Większość zatkniętych w obejmy na murze pochodni przygasała lub zupełnie już zgasła, nikt jednak nie zaprzątał sobie głowy rozpaleniem nowych. Ziąb był okrutny i chociaż czarna ściana lasu chroniła dziedziniec dworku przed podmuchami mrożącego szpik wiatru, z ust Franza natychmiast buchnęła gorąca para.

Odchodząc wzdłuż ściany o kilka kroków, traper wyciągnął z portek przyrodzenie i posykując pod nosem z zimna opróżnił pęcherz ku swej niewysłowionej uldze. Mocz parował równie mocno, co oddech mężczyzny, zaczął niemal natychmiast zamarzać pokrywając ścianę niecodziennymi żółtawymi wzorami. Chowając wrażliwego na chłód członka w portki, Franz odwrócił się plecami do obsikanej fantazyjnie ściany i rozejrzał się raz jeszcze po dziedzińcu. Widziani na murze w chwili przyjazdu strażnicy gdzieś zniknęli, najpewniej chroniąc się przed zimnem w wartowni przy wrotach. Do uszu Mauera docierał jedynie jeden dźwięk zdradzający obecność żywych istot w dworku: pełne zdenerwowania i niepokoju rżenie koni dobiegające z pobliskiej stajni.

Nawykłe do blasku świec i olejnych lamp oczy Remerczyka przywykły w końcu do rozjaśnianej jedynie blaskiem księżyca ciemności i wychwyciły w głębi dziedzińca sylwetki dwóch wartowników opartych bokami o kamienny mur, pochylonych ku sobie w rozmowie tak cichej, że Franz nie słyszał ani jednego wypowiadanego przez nich słowa. Traper sapnął do siebie samego w wyrazie uznania dla wciąż bystrego wzroku, bo tkwiące nad głowami żołdaków łuczywo zgasło jakiś czas temu i niejeden pochodzący z miasta człowiek nawet by tej pary strażników w mroku nie dostrzegł.

Szanowni, podczas gdy Olivia wyszła za uchylone drzwi swojego pokoju i znalazła w głębi korytarza przykryte płaszczem elfa ciało, Franz wybrał się na samotne sikanie (Bielon nie zadeklarował dołączenia, a nie chciałem wlec jego bohatera na siłę). Wiedźmi wzrok czarodziejki tym razem w niczym jej nie pomógł, ale Olivia jest pewna, że w dworku kumuluje się coraz więcej magicznej mocy (nie potrafi określić jej źródła ani charakteru). Wszędzie panuje cisza, która normalnie nawet by pasowała do środka nocy, ale mimo wszystko napawa niezrozumiałym lękiem.

Czekam z wielką niecierpliwością na nowe wpisy!


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline